„Everest”, czyli monumetalny tom o monumentalnych sprawach

18 grudnia

„Everest”, czyli monumetalny tom o monumentalnych sprawach


Kolejka na Mount Everest. Gigantyczny korek na najwyższej górze świata. Nie wierzyłam własnym oczom, gdy nie tak dawno zobaczyłam słynne już zdjęcie. Wspinacz za wspinaczem. Człowiek za człowiekiem. W rządku. Dziesiątki ludzi ogarniętych jedną obsesją. Stanąć na górze świata, zdobyć to, co wydaje się dla zwykłego śmiertelnika nieosiągalne. Tylko czy aby na pewno tak to powinno wyglądać? Czy w tym taśmowym przekraczaniu ludzkich możliwości nie zniknęła gdzieś magia wynikająca z wyjątkowości doświadczenia, jego elitarności? Nie mnie odpowiadać na to pytanie. Nigdy nie czułam potrzeby narażania życia, by poczuć jego pełnię. W zupełności wystarczą mi książki i wyobraźnia.
„Everest”  Sangma Francis, Lisk Feng, Wydawnictwo Adamada


„Everest”
autorstwa Sangmy Francis, zajmująca opowieść o tej niesamowitej górze i Himalajach przypominająca przejrzysty przewodnik, doskonale spełnia się w tej roli. Dostarcza informacji, twardych danych, a jednocześnie kusi klimatycznymi legendami i naprawdę inspiruje. Co ważne mimo monumentalnego tematu nie przytłacza. Treść dobrana i podana jest tak, by zaciekawić już siedmiolatka. 
„Everest”  Sangma Francis, Lisk Feng, Wydawnictwo Adamada


Najwyższa góra świata ukazana została we wszystkich możliwych kontekstach. Poznajemy genezę łańcucha Himalajów w ujęciu geologicznym i mitologicznym. Porównamy Mount Everest z pobliskimi górskimi gigantami i dowiemy się, jak mierzy się wysokość gór i innych niedostępnych miejsc. Autorka dużo uwagi poświęca również tamtejszemu ekosystemowi - roślinności, endemicznym zwierzętom.


„Everest”  Sangma Francis, Lisk Feng, Wydawnictwo Adamada

Równie fascynujący wydaje się być rys kulturowo-religijny. W tajemniczy, wręcz mistyczny klimat wprowadzą czytelników miejscowe legendy. Odwiedzimy także najważniejsze świątynie, spotkamy miejscowych Szerpów, dowiemy się kilku ciekawostek o życiu w tej trudnej i niegościnnej krainie na pograniczu Tybetu i Nepalu.

„Everest”  Sangma Francis, Lisk Feng, Wydawnictwo Adamada


Everest to także wyzwanie dla człowieka. Przytłaczająca monumentalność góry, jej niedostępność, groza, którą budzi, prowokują do prób przełamania ograniczeń ludzkiego organizmu, do zmierzenia się z własnymi słabościami, do pokonania absolutu. Takim właśnie śmiałkom poświęcona jest znaczna część opowieści. Autorka krótko w punktach kreśli historię himalaizmu od pierwszych wypraw do dziś, historię pełną i sukcesów, i porażek.   


„Everest”  Sangma Francis, Lisk Feng, Wydawnictwo Adamada


Czytelnicy mają również okazję poznać himalaizm od kuchni. Przedstawiony został między innymi typowy ekwipunek wyprawy, bazy pod Everestem. Zobaczymy też, jak zmieniał się wygląd maski tlenowej. Francis nie zapomina przy tym o przybliżeniu zagrożeń czyhających na wspinaczy. Niektóre są oczywiste - lawiny, mróz, słoneczne oparzenia i brak tlenu. Nazwy innych brzmią jak z fantastycznej opowieści - lodospady, biała ciemność, seraki.

Co ciekawe, okazuje się, że najwyższa góra świata to także matka kilku wynalazków, które znamy z codziennego życia. Jakich? Sprawdźcie w książce. Everest inspiruje w wielu wymiarach. 

„Everest”  Sangma Francis, Lisk Feng, Wydawnictwo Adamada

Autorka nie ucieka również od tematów trudnych. Odnosi się do wpływu zmian klimatycznych na himalajskie lodowce, wspomina o komercjalizacji wypraw i o coraz większym problemie ze śmieciami i to nie tylko tymi z tworzyw sztucznych. Warunki klimatyczne panujące na tak dużych wysokościach uniemożliwiają rozkład nawet odpadów organicznych. Niby oczywiste, ale nigdy o tym nie pomyślałam.

„Everest”  Sangma Francis, Lisk Feng, Wydawnictwo Adamada


Przystępny tekst podzielony na krótkie, treściwe notki urozmaicają dłuższe całostronicowe opowieści, w których poznajemy miejscowe mity i legendy. O Yeti słyszał chyba każdy, ale czy znamy choćby historię Szambali czy bogini Ganga.

Podoba mi się konsekwentne zróżnicowanie języka. Momentami nieco pompatyczny kształtuje podniosłą, nieco mistyczną atmosferę, podkreśla boskość góry. Jednak gdy poruszane są kwestie techniczne, gdy mowa o ekosystemach, ekwipunkach i innych tego typu sprawach, zmienia się, staje się przejrzysty i konretny. Autorka dba, by wszystkie trudne terminy zostały wyjaśnione, dodatkowo na końcu książki umieszczono słowniczek.

„Everest”  Sangma Francis, Lisk Feng, Wydawnictwo Adamada



Na uwagę zasługuje stylowa szata graficzna, o którą zadbała Lisk Feng. Już  okładka czaruje. Twarda, z lakierowanymi elementami przedstawia tytułowego bohatera opowieści, czyli majestatyczny szczyt, na tle rozgwieżdzonego nieba. Klimat książki współtworzy mroźna, surowa kolorystyka, czyli głównie biel, zgaszony błękit i różne odcienie szarości. Często pojawiają się przejrzyste wykresy, mapy, wyliczenia. Największe wrażenie robią jednak rozkładówki rozpoczynające każdy rozdział - pełne przestrzeni szerokie ujęcia świetnie oddają wysokogórski bezkres, przyciągającą jak magnes pustkę. Cudo.

„Everest”  Sangma Francis, Lisk Feng, Wydawnictwo Adamada


„Everest” to dosłownie monumetalna książka, która pobudza wyobraźnię i tak jak tytułowa góra inspiruje. Wszystko w niej gra. Przystępny język, przejrzysty układ, ciekawe ilustracje sprawiają, że to dobra propozycja dla dzieci już od 7. roku życia i to nie tylko tych, które już zdążyły zakochać się w górskich klimatach.

Bardziej wiekowi (ale wciąż początkujący) znawcy himalajskich przestrzeni także nie powinni być zawiedzeni. Sangma Francis prezentuje to, co najbardziej istotne, wprowadza do tematu. Wydawca zachęca jednak do dalszych poszukiwań, umieszczając na końcu książki kilka propozycji dodatkowych lektur (również dla dzieci). Odważcie się zdobyć najwyższy szczyt świata, oczywiście w wyobraźni. Ostatnio panuje tam stanowczo zbyt duży tłok.


EVEREST
Tekst: Sangma Francis
Ilustracje: Lisk Feng
Wydawnictwo: Adamada
Data wydania: 2019
Liczba stron: 80
Oprawa: twarda
Format/forma: monumentalna
Sugerowany wiek: 7+


„Królewskie życie królów”, czyli dzielni, mierni i wygnani

12 grudnia

„Królewskie życie królów”, czyli dzielni, mierni i wygnani


Wiekowi ludzie pamiętają humorystyczne lekcje historii udzielane przez T-Raperów znad Wisły. Ta trochę prześmiewcza wersja pocztu polskich władców na sto procent zapadała w pamięć. „Mieszko, Mieszko, mój koleżko” czasami nucę nawet dziś, odpytując potomstwo z dat, faktów i innych ważnych spraw z przeszłości. Czy taką moc będzie miało „Królewskie życie królów” napisane przez Małgorzatę Strękowską-Zarembę i rozrysowane przez Joannę Zagner-Kołat? Być może. Jedno jest pewne. Komiksowe notki o naszych królach mogą bawić i przy okazji trochę uczą.

„Królewskie życie królów” Małgorzata Strękowska-Zaremba, Joanna Zagner-Kołat, Wydawnictwo Literatura

„Królewskie życie królów” w telegraficznym skrócie pokazuje polską historię od Mieszka I po ostatniego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Czytelnicy znajdą tutaj przedstawione z przymrużeniem oka najważniejsze fakty, najistotniejsze wydarzenia. Samą kwintesencję, gdyż każdy rozdział poświęcony konkretnemu władcy (bądź ich grupie) to tylko kilka kadrów rozmieszczonych na zaledwie czterech stronach.
„Królewskie życie królów” Małgorzata Strękowska-Zaremba, Joanna Zagner-Kołat, Wydawnictwo Literatura

„Królewskie życie królów” Małgorzata Strękowska-Zaremba, Joanna Zagner-Kołat, Wydawnictwo Literatura

Autorki przez cały czas odwołują się do świata dziecięcej wyobraźni i, często ignorując chronologię, całkiem współczesnych obrazów, symboli i rekwizytów. Wszystko to w imię zabawy i nieco przewrotnej, trochę kabaretowej edukacji. Tu rządzi skrót, esencja, wyciąg i to nie tylko zgodnie z komiksową logiką w warstwie scenariuszowej. Stanowi on również podstawowy środek wyrazu na najważniejszym, graficznym poziomie. Przykładem choćby przedstawienie tworzenia państwa polskiego przez Mieszka I jako zwykłego układania puzzli, królowa Bona w wielkiej karecie z równie wielką przyczepą pełną włoszczyzny, czy magnaci kierujący i Polską, i samochodem. Całkiem udana łopatologia stosowana, w wielu przypadkach zrozumiała dla młodszych czytelników. Niestety, niektóre z obrazów mogą być mało czytelne dla dzieci, które dopiero zaczynają swoją przygodę z odkrywaniem pasjonującej polskiej historii. Może brakować im zwykłego kontekstu, danych, by zrozumieć przekaz niektórych kadrów. Wsparcie rodzica wymagane.
„Królewskie życie królów” Małgorzata Strękowska-Zaremba, Joanna Zagner-Kołat, Wydawnictwo Literatura

„Królewskie życie królów” Małgorzata Strękowska-Zaremba, Joanna Zagner-Kołat, Wydawnictwo Literatura



Bardzo prosty, czasami wręcz potoczny język również ma za zadanie uczynić lekturę łatwą i strawną dla młodszych, choć momentami brzmi trochę sztucznie. Podobnie jak świetny zabieg z trzema podpunktami kończącymi każdy rozdział, w których w telegraficznym skrócie zamieszczono wybrane wydarzenia z kraju i ze świata, w tym historię piłki nożnej. Trochę starszym czytelnikom (około 11-letnim 😏) mogą jednak przeszkadzać trochę infantylne postaci zwierząt (głównie myszek) komentujących nieco z boku prezentowane wydarzenia. Cóż, to, co atrakcyjne dla jednej grupy wiekowej, z punktu widzenia innej może już być za dziecinne. Ja tam polubiłam gadające gryzonie.

„Królewskie życie królów” Małgorzata Strękowska-Zaremba, Joanna Zagner-Kołat, Wydawnictwo Literatura

„Królewskie życie królów” Małgorzata Strękowska-Zaremba, Joanna Zagner-Kołat, Wydawnictwo Literatura

Pod względem graficznym komiks nie zaskakuje. Skrótowe, dość schematyczne kadry są poprawne, całkiem przyzwoite, choć odrobinę zabrakło większego zróżnicowania postaci. Czasami poszczególni królowie zlewają się w jedno, nie zapadają w pamięć i jedynie korona wyróżnia ich z tłumu innych bohaterów. Dodatkowo przyjęta konwencja odbiera im trochę władczego majestatu. 
„Królewskie życie królów” Małgorzata Strękowska-Zaremba, Joanna Zagner-Kołat, Wydawnictwo Literatura
„Królewskie życie królów” to przyjazna, naprawdę zabawna pozycja, która przełamuje najczęstszy schemat  prezentowania treści z zakresu historii. Owszem, znajdziemy tu daty, bitwy i dworskie intrygi, ale przedstawione w sposób atrakcyjny dla współczesnego dziecka, nawet tego, które sprawy z przeszłości uważa za nudne, a ich naukę za pozbawioną najmniejszego sensu. Komiks czyta się sam, choć zrozumienie niektórych skrótowo ujętych zagadnień wymaga choć podstawowej wiedzy. To przyzwoity bryk, pomagający uporządkować i utrwalić wiadomości. Przejrzyste grafiki, czytelne obrazy i wyraziste symbole zapadają w pamięć. Młodszym dzieciom wystarczy z kolei wyjaśnić to i owo, dopowiedzieć, nakreślić szerszy kontekst. Najlepiej zachowując klimat i humor książki. Historia naprawdę nie musi być nudna. 

Przyznam jednak szczerze, że w naszym domu nadal rządzi klasyczny, odziedziczony po przodkach, gigantyczny Poczet królów polskich, w którym naszych władców sportretował Jan Matejko. To te pełne majestatu wizerunki fascynowały mnie, gdy byłam dzieckiem, to właśnie to tomiszcze ściągam z półki, by pokazać polskich królów dzieciom. 


KRÓLEWSKIE ŻYCIE KRÓLÓW
Tekst: Małgorzata Strękowska-Zaremba
Ilustracje: Joanna Zagner-Kołat
Wydawnictwo: Literatura
Data wydania: 2019
Liczba stron: 80
Oprawa: twarda
Format / forma: standardowy komiks
Sugerowany wiek: 6+

„Fakt, nie mit”, czyli płaskoziemcy, antyszczepionkowcy i krwiożercze pomidory

06 grudnia

„Fakt, nie mit”, czyli płaskoziemcy, antyszczepionkowcy i krwiożercze pomidory


Nigdy w historii ludzkości wiedza nie była tak łatwo dostępna. Dla każdego. Na wyciągnięcie ręki. Nie trzeba nawet ruszać się z kanapy. Wystarczy tylko chcieć, zanurkować w internetowe głębiny i już możemy odkrywać niemal każdy temat, eksplorować prawie każdą dziedzinę (przynajmniej na podstawowym poziomie). Żyjemy w naprawdę wspaniałych czasach, chciałoby się rzec. Czy aby na pewno?

„Fakt, nie mit. Obalamy naukowe mity” Aleksandra Stanisławska, Piotr Stanisławski, Wydawnictwo WAB

Gdyby tak było, gdyby łatwość uzyskania informacji gwarantowała choćby zdrowy rozsądek i choć szczątkową jasność umysłu każdego z nas, książka „Fakt, nie mit” nie miałaby racji bytu. Bo po co pisać o rzeczach oczywistych, po co obalać pseudonaukowe teorie, które powinny tylko śmieszyć, a nie znajdować wyznawców. Niestety, w świecie, w którym żyją ludzie wierzący, że ziemia jest płaska (16 proc. Amerykanów), wciąż trzeba. Wciąż i wciąż. Piotr i Aleksandra Stanisławscy, twórcy jednego z najciekawszych polskich blogów poświęconych nauce Crazy Nauka, podjęli się tego zadania i cierpliwie, ze swadą i w bardzo prosty sposób starają się krok po kroku pokazać czytelnikom, czym różni się naukowa teoria, udowodniony fakt od zwykłej bzdury.

„Fakt, nie mit. Obalamy naukowe mity” Aleksandra Stanisławska, Piotr Stanisławski, Wydawnictwo WAB
Z wywołującymi skrajne emocje tematami poruszanymi w książce zetknął się chyba każdy. Homeopatia, antyszczepionkowcy, brak wpływu człowieka na globalne ocieplenie, kreacjonizm, groźne chemitrailsy, przerażające, niemal rodem z horrorów GMO, równie straszne promieniowanie elektromagnetyczne wytwarzane przez telefony komórkowe, komórki mikrofalowe, czy WI-FI. W tle gotujące się mózgi i światowe spiski. Płaskoziemcy to przy tym pikuś. I ten typ człowieka, fanatyczny wyznawca, zawsze przygotowany i gotowy bronić swoich racji nawet wtedy, gdy rozum mówi NIE. Najbardziej przeraża mnie ślepa wiara, że w tym wszystkim kryje się jakieś głębsze coś, że ktoś coś tu chce ugrać, manipuluje opinią publiczną, zataja dane. Uch. Strach się bać.

„Fakt, nie mit. Obalamy naukowe mity” Aleksandra Stanisławska, Piotr Stanisławski, Wydawnictwo WAB


Autorzy udowadniają, że jest zupełnie odwrotnie. Jak? Zajrzyjcie do książki, by dowiedzieć się, dlaczego niektóre pseudonaukowe mity charakteryzują się tak dużą żywotnością i kto zyskuje na ich podtrzymywaniu. Nie przez przypadek motto opracowania stanowią słowa Alberta Einsteina Strach i głupota zawsze leżały u podstaw większości ludzkich działań. Czy zawsze? Nie wiem. Czy często? Stanowczo zbyt. Do dziś.

„Fakt, nie mit. Obalamy naukowe mity” Aleksandra Stanisławska, Piotr Stanisławski, Wydawnictwo WAB
Książkę czyta się błyskawicznie. Lekki, pełen humoru, czasem prawie potoczny język nie wyklucza przy tym naukowej rzetelności. Wszystkie potencjalnie trudniejsze zagadnienia wyjaśniono w łopatologiczny wręcz sposób, zrozumiały i atrakcyjny nawet dla ucznia ostatnich klas szkoły podstawowej.
„Fakt, nie mit. Obalamy naukowe mity” Aleksandra Stanisławska, Piotr Stanisławski, Wydawnictwo WAB
Lekturę ułatwia przejrzysta konstrukcja książki. Krótkie, pełne ciekawostek, anegdotek i poważnych, sprawdzonych danych rozdziały zawsze kończą się specjalną sekcją poświęconą najważniejszym pytaniom i wątpliwościom. Śmiało potraktować możemy ją jako ściągawkę przydatną w dyskusjach, źródło popartych naukowymi dowodami argumentów, pozwalających punkt po punkcie pokazać słabość pseudonaukowych teorii.

Warto przy tym podkreślić, że mimo lekkiej formy autorzy nie zapominają o źródłach. Zawsze odnoszą się do konkretnych badań, publikacji branżowych. Rzetelnych i aktualnych. Przyznają przy tym wielokrotnie (szczególnie w części poświęconej promieniowaniu), że wiedza nie jest dana raz na zawsze. Istnieją jednak sposoby weryfikacji nowych teorii. Naukowe, racjonalne, w przeciwieństwie do bredni opartych na emocjach i dowodach anegdotycznych.

O atrakcyjną oprawę graficzną w formie zabawnych komiksowych pasków zadbała Herzyk. Lekkie, dowcipne rysunkowe komentarze zapadają w pamięć i naprawdę bawią, uwypuklając absurdalność omawianych w głównym tekście bzdur.
„Fakt, nie mit. Obalamy naukowe mity” Aleksandra Stanisławska, Piotr Stanisławski, Wydawnictwo WAB


„Fakt, nie mit” to książka niezwykle potrzebna. Łatwa w odbiorze, nieprzegadana skupia się na tych tematach, które często budzą emocje. Niektóre po prostu śmieszą. Trudno z powagą traktować płaskoziemców. Inne, jak choćby ruchy antyszczepionkowe czy zaprzeczanie antropogenicznym przyczynom globalnego ocieplenia, przestają być zabawne, gdy weźmiemy pod uwagę ich potencjalne skutki. I choć nie łudzę się, że autorom uda się dokonać niemożliwego, czyli przekonać najbardziej zagorzałych wyznawców antynaukowego bełkotu, wierzę, że rozwieją oni wątpliwości tych, którzy po prostu nie wiedzą, co myśleć. Młodszym zaś dadzą narzędzia umożliwiające odróżnienie naukowego faktu od niesprawdzonych danych.

Przyznam się szczerze, że nawet ja, ostrożna, z reguły aż do przesady weryfikująca informacje, wierna naukowej metodologii czasami daję się nabrać, łykam niektóre fake newsy, łapię się na marketingowe sztuczki wykorzystujące nasze błędne przekonania. Etykietka bio, dopisek naturalne i już mnie masz.  Myślmy więc, ufajmy nauce i uczmy tego dzieci! Ta lektura na sto procent w tym pomoże. Cieciorka nie leczy raka, leki homeopatyczne to po prostu bardzo drogi cukier, kuchenki mikrofalowe nie gotują naszych mózgów, a Ziemia wciąż ma kształt kuli i to niezależnie od tego, co wyczytamy w Internecie.

FAKT, NIE MIT. OBALAMY NAUKOWE MITY
Tekst: Aleksandra Stanisławska, Piotr Stanisławski
Ilustracje: Herzyk
Wydawnictwo: WAB
Data wydania: 2019
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 240
Format / forma: klasyczna książka
Sugerowany wiek:13+


„Bajka na końcu świata”, czyli przyjaźń w czasach apokalipsy

28 listopada

„Bajka na końcu świata”, czyli przyjaźń w czasach apokalipsy


Komiksowa seria „Bajka na końcu świata” Marcina Podolca udowadnia, że postapo to konwencja nie tylko dla tych trochę starszych czytelników. Historia wędrówki małej Wiktorii i psa Bajki po zniszczonej Ziemi to rasowy przedstawiciel gatunku w wersji dla najmłodszych. Smaczny, wciągający i trzymający w napięciu.
Nie wierzycie, że apokalipsę można przedstawić w sposób przyjazny dziecku? Ciepło, z wyczuciem, a jednocześnie z odpowiednim dodatkiem grozy? Można. Przeczytajcie z dziećmi cztery dotychczas wydane tomy („Ostatni ogród”, „Opuszczony dom”, „Ożywczy deszcz”, „Opowieść gołębia”). I pamiętajcie, że to dopiero początek przygody.


Bajka na końcu świata, T.1 Ostatni ogród, T.2 Opuszczony dom, T.3 Ożywczy deszcz, T.4 Opowieść gołębia, Marcin Podolec, Kultura Gniewu, komiks postapo dla najmłodszych


Opuszczone, zrujnowane budynki, bezkresne przestrzenie, nieprzyjazne pustkowie. Zdegradowane lasy, przygnębiające kratery. Wraki samochodów. Smętnie powiewające na wietrze kable. Cisza, w której każdy dźwięk oznacza niebezpieczeństwo. Klasyczny krajobraz po końcu świata, sceneria po apokalipsie. W tym wszystkim nietypowa para: mała pyzata dziewczynka i pies o imieniu Bajka. Wędrują, dążą do celu, którym jest odnalezienie rodziców. Czasami na chwilę przystają, by za moment wyruszyć dalej. W życiu po jakimś bum nie ma miejsca na stanie, na zatrzymanie się. Tu zawsze się idzie. Gdzieś lub po coś. Jak Mad Max, jak ojciec i syn w „Drodze” McCarthy'ego, jak Rick z drużyną w „The Walking Dead”, wreszcie jak Wiktoria ze swoją towarzyszką, które podążają za tajemniczymi znakami na niebie.

Bajka na końcu świata, T.1 Ostatni ogród, T.2 Opuszczony dom, T.3 Ożywczy deszcz, T.4 Opowieść gołębia, Marcin Podolec, Kultura Gniewu, komiks postapo dla najmłodszych


Podolec wyśmienicie bawi się konwencją, ubarwia ją, przekształca, wreszcie doprawia elementami z nieco innego wymiaru. W efekcie tworzy świat z jednej strony spełniający (prawie) wszystkie gatunkowe kryteria, z drugiej przypominający fantastyczną, nieco zdeformowaną rzeczywistość, postapokaliptyczną wersję Krainy Czarów, w której odnaleźć się musiała Alicja. Wszystko tu jest na opak. Zwierzęta mówią, ciasteczka żądają (dosłownie) natychmiastowej konsumpcji, gołębie tworzą alternatywną cywilizację i zaczynają wypełniać lukę po ludziach jak przed tysiącleciami człowiek wykorzystał swą szansę, gdy wyginęły dinozaury. O przetrwanie przyrody dba przesympatyczny i pokojowo nastawiony tapir. Dodajmy do tego tajemniczego, podstępnego zmiennokształtnego, magiczny ożywczy deszcz, wehikuł czasu i olbrzymie potwory. Jakieś potwory (dosłowne bądź metaforyczne) w porządnej literaturze postapo przecież muszą być.

Bajka na końcu świata, T.1 Ostatni ogród, T.2 Opuszczony dom, T.3 Ożywczy deszcz, T.4 Opowieść gołębia, Marcin Podolec, Kultura Gniewu, komiks postapo dla najmłodszych


We wszystkich tomach autor rozprawia się z wieloma dziecięcymi lękami. Oś konstrukcyjną, która spaja poszczególne przygody, stanowi strach przed samotnością, opuszczeniem, utratą rodziny i dążenie do tego, by ją odzyskać, by odnaleźć rodziców. Co ciekawe, każda kolejna część dostarcza czytelnikom dodatkową wiedzę, nowe dane pokazują różne perspektywy, odmienną motywację obu bohaterek.

Bajka na końcu świata, T.1 Ostatni ogród, T.2 Opuszczony dom, T.3 Ożywczy deszcz, T.4 Opowieść gołębia, Marcin Podolec, Kultura Gniewu, komiks postapo dla najmłodszych

To nie wszystko. Znajdziemy tu także umiejętnie wprowadzone motywy rodem z horroru. Niepokojące dźwięki, cienie, zagrożenie kryjące się w mroku, w ruinach. To przede wszystkim obawa przed nieznanym, niewidocznym. Nie ma się jednak czego bać, pozornie straszne zdarzenia zawsze są przełamane, uładzone najczęściej zwykłym humorem. Gdy nieznane staje się znane, już nie budzi grozy. W każdym przypadku okazuje się, że strach ma wielkie oczy.


Bajka na końcu świata, T.1 Ostatni ogród, T.2 Opuszczony dom, T.3 Ożywczy deszcz, T.4 Opowieść gołębia, Marcin Podolec, Kultura Gniewu, komiks postapo dla najmłodszych

Lubię świetnie skrojone, wyraziste i przede wszystkim wiarygodne postaci, zarówno główne, jak i epizodyczne. Pełnokrwistymi bohaterkami często targają wręcz skrajne emocje - od dziecięcej naiwności, optymizmu, wiary w (mimo wszystko) przyszłość, po chwile całkowitej rezygnacji, zwątpienia. I pies, i dziewczynka czasami zachowują się niezdarnie, nieporadnie, innym razem zadziwiają pomysłowością i dojrzałością. Ale nawet gdy Wiktorii lub Bajce wydaje się, że wszystko idzie nie tak, zawsze pojawia się nadzieja. Gwiazdka na niebie, samotna roślinka czy ostatni zielony bastion, czyli pełen kolorów ogród.

Bajka na końcu świata, T.1 Ostatni ogród, T.2 Opuszczony dom, T.3 Ożywczy deszcz, T.4 Opowieść gołębia, Marcin Podolec, Kultura Gniewu, komiks postapo dla najmłodszych

Wiara w powodzenie poszukiwań, nadzieja na lepsze jutro wynikają bezpośrednio z niezwykłej relacji łączącej dziewczynkę i psa. Ich bezinteresowna przyjaźń, zaufanie, troska o współtowarzyszkę wędrówki nie pokazana została przy tym naiwnie, jednowymiarowo. Każda z postaci pozostaje sobą (z całym bagażem doświadczeń), każda myśli o drugiej. Ot tak, po prostu. Choć przyznam szczerze, zakończenie czwartego tomu pokazuje, że uwzględnianie pespektywy drugiego człowieka może mieć nieoczekiwane skutki. Jakie? Nie wiem. Próbuję się domyślić i z niecierpliwością czekam na piąty tom.

Bajka na końcu świata, T.1 Ostatni ogród, T.2 Opuszczony dom, T.3 Ożywczy deszcz, T.4 Opowieść gołębia, Marcin Podolec, Kultura Gniewu, komiks postapo dla najmłodszych

Przez cały czas autor ufa przy tym małemu czytelnikowi, nie podaje mu całej historii na tacy, nie tłumaczy wszystkiego od A do Z, ale powoli dawkuje informacje. Każdy tom przynosi nowe dane, nowe puzzle, by złożyć ten świat w rozpadzie w całość. Po czterech częściach jesteśmy podobno w połowie drogi, nadal wiemy niewiele, ale znamy trudną przeszłość Bajki, widzieliśmy ostatni dzień dawnej rzeczywistości, tę chwilę przed apokalipsą już z dwóch perspektyw. Nadal jednak nawet prawdziwa przyczyna tragicznych wydarzeń pozostaje jedną wielką niewiadomą. I znów, jak mantrę powtórzę, że z niecierpliwością czekam na piąty tom, na kolejne elementy układanki.
Bajka na końcu świata, T.1 Ostatni ogród, T.2 Opuszczony dom, T.3 Ożywczy deszcz, T.4 Opowieść gołębia, Marcin Podolec, Kultura Gniewu, komiks postapo dla najmłodszych
Historia o przygodach Bajki i jej przyjaciółki to prosta opowieść, skrojona pod najmłodszego czytelnika. Nie ma tu zawirowań fabularnych, choć nie zawsze akcja prowadzona jest linearnie. Pojawiają się retrospekcje, wspomnienia. Dość lapidarne, lekkie dialogi pełne są czytelnego dla dzieci humoru. Wiktoria i Bajka często bawią się językiem, przysłowiami, frazeologizmami. Jednak to nie tekst gra tu pierwsze skrzypce, uzupełnia on głównie wyrazistą warstwę graficzną. Tu rządzi obraz. Kreskówkowy, cartoonowy, czyli taki, jaki dzieciaki lubią najbardziej.

Bajka na końcu świata, T.1 Ostatni ogród, T.2 Opuszczony dom, T.3 Ożywczy deszcz, T.4 Opowieść gołębia, Marcin Podolec, Kultura Gniewu, komiks postapo dla najmłodszych
Autorowi udało się sugestywnie przedstawić świat po końcu świata. Przygaszone barwy, typowe elementy postapokaliptycznej scenografii skontrastowane zostały z oszałamiającymi kolorami ostatniego ogrodu. Jednocześnie dzięki dość ciepłej palecie na pierwszy rzut oka pejzaże po katastrofie wydają się nawet przyjazne, trochę baśniowe. Wystarczy jednak przyjrzeć się tłu, pieczołowicie oddanym elementom otoczenia, zrujnowanym artefaktom z poprzedniej epoki, by poczuć odpowiedni klimat. Dodatkowo zróżnicowane kadrowanie wprowadza niezbędną dynamikę do tej dość powolnie opowiadanej historii. Najbardziej przemawiają do mnie otwarte kadry wypełniające całe rozkładówki, przypominające szerokie filmowe ujęcia.

Bajka na końcu świata, T.1 Ostatni ogród, T.2 Opuszczony dom, T.3 Ożywczy deszcz, T.4 Opowieść gołębia, Marcin Podolec, Kultura Gniewu, komiks postapo dla najmłodszych


„Bajka na końcu świata” to komiks dla dzieci. Podkreślam, dla dzieci. Dorosłym owszem może się spodobać, ale gwarantuję, że będą czuć niedosyt. Historia i sposób jej przedstawienia wpisuje się bowiem w punkt w dziecięce oczekiwania. Oniryczna rzeczywistość, w której nie obowiązują nawet prawa fizyki, zdeformowany świat po zagładzie, w którym owszem grasują potwory, ale w gruncie rzeczy nic złego się nie dzieje, mutacje o baśniowej genezie. Przyjaźń i przygoda. I świetny dwuznaczny tytuł, który wprowadził pewnego młodego czytelnika w błąd. Bajki są przecież dla dzieci. Gdy ma się prawie dziewięć lat, to sięga się już po poważniejsze pozycje. Z mutantami, z superbohaterami, takie dorosłe. Na szczęście pomyłka została szybko wyjaśniona, komiks został pochłonięty w mig, a młody poprosił o kolejne części. To najlepsza rekomendacja.



BAJKA NA KOŃCU ŚWIATA. 1. OSTATNI OGRÓD
Scenariusz i rysunki: Marcin Podolec
Wydawnictwo: Kultura Gniewu. Krótkie Gatki
Data wydania: 2017
Oprawa: twarda
Liczba stron: 64
Format / forma: klasyczny komiks
Sugerowany wiek: 5+



BAJKA NA KOŃCU ŚWIATA. 2. OPUSZCZONY DOM
Scenariusz i rysunki: Marcin Podolec
Wydawnictwo: Kultura Gniewu. Krótkie Gatki
Data wydania: 2017
Oprawa: twarda
Liczba stron: 64
Format / forma: klasyczny komiks
Sugerowany wiek: 5+

BAJKA NA KOŃCU ŚWIATA. 3. OŻYWCZY DESZCZ
Scenariusz i rysunki: Marcin Podolec
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Seria: Krótkie Gatki
Data wydania: 2018
Oprawa: twarda
Liczba stron: 60
Format / forma: klasyczny komiks
Sugerowany wiek: 5+

BAJKA NA KOŃCU ŚWIATA. 4. OPOWIEŚĆ GOŁĘBIA
Scenariusz i rysunki: Marcin Podolec
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Seria: Krótkie Gatki
Data wydania: 2019
Oprawa: twarda
Liczba stron: 60
Format / forma: klasyczny komiks
Sugerowany wiek: 5+





„Zjeść głowę cukru. Ilustrowana historia kuchni nie tylko dla dzieci”, czyli jak smakuje skorzonera

12 listopada

„Zjeść głowę cukru. Ilustrowana historia kuchni nie tylko dla dzieci”, czyli jak smakuje skorzonera


Dziś książka o żywności, barwna wędrówka przez dzieje ludzkiego jadłospisu. „Zjeść głowę cukru. Ilustrowana historia kuchni nie tylko dla dzieci” Małgorzaty Kur intryguje, zdumiewa i powoduje, że kiszki marsza grają nawet wtedy, gdy wcale nie jesteśmy głodni. Z ciekawości. Któż z nas bowiem zna smak skorzonery, pospolitego warzywa w dawnej polskiej kuchni, której nazwa przywołuje na myśl magiczne receptury? Kto z nas zdaje sobie sprawę, że kapusta, brukselka, kalarepa, jarmuż i brokuł to bliscy kuzyni, potomkowie jednej dzikiej rośliny? Może więc przekonam się do brukselki. I kucmerka, o której usłyszałam po raz pierwszy. Z czym to w ogóle się je?

„Zjeść głowę cukru. Ilustrowana historia kuchni nie tylko dla dzieci”  Małgorzata Kur, Małgorzata Kwapińska, Wydawnictwo Kocur Bury


Autorka snuje opowieść o zwyczajach żywieniowych ludzi od samego początku, od pierwszych społeczności zbieraczy. Potem oczywiście wspomina najważniejsze rewolucje w prehistorycznej kuchni, czyli pojawienie się ognia, a następnie  hodowli i upraw. Nie znajdziecie tu jednak głębszych analiz, bogatego kontekstu historyczno-kulturowego, antropologicznych wstawek. Jako że to pozycja dla najmłodszych czytelników, wybrano fakty naprawdę podstawowe, ciekawostki. Przyznam szczerze, że te niby oczywiste informacje w wielu przypadkach okazują się zaskakujące. Kukurydza była kiedyś trawą. Naprawdę?

„Zjeść głowę cukru. Ilustrowana historia kuchni nie tylko dla dzieci”  Małgorzata Kur, Małgorzata Kwapińska, Wydawnictwo Kocur Bury

„Zjeść głowę cukru. Ilustrowana historia kuchni nie tylko dla dzieci”  Małgorzata Kur, Małgorzata Kwapińska, Wydawnictwo Kocur Bury


Wiele miejsca poświęcono sposobom konserwowania i obróbki (różnistej) żywności. Dowiadujemy się między innymi, jak wykorzystywano ogień, gdy człowiek nie znał jeszcze garnków i patelni. Poznajemy solenie, suszenie, kiszenie, wędzenie, wekowanie. Odwiedzamy pełną smaków i zapachów dawną spiżarnię sprzed czasów lodówek. 

„Zjeść głowę cukru. Ilustrowana historia kuchni nie tylko dla dzieci”  Małgorzata Kur, Małgorzata Kwapińska, Wydawnictwo Kocur Bury

„Zjeść głowę cukru. Ilustrowana historia kuchni nie tylko dla dzieci”  Małgorzata Kur, Małgorzata Kwapińska, Wydawnictwo Kocur Bury

Najbardziej zaciekawiły mnie części poświęcone genezie niektórych pokarmów. Różnorodność pieczywa zdumiewa - na czytelnej mapce znajdziemy tylko wybrane przykłady od amerykańskiego chleba tostowego poprzez meksykańską tortillę, fińską pullę, szkockie bułeczki scone, ciabatty i bagietki po litewskie razowce, charakterystyczne dla kultury żydowskiej mace i chałki, indyjski chlebek naan i arabskie pity. Nie zabrakło polskiego obwarzanka i ulubionego dania mojego syna - gruzińskiego chaczapuri. W równie zajmujący sposób autorka potraktowała sery i przyprawy. Mniam.
„Zjeść głowę cukru. Ilustrowana historia kuchni nie tylko dla dzieci”  Małgorzata Kur, Małgorzata Kwapińska, Wydawnictwo Kocur Bury

„Zjeść głowę cukru. Ilustrowana historia kuchni nie tylko dla dzieci”  Małgorzata Kur, Małgorzata Kwapińska, Wydawnictwo Kocur Bury

W historii kuchni jak w zwierciadle odbijają się dzieje świata. Porzucenie wędrownego trybu życia oznaczało rewolucyjną zmianę jadłospisu, podobnie rozwój rolnictwa. Odkrycie nowych lądów to nieznane warzywa, nowe smaki, bez których dziś nie wyobrażamy sobie życia. Nowoczesne metody uprawy i środki ochrony roślin to większa dostępność produktów. Współczesne sposoby konserwowania i przechowywania żywności to uniezależnienie domowej kuchni od sezonowości, rocznego cyklu życia przyrody. Któż z nas dziś pamięta grozę przednówka? I dlaczego konserwy tak zainteresowały dowodzących armiami? Odpowiedzi znajdziecie w książce.

Jednak najbardziej zaskakujące i jednocześnie najbardziej przerażające informacje dotyczą cukru. Spójrzcie tylko na grafikę przedstawiającą jego spożycie w średniowieczu, w XIX wieku i dziś. Te dane dają do myślenia i świetnie tłumaczą związki między tym, co jemy, naszymi obyczajami, modą, symbolami statusu i wreszcie zdrowiem.

„Zjeść głowę cukru. Ilustrowana historia kuchni nie tylko dla dzieci”  Małgorzata Kur, Małgorzata Kwapińska, Wydawnictwo Kocur Bury

„Zjeść głowę cukru. Ilustrowana historia kuchni nie tylko dla dzieci”  Małgorzata Kur, Małgorzata Kwapińska, Wydawnictwo Kocur Bury

Autorka porusza chyba większość tematów związanych z szeroko rozumianym jedzeniem. Oprócz wymienionych wyżej odrębne rozkładówki poświęciła między innymi najdroższym potrawom świata i tym najbardziej obrzydliwym. Zgniłe mięso wieloryba odrzuca chyba jeszcze bardziej niż nasza swojska czernina. Nie zabrakło również różnych współczesnych diet (od witarian po freegan) czy tradycyjnych potraw z wielu rejonów globu. Omówione zostały też niemal magiczne związki pomiędzy medycyną a spiżarnią oraz kosmiczne sposoby odżywiania.


„Zjeść głowę cukru. Ilustrowana historia kuchni nie tylko dla dzieci”  Małgorzata Kur, Małgorzata Kwapińska, Wydawnictwo Kocur Bury


Całość uzupełniają stylowe ilustracje Małgorzaty Kwapińskiej. W wielu miejscach treść przekazywana jest w formie ciekawych, przejrzystych grafik lub map, które naprawdę przemawiają do wyobraźni dużo lepiej niż najlepszy tekst. Zbliża się gwiazdka, więc zwróćcie uwagę na piękne albumowe wydanie w bardzo dużym formacie i w twardej oprawie. To świetna propozycja prezentowa dla młodszych miłośników kuchni.

„Zjeść głowę cukru. Ilustrowana historia kuchni nie tylko dla dzieci”  Małgorzata Kur, Małgorzata Kwapińska, Wydawnictwo Kocur Bury



„Zjeść głowę cukru” nie jest książką kucharską, znajdziecie tu jednak pięć przepisów wprost z dawnych zbiorów receptur. Jeśli jednak macie ochotę popróbować dań, które niegdyś jadano, zajrzyjcie na prowadzony przez autorkę blog Pularda. Stół sprzed wieków.

Tytuł sugeruje, że „Zjeść głowę cukru” to ilustrowana historia kuchni nie tylko dla dzieci. Cóż, nie mogę się z tym zgodzić. Temat potraktowany jest ciekawie, wciągająco, jednak z perspektywy młodszego odbiorcy. Początkujący pasjonaci kuchni i historii powinni być w pełni usatysfakcjonowani lekturą. Dorosły, nawet jeśli część zagadnień go zaskoczy, zaintryguje, może poczuć się trochę zawiedziony brakiem szerszego kontekstu, pogłębionego tła historycznego i kulturowego. Dlatego tych trochę starszych zachęcam do sięgnięcia po inne lektury, choćby doskonałą „Historię naturalną i moralną jedzenia“ Maguelonne Toussaint-Samat. Smacznego!


ZJESĆ GŁOWĘ CUKRU. ILUSTROWANA HISTORIA KUCHNI NIE TYLKO DLA DZIECI
Tekst: Małgorzata Kur
Ilustracje: Małgorzata Kwapińska
Wydawnictwo: Kocur Bury
Data wydania: 2019
Oprawa: twarda
Liczba stron: 62
Format / forma: midi
Sugerowany wiek: 5+


„Pojazdy CO₂. Mały przewodnik”, czyli nasz świat i dwutlenek węgla

05 listopada

„Pojazdy CO₂. Mały przewodnik”, czyli nasz świat i dwutlenek węgla


To mogła być świetna książka. Potrzebna, istotna, aktualna, poruszająca jeden z najbardziej palących problemów współczesności. Coś jednak nie zagrało. „Pojazdy CO₂. Mały przewodnik” to pozycja nie do końca przemyślana, trochę nudna. Przede wszystkim jednak nie daje ona odpowiedzi na podstawowe pytania, ślizga się po temacie. Tym razem niestety Taro Miura zawodzi.

„Pojazdy CO₂. Mały przewodnik”


O swoim pomyśle, założeniach autor pisze na samym końcu książki, w której chciał uzmysłowić czytelnikom w różnym wieku wielkość emisji dwutlenku węgla. Miało być ambitnie, edukacyjnie i ciekawie. Cóż, w efekcie powstała statyczna wyliczanka okraszona poprawnymi ilustracjami, taka oprawiona i wydana na ładnym papierze PowerPointowa prezentacja.


„Pojazdy CO₂. Mały przewodnik” Taro Miura, Wydawnictwo Tako

Każda rozkładówka prezentuje jeden pojazd emitujący do atmosfery dwutlenek węgla począwszy od będącego w ruchu człowieka, poprzez motocykl, konną bryczkę, samochód osobowy, autobus, sterowiec, helikopter, różne wersje pociągów, po samolot i statek pasażerski. Od najbardziej neutralnych po te, które wytwarzają ekstremalnie duże ilości CO₂. Autor uwzględnia przy tym ogólny, uśredniony poziom emisji danego środka transportu i, co ważniejsze, poziom w przeliczeniu na jednego podróżnego. To informacja kluczowa, jednak zabrakło krótkiej wzmianki tłumaczącej dlaczego.


„Pojazdy CO₂. Mały przewodnik” Taro Miura, Wydawnictwo Tako


Nie przeczę, że przytoczone dane są ciekawe, tylko że nic z nich nie wynika. Autor nie wspomina, dlaczego powinniśmy zwracać uwagę na poziom dwutlenku węgla w atmosferze, czemu musimy go ograniczać, dlaczego tak ważne jest świadome korzystanie ze środków transportu, jakie występują korelacje pomiędzy CO₂ a globalnym ociepleniem. Po prostu podaje suche fakty, a czytelnik wnioski musi wyciągnąć sobie sam.

„Pojazdy CO₂. Mały przewodnik” Taro Miura, Wydawnictwo Tako


Starszy odbiorca da radę, znajdzie kontekst dla przytoczonych faktów, zrozumie. Niestety, ta strategia zawodzi, gdy weźmiemy pod uwagę wiek, wiedzę, doświadczenie potencjalnego czytelnika, czyli dziecka w wieku przedszkolnym bądź wczesnoszkolnym. Naprawdę szkoda niewykorzystanego potencjału tej pozycji, gdyż Taro Miura porusza temat niezwykle ważny, problem, który dotyczy nas wszystkich, być lub nie być ludzkości. Po lekturze tej propozycji nawet nie wiemy, czy dwutlenek węgla to coś złego, czy nie. W tekście nie znajdziemy jakiejkolwiek podpowiedzi.

„Pojazdy CO₂. Mały przewodnik” Taro Miura, Wydawnictwo Tako

Sama forma książki jest całkiem przyzwoita. Typowe dla stylu autora, lekko schematyczne, minimalistyczne ilustracje niczym nie zaskakują, ale też nie odwracają uwagi od tekstu. Ot miłe dla oka grafiki przypominające tak często stosowane w prezentacjach clip arty.


„Pojazdy CO₂. Mały przewodnik” Taro Miura, Wydawnictwo Tako


Przyznam, że oczekiwałam od tej pozycji bardzo dużo. Lubię kreskę Taro Miury, jego sposób spojrzenia na świat, pełen znaczeń minimalizm. Oczarował mnie baśniowy „Maleńki król” (klik do recenzji), zaintrygowało nieoczywiste, zagadkowe „Tokio” (klik do recenzji). Tym razem czuję się zawiedziona. Szkoda.


POJAZDY CO₂. MAŁY PRZEWODNIK
Tekst i ilustracje: Taro Miura
Tłumaczenie: Karolina Radomska-Nishii
Wydawnictwo: Tako
Data wydania: 2016
Oprawa: twarda
Liczba stron: 32
Format / forma: midi
Sugerowany wiek: 3+

Copyright © 2017 Mamobab czyta