13 lutego

„Bruno. Chłopiec, który nauczył się latać”, czyli marzyciel z bławatnego sklepu

„Nie wiem, skąd w dzieciństwie dochodzimy do pewnych obrazów o rozstrzygającym dla nas znaczeniu. Grają one rolę tych nitek w roztworze, dookoła których krystalizuje się dla nas sens świata. Do tych obrazów należy jeszcze u mnie obraz dziecka niesionego przez ojca przez przestrzenie ogromnej nocy, rozmawiającego z ciemnością. (…) Takie obrazy stanowią program, statuują żelazny kapitał ducha, dany nam bardzo wcześnie w formie przeczuć i na wpół świadomych doznań. (…) wyznaczają artystom granice ich twórczości.”¹ - pisał w liście do Witkacego Bruno Schulz. Ten obraz wykorzystały również autorki książki obrazkowej „Bruno. Chłopiec, który nauczył się latać”, onirycznej biografii autora „Sklepów cynamonowych” stworzonej z myślą o młodszych odbiorcach.


„Bruno. Chłopiec, który nauczył się latać”, Nadia Terranova, Ofra Amit, Wydawnictwo Format


Bez wątpienia to piękna książka. Nadia Terranova odpowiedzialna za tekst i Ofra Amit, twórczyni niesamowitych ilustracji, stworzyły wielowarstwową, nasyconą symboliką opowieść, która wgniata w fotel. Co więcej, autorki dokonały niemożliwego - udało im się na zaledwie kilku stronach oddać klimat Schulzowskich opowiadań i grafik - pełnych znaczeń, pięter interpretacyjnych, po których porusza się czytelnik i w zależności od swojej wiedzy i doświadczenia szuka sensów. Wykorzystały do tego najbardziej charakterystyczne dla prozy Schulza tropy, trochę je upraszczając, sygnalizując jedynie ich ważność. Oprócz wspomnianej już kluczowej postaci ojca - demiurga, który zamieszkuje świat snu, pojawia się między innymi jego antagonistka - służąca Adela, niestrudzona obrończyni świata materii, dosłowności, tego, co rzeczywiste, namacalne. Bruno lawiruje pomiędzy jednym i drugim poziomem.


„Bruno. Chłopiec, który nauczył się latać”, Nadia Terranova, Ofra Amit, Wydawnictwo Format



Autorki nie dodają zbędnych treści, uzupełniają jedynie opowieść o tragiczne losy Brunona Schulza z czasów wojny. Historia dzieciństwa pisarza utkana została z tego, co znajdziemy w jego twórczości. I tekst, i obrazy nawiązują zarówno klimatem, jak i treścią do wszystkich dzieł artysty, nawet do grafik z „Xięgi bałwochwalczej”. Jedyne, z czego oczyszczono przekaz ze względu na wiek odbiorcy, to erotyka. Jest niewinna zmysłowość, ale brakuje jej seksualnego podtekstu.  

„Bruno. Chłopiec, który nauczył się latać”, Nadia Terranova, Ofra Amit, Wydawnictwo Format


Dialog z oryginalnymi pracami Schulza odbywa się nie tylko w warstwie treści, tropów, znaków. Przenika on również samą strukturę tekstu i obrazu. Zarówno pisarka, jak i ilustratorka z wyczuciem wykorzystują poetykę snu, zacierają granice pomiędzy rzeczywistym i symbolicznym, realnym i zmitologizowanym. To opowieść o nieustannym przeobrażaniu się, tworzeniu, o plastyczności materii. Mały Bruno obserwuje zatapianie się ojca w kolejnych wcieleniach, jego bycie w niebyciu dla świata. Fascynuje go szczególnie postać ojca-ptaka, wolnego, funkcjonującego w przestrzeni bez ograniczeń. Bycie takim, jak ojciec, to marzenie chłopca. Niestety, lot uniemożliwia jego zbyt duża głowa, jeden z symboli obcości, inności, niedopasowania do świata. Tytuł sugeruje jednak, że bohaterowi w końcu się udało. Przewrotnie, metaforycznie. Ci, którzy już znają biografię Schulza, mogą się domyślić dlaczego.
„Bruno. Chłopiec, który nauczył się latać”, Nadia Terranova, Ofra Amit, Wydawnictwo Format


Jeszcze większe wrażenie niż tekst wywierają ilustracje Ofry Amit. Przygaszone, ziemiste kolory, sepia kojarzą się z zakurzonym sklepem bławatnym, z odrealnionym światem, w którym forma to rzecz umowna. W tym przykurzeniu, zaduchu skrywa się jednak lekkość - surrealistyczny lot, oraz radość symbolizowana przez przedstawione nieco teatralnie kolejne przeobrażenia ojca. Te pozytywne elementy znikają definitywnie wraz z ostatecznym zaginięciem Jakuba Schulza. Zostaje tylko pustka, mrok i powracający wciąż refren „DAREMNIE. BEZ POWODZENIA. NA PRÓŻNO.” Kończy się dzieciństwo. Obrazy wypełniają cienie i budzące grozę oficerki, zaczyna się droga ku śmierci Brunona, ku destrukcji pewnego świata.

„Bruno. Chłopiec, który nauczył się latać”, Nadia Terranova, Ofra Amit, Wydawnictwo Format


Dodatkowym nośnikiem znaczeń wykorzystywanym w książce jest także typografia. Niektóre treści podkreślane są poprzez zmianę wielkości czcionki, użycie wersalików. Innym razem litery układają się w kolejne obrazy lub części składowe głównej ilustracji. Każdy element jest istotny, nawet brak wyklejki, nawet wyjątkowo gruba, tekturowa okładka.


„Bruno. Chłopiec, który nauczył się latać”, Nadia Terranova, Ofra Amit, Wydawnictwo Format



Opowieścią rządzi tu niedopowiedzenie, które czytelnik może rozwijać w sposób zależny od swojej wiedzy i o historii, i o samym Schulzu, i o jego twórczości. Nawet śmierć nie została nazwana wprost, to zniknięcie, tajemnica, zawieszenie. Lubię ten klimat, sprzyja on refleksji, zadumie, umożliwia całkowite zanurzenie się w historii, prywatny, intymny lot obok ojca i syna. Niestety, wiele faktów (choćby kwestia nazistów, Zagłady i samej śmierci Schulza) i jeszcze więcej symboli, znaków może być nieczytelna i nieoczywista dla młodszych odbiorców. Z tego też powodu sugerowany przez wydawcę wiek potencjalnych czytelników  (9+) wydaje mi się trochę zbyt niski, by w pełni docenić lekturę. Owszem, można potraktować tę opowieść jako poetycką, pełną tragizmu historię  pewnego chłopca, traktat o poczuciu obcości i odmienności. Tak po prostu. Bez pełnego biograficznego kontekstu. Nie traci ona przy tym na pięknie, na jakości, ale mam wrażenie, że można coś utracić, a te niedostępne poziomy sensów są zbyt wartościowe, by było warto. Lepiej chwilę poczekać. 

Dodatkowy problem dotknął nas już wielokrotnie. Prozaiczny. Intrygująca postać, tajemnicza, zagadkowa. Ciekawa forma. Chcesz wiedzieć więcej, pragniesz zrozumieć głębiej, poznać twórczość i odbijasz się. Jesteś o te kilka lat za młody, by przetrawić choćby „Sklepy cynamonowe”. Powtórzę więc - lepiej chwilę poczekać. Te dwa, trzy lata.

Mnie samą „Bruno. Chłopiec, który nauczył się latać” zachwycił. Dorosłym i nastoletnim wielbicielom prozy Schulza, ludziom, których fascynuje ta pełna sprzeczności postać bez żadnej wątpliwości bardzo polecam. A ja po raz kolejny lecę zanurzyć się w „Księdze listów”, dzięki której odkryłam Brunona Schulza - człowieka, który próbował nauczyć się latać. 

„Bruno. Chłopiec, który nauczył się latać”, Nadia Terranova, Ofra Amit, Wydawnictwo Format



1. Bruno Schulz, Księga listów, Wydawnictwo Literackie, 1975, s. 63


BRUNO. CHŁOPIEC, KTÓRY NAUCZYŁ SIĘ LATAĆ
Tekst: Nadia Terranova
Ilustracje: Ofra Amit
Tłumaczenie: Joanna Wajs
Wydawnictwo: Format
Data wydania: 2016
Liczba stron: 44
Oprawa: kartonowa
Format/forma: picturebook
Sugerowany wiek: według wydawcy 9+, w przypadku dolnej granicy Mamobab ma wątpliwości, górnej brak



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2017 Mamobab czyta