„Dziura”, czyli gra formą dla każdego

25 listopada

„Dziura”, czyli gra formą dla każdego

„Dziura” Øyvind Torseter, Format, nowela graficzna dla czytelnika w każdym wieku

Książka zagadka, eksperyment, zabawka, niespodzianka, przewrotna opowieść graficzna dla czytelnika w każdym wieku, która bawi, gra z naszą wyobraźnią, pokazuje niezwykłość rzeczy zwykłych i zahacza o całkiem poważne tematy egzystencjalne. Intryguje nie tylko treścią, ale przede wszystkim formą. Oto „Dziura” nowela graficzna autorstwa Øyvinda Torsetera

„Dziura” Øyvind Torseter, Format, nowela graficzna dla czytelnika w każdym wieku

Historia jest prosta, wręcz banalna. Oto pewien humanoidalny stwór po przeprowadzce do nowego lokum podczas rozpakowywania kartonów odkrywa na ścianie dziurę. Dziwny otwór, wkurzający, utrudniający życie, który nie daje spać po nocach. Skrawek czegoś, co nie pasuje, burzy harmonię. Intruz. W dodatku zachowujący się jak stalker pojawiający się w najmniej oczekiwanych miejscach.

„Dziura” Øyvind Torseter, Format, nowela graficzna dla czytelnika w każdym wieku

Bohater przygląda się dziurze, bada ją, innym razem próbuje ignorować jej obecność. Nic z tego. Dziura jest. Zawsze w centrum. Nie wiadomo po co. W końcu zostaje zapakowana i wywieziona do laboratorium. Wędruje po mieście. Zostaje poddana testom. I tyle fabuły. 

„Dziura” Øyvind Torseter, Format, nowela graficzna dla czytelnika w każdym wieku

Najciekawszy jednak w tej pozycji jest sam sposób przedstawienia tych pozornie banalnych wydarzeń, przemyślana, konsekwentna forma, która przenika wszystkie poziomy. Od okładki poprzez papier, sposób wydania po kreskę. Wszystko współgra tu z treścią, tworzy z nią spójną, artystyczną całość.

Już sam wybór materiału, z którego wykonano okładkę, znaczy. Surowa, ekstremalnie gruba przypomina zwykły przeprowadzkowy karton. Dodatkowo szyty grzbiet oklejony został żółtym papierem kojarzącym się z zabezpieczającą taśmą. Na samym jej środku wzrok przyciąga niewielki otwór, idealne koło. To ono dosłownie przenika przez wszystkie strony, łączy koniec z początkiem, początek z końcem. Zawsze w centrum. Co więcej, tytułowa dziura jest namacalna, prawdziwa. Tę książkę można przejrzeć na wylot w pełnym tego słowa znaczeniu. 

„Dziura” Øyvind Torseter, Format, nowela graficzna dla czytelnika w każdym wieku

W środku dominuje równie ascetyczna kreska i bardzo ograniczona paleta barw - schematyczne rysunki urozmaicają plamy żółci, błękitu i brązu w odcieniu pakowego papieru. 

Komiksowa narracja prowadzona za pomocą całostronicowych kadrów z reguły pozbawionych słów (dymków) sprawia, że historię ogląda się jak wciągający film animowany. Trochę thriller, trochę komedię. Pamiętacie słynną kreskówkę La linea, w której to z jednej kreski powstaje ludzik przeżywający różne perypetie? Tu znajdziecie ten sam klimat. Lubicie zabawnych czeskich Sąsiadów? Trochę tej slapstikowej atmosfery czuć również w tej książce. Zwróćcie również uwagę na tło, na miasto i twarze ludzi, a przede wszystkim na kolejne wcielenia dziury.

„Dziura” Øyvind Torseter, Format, nowela graficzna dla czytelnika w każdym wieku

Zastanawiam się, kto tak naprawdę jest głównym bohaterem tej opowieści. Czy dziwny człek przypominający nieco naszą swojską Brombę? Czy może raczej tytułowa dziura, która wcale nie zachowuje się biernie? Kto tu rozdaje karty? Na kim skupić uwagę? A może klucz stanowi relacja pomiędzy nimi, reakcje, zachowania? 

„Dziura” Øyvind Torseter, Format, nowela graficzna dla czytelnika w każdym wieku

W „Dziurze” najbardziej przemawia do mnie gra konwencją książki obrazkowej i powieści graficznej oraz wyjątkowa spójność. Każdy element został precyzyjnie przemyślany, dopasowany w punkt, nie ma tu rzeczy zbędnych. I ta perfekcyjna forma prowokuje czytelnika do własnych rozważań, do szukania drugiego dna, znaczeń ukrytych gdzieś tam w dziurze, obok niej, w interakcji otworu z bohaterami. Tutaj panuje pełna swoboda zależna od doświadczeń odbiorcy, otwiera się przestrzeń indywidualnej wyobraźni. Taka przewrotność i kontrast pomiędzy konsekwentną budową książki a nieograniczonymi możliwościami interpretacji jej przesłania. 

Trudno również określić precyzyjnie wiek potencjalnego odbiorcy. Chyba jest to wręcz niemożliwe, każdy bowiem znajdzie w tej pozycji coś dla siebie. Formę, przekaz, intrygę, humor, metaforę. A najmłodsi po prostu mogą się dobrze bawić, śledząc domowe i miejskie wędrówki dziury.

DZIURA
Scenariusz i ilustracje:
Øyvind Torseter
Tłumaczenie: Justyna Czechowska
Wydawnictwo: Format
Data wydania: 2020
Liczba stron: 64
Oprawa: bardzo twarda, bardzo
Format / forma: minimalistyczny picturebook
Sugerowany wiek: dla każdego

 „Sowa czy puszczyk?”, czyli merguez czy chipolata

19 listopada

„Sowa czy puszczyk?”, czyli merguez czy chipolata

 

„Sowa czy puszczyk? 52 pary, których już nie pomylisz” Emma Starck, Guillaume Plantevin, Adamada, ciekawe non-fiction dla dzieci

Lubię pozycje dla dzieci, które porządkują świat, nienachalnie edukują. „Sowa czy puszczyk? 52 pary, których już nie pomylisz” należy właśnie do tej kategorii książek. Emma Strack w lekki i przystępny sposób tłumaczy różnice pomiędzy rzeczami, zjawiskami pozornie podobnymi, a jednak innymi. Często mylonymi. Czy na pewno każdy z nas bez trudu odróżni klementynkę od mandarynki, mewę srebrzystą od śmieszki lub margerytkę od stokrotki? Przy okazji autorka przekazuje mnóstwo dodatkowych informacji z różnych dziedzin wiedzy. To takie niby drobiazgi, to smaczki, ciekawostki, które sprawiają, że nauka przestaje być nudna.   

„Sowa czy puszczyk? 52 pary, których już nie pomylisz” Emma Starck, Guillaume Plantevin, Adamada, ciekawe non-fiction dla dzieci

Autorka nie ogranicza się do jednej, ściśle określonej dziedziny. Wręcz przeciwnie - eksploruje świat wokół nas bez żadnych ograniczeń. Nie oznacza to, że w książce panuje chaos. Ba, porządek jest wręcz wzorcowy, gdyż wybrane pary podzielone zostały na czytelne kategorie. 

Zaczynamy od królestwa zwierząt. W tej części dowiemy się między innymi, jak odróżnić królika od zająca, jelenia od renifera czy baktriana od dromadera. W kolejnym rozdziale przyglądamy się jedzeniu, Czy sorbet to to samo, co lody? Dlaczego niektóre kasztany możemy jeść, a inne niekoniecznie powinny stanowić część naszego jadłospisu? Czemu czekolada bywa biała? Co wybrać - masło czy margarynę? 
„Sowa czy puszczyk? 52 pary, których już nie pomylisz” Emma Starck, Guillaume Plantevin, Adamada, ciekawe non-fiction dla dzieci

Kolejna kategoria to geografia. Tym razem nauczymy się odróżniać strumień od rzeki, stalaktyt od stalagmitu, tornado od cyklonu, Antarktydę od Arktyki i Wielką Brytanię od Anglii. Następnie wracamy do codzienności i przeglądamy zawartość garderoby i upewniamy się, czy na pewno wiemy, jak wyglądają szorty, a jak bermudy, jak parka, a jak anorak, jak ponczo, a jak peleryna.

„Sowa czy puszczyk? 52 pary, których już nie pomylisz” Emma Starck, Guillaume Plantevin, Adamada, ciekawe non-fiction dla dzieci

„Sowa czy puszczyk? 52 pary, których już nie pomylisz” Emma Starck, Guillaume Plantevin, Adamada, ciekawe non-fiction dla dzieci

Wreszcie przyglądamy się ludzkiemu ciału. Tu zestawiono ze sobą między innymi takie pary jak zarodek - płód, tęczówka - źrenica, żyła - tętnica czy afro - loki. Na koniec udajemy się na wycieczkę do miasta, a tam szukamy różnic i podobieństw pomiędzy autobusem i autokarem, mapą i planem, bazyliką i katedrą, tarasem i balkonem. Oczywiście to tylko przykłady pojęć analizowanych w książce, jest ich dużo więcej. 52 pary, czyli 104 konkretne rzeczy.


„Sowa czy puszczyk? 52 pary, których już nie pomylisz” Emma Starck, Guillaume Plantevin, Adamada, ciekawe non-fiction dla dzieci

Wszystko to podano w dość atrakcyjny sposób za pomocą krótkich, skondensowanych, najczęściej jednozdaniowych bloków tekstu, wyliczeń i prostych, wyrazistych ilustracji, za które odpowiadał Guillaume Plantevin. Każdej parze poświęcono jedną rozkładówkę, na której w centralnej części umieszczono realistyczne lub schematyczne, zawsze wyraziste grafiki przedstawiające omawiane słowa. Spójrzcie zresztą na samą okładkę - te sowy hipnotyzują.

„Sowa czy puszczyk? 52 pary, których już nie pomylisz” Emma Starck, Guillaume Plantevin, Adamada, ciekawe non-fiction dla dzieci

Choć język jest dość przystępny, czasami pojawiają się stosunkowo trudne terminy. Przyznaję, z reguły dobrze objaśnione. Treść nie przytłacza, to nie ciągły wykład, ale zbiór ciekawostek, wybranych naukowych danych, anegdotek. Taki almanach, w którym znajdziemy informacje pozwalające dzieciom zdobyć trochę dodatkowej wiedzy, a nam dorosłym błysnąć w towarzystwie, gdy będziemy z pewnością znawcy tłumaczyć laikom, czym się różni merguez od chipolaty. 

„Sowa czy puszczyk? 52 pary, których już nie pomylisz” Emma Starck, Guillaume Plantevin, Adamada, ciekawe non-fiction dla dzieci

„Sowa czy puszczyk? 52 pary, których już nie pomylisz” Emma Starck, Guillaume Plantevin, Adamada, ciekawe non-fiction dla dzieci

Niektóre pary wydają się oczywiste, niektóre zaskakują. Nigdy nie zestawiałam ze sobą choćby pingwina i alki. Te dwa gatunki wydawały się tak odległe, tak różne. Dzięki książce odkryłam, że łączy je wiele. I to siła tej pozycji - autorka pokazuje nie tylko to, co odróżnia, cechy dystynktywne danych pojęć, ale i analizuje to, co wspólne. Dużym plusem jest również dostosowanie opisów do polskiego odbiorcy, choć w kilku miejscach zabrakło mi lepszej lokalizacji treści.


„Sowa czy puszczyk? 52 pary, których już nie pomylisz” Emma Starck, Guillaume Plantevin, Adamada, ciekawe non-fiction dla dzieci

„Sowa czy puszczyk? 52 pary, których już nie pomylisz” Emma Starck, Guillaume Plantevin, Adamada, ciekawe non-fiction dla dzieci
 

„Sowa czy puszczyk?” to z całą pewnością książka interesująca, intrygująca i kształcąca. Sprawdzi się znakomicie jako uzupełnienie domowej popularnonaukowej biblioteczki dziecka w wieku wczesnoszkolnym. Jako że wydana została dość atrakcyjnie (ciekawe ilustracje, twarda, lakierowana okładka) doskonale nadaje się na prezent, a Mikołajki przecież tuż tuż.  


SOWA CZY PUSZCZYK? 52 PARY, KTÓRYCH JUŻ NIE POMYLISZ
Tekst:
Emma Strack
Ilustracje: Guillaume Plantevin
Tłumaczenie: Iwona Janczy
Wydawnictwo: Adamada
Data wydania: 2018
Oprawa: twarda, lakierowana
Liczba stron: 120
Format / forma: klasyczna książka
Sugerowany wiek: 6+
 „Kocyk”, czyli opowieść, która otula

13 listopada

„Kocyk”, czyli opowieść, która otula

„Kocyk” Miguel Gouveia, Raquel Catalina, Wydawnictwo Kropka,  tradycyjna opowieść we współczesnej wersji dla dzieci

W sumie mogłabym tym razem napisać jedno zdanie. „Kocyk” to piękna, poruszająca i mądra historia. Klasyczna, ciepła wykorzystuje stary motyw pochodzący z ustnej tradycji żydowskiej. Autor, Miguel Gouveia, uwspółcześnia go, osadza w nowym kontekście, wydobywa dodatkowe znaczenia. Cała opowieść wzrusza, odwołuje się do świata emocji, relacji i podstawowych wartości. Przepełnia ją czułość.

„Kocyk” Miguel Gouveia, Raquel Catalina, Wydawnictwo Kropka,  tradycyjna opowieść we współczesnej wersji dla dzieci


Oto rodzi się chłopiec. Dziadek ofiarowuje mu własnoręcznie wykonany kocyk. Ten zwykły skrawek materiału staje się w życiu dziecka czymś szczególnym, bliskim, dającym poczucie bezpieczeństwa. Ale każda rzecz się zużywa, niszczeje. Wtedy pojawia się mama i jak Schulzowska Adela wkracza w mistyczny, magiczny świat ze zwykłą codziennością. Zniszczone się przecież wyrzuca. Dziadek jednak jak demiurg nawet ze skrawka podartego materiału potrafi stworzyć nową rzecz. I tak wielokrotnie, gdy zdaje się, że to już koniec, że nic nie da się zrobić, powstają kolejne przedmioty. Owszem, coraz mniejsze, ale coraz bardziej znaczące, kumulujące w sobie doświadczenia, emocje, uczucia.

„Kocyk” Miguel Gouveia, Raquel Catalina, Wydawnictwo Kropka,  tradycyjna opowieść we współczesnej wersji dla dzieci

W świecie dziadka i chłopca rzecz nie jest bowiem tylko rzeczą, ale niesie ze sobą historię, opowieść. To symbol, psychologiczna kotwica. Rozejrzyjcie się wokół siebie, zajrzyjcie do szuflad i szaf, spójrzcie na półki. Na pewno znajdziecie wiele przedmiotów, które choć trochę zepsute, trochę niepasujące, trochę zużyte, nadal z wami są, nie umiecie się z nimi rozstać. Może mają one magiczną moc, a może po prostu przywołują wspomnienia, łączą was z czymś ważnym. 

„Kocyk” Miguel Gouveia, Raquel Catalina, Wydawnictwo Kropka,  tradycyjna opowieść we współczesnej wersji dla dzieci


Opowieść snuje się powoli, jak pieśń, kwestie mamy i dziadka wyznaczają rytm, pojawiają się regularnie jak refren, porządkują treść i nadają całości poetycki wydźwięk. Ta powtarzalność podkreśla ciągłość ludzkiego losu, sztafetę pokoleń, to porozumienie pomiędzy najstarszym i najmłodszym, tym, który odchodzi i tym, który przejmuje pałeczkę.
   
Klasyczne w formie ilustracje, w tym przygaszone barwy, miękkie linie, które stosuje Raquel Catalina, dobrze oddają ciepły, otulający i kojący klimat opowieści, nadają jej nostalgiczny wymiar. Na obrazach tak jak w tekście panuje spokój, ale nie nuda. Wzrok przyciąga już wyklejka nawiązująca do treści książki, na której ciemnym tle widać krawieckie wykroje, elegancji wydaniu dodaje płócienny grzbiet.  


„Kocyk” Miguel Gouveia, Raquel Catalina, Wydawnictwo Kropka,  tradycyjna opowieść we współczesnej wersji dla dzieci


Siła tej opowieści tkwi w jej wielowymiarowości. Można ją bowiem czytać na wielu poziomach. Każde z tych odczytań ma sens, każde jest wartościowe, nawet to najbardziej dosłowne, literalne niesie proekologiczne przesłanie, pokazuje, że przez jednorazowość rzeczy w naszym współczesnym świecie tracimy tak wiele. Z mojego punktu widzenia to historia relacji i więzi oraz przypowieść o rzeczach, które coś znaczą, niosą treść i emocje, stanowią łącznik pomiędzy pokoleniami. Składają się na opowieść o nas, o tym, kim jesteśmy i skąd się wywodzimy. A jakie emocje wywoła opowieść o Józefie, dziadku i kocyku w dzieciach? Jakie obrazy przywoła w innych dorosłych? Pewna jestem jednego - nikt nie pozostanie obojętny. (4+)  


NA MARGINESIE! To już druga wariacja na temat tej magicznej przypowieści skierowana do dzieci, którą poznałam. Pierwsza z nich „Płaszcz Józefa” (Simms Taback) wydana przez Format także jest wyjątkowa, wielokrotnie do niej wracaliśmy, gdy tylko udało się ją zdobyć w bibliotece. Niestety, nie mamy własnego egzemplarza.


KOCYK
Tekst: Miguel Gouveia
Ilustracje: Raquel Catalina
Tłumaczenie: Monika Świda
Wydawnictwo: KROPKA
Data wydania: 2020
Liczba stron: 32
Oprawa: twarda
Format / forma: klasyczna książka
Sugerowany wiek: 4+
„Lis i rower” i „Lis, sąsiad i nasza planeta”, czyli życie, rzeczy i cała reszta

10 listopada

„Lis i rower” i „Lis, sąsiad i nasza planeta”, czyli życie, rzeczy i cała reszta

„Lis i rower”, „Lis, sąsiad i nasza planeta” FibreTigre, Floriane Ricard, Format, recenzja powieści graficznych nie tylko dla dzieci

Czasami pojawiają się takie książki, których człowiek się nie spodziewa. Miały być lekkie, przyjemne, ewentualnie z jakimś tam drugim dnem (ale nie za głębokim). Po prostu sięgasz po ładną książkę dla młodszych, spodziewasz się ciekawej formy, mądrej treści. Otrzymujesz to, jak najbardziej. Ale w pakiecie dostajesz historię, która wali jak młot. W dorosłego. W emocje, w to, co gdzieś głęboko w duszy gra. Taki właśnie jest „Lis i rower”. Druga z opowieści - „Lis, sąsiad i nasza planeta” - również dotyczy rzeczy ważnych, jednak jej wydźwięk jest bardziej konkretny, osadzony tu i teraz, mniej metaforyczny.

„Lis i rower”, „Lis, sąsiad i nasza planeta” FibreTigre, Floriane Ricard, Format, recenzja powieści graficznych nie tylko dla dzieci


Autorski tandem (FibreTigre - treść, Floriane Ricard - grafika) stworzył pozycje, które opowiadają i poprzez tekst, i obraz historie skierowane do czytelnika w niemal każdym wieku. Obie łączy główny bohater - uroczy lis w koszulce w paski, postać, której sposób widzenia świata ujmuje. Jego prostoduszność, czasami ocierająca się o naiwność, pozwala pokazać to, czego w codziennym życiu nie dostrzegamy - nasze ludzkie przywary, otaczające nas absurdy, ale nie tylko. Obie książki skupiają się na sprawach fundamentalnych choć z nieco innych poziomów, zmuszają czytelnika do refleksji nad tym, co ważne w ogólne, i tym, co ważne w szczególe.

„Lis i rower”, „Lis, sąsiad i nasza planeta” FibreTigre, Floriane Ricard, Format, recenzja powieści graficznych nie tylko dla dzieci

„Lis i rower” zaczyna się niewinnie. Lis mieszka w lesie. Czuje się samotny. W oddali widzi tętniące życiem miasto. Staje więc na dwóch łapach. Znajduje opuszczony dom. Wprowadza się. Poznaje Sąsiada. Sąsiad pracuje jako kurier. Rowerowy. Kilka razy prosi Lisa o pomoc. Lis okazuje się świetnym rowerzystą. Sąsiad proponuje Lisowi udział w nieco dziwnym wyścigu. Mistycznym. Lis się zgadza. Przyjaciele ruszają w drogę. I tym momencie zaczyna się najbardziej fascynująca część książki, relacja z wieloetapowego wyścigu, w którym wszystko zdarzyć się może, którego ukończenie wydaje się niemożliwe, a wielu po drodze po prostu ginie.

„Lis i rower”, „Lis, sąsiad i nasza planeta” FibreTigre, Floriane Ricard, Format, recenzja powieści graficznych nie tylko dla dzieci

Tak naprawdę ta historia zawieszona w surrealistycznej rzeczywistości pomiędzy jawą i snem to minimalistyczny traktat filozoficzny, przypowieść, której główny temat stanowi istota istnienia. I choć metafora życia jako wyścigu wydaje się już trochę zgrana, w tym przypadku autorom udało się znaleźć w niej świeże obszary, nowe, współczesne znaczenia. 


„Lis i rower”, „Lis, sąsiad i nasza planeta” FibreTigre, Floriane Ricard, Format, recenzja powieści graficznych nie tylko dla dzieci


Konstrukcja wyścigu jest klasyczna. Niczym początkowo nie zaskakuje. Mamy start, kolejne etapy, gdzieś tam w oddali majaczy meta. Jak w życiu. Wydarzenia i emocje, które towarzyszą rywalizacji także nie różnią się zbytnio od standardowych. Pojawiają się trudności, momenty zwątpienia i we własne siły, i w sam cel wyścigu. Zdarzają się chwile wytchnienia, gdy rower niemal sam podąża wytyczonym szlakiem. Jest i radość, szalona zabawa, jest i smutek, zaduma. Wyścig jednak to przede wszystkim ciągła walka z własnymi słabościami, z wyzwaniami. W tym wydaniu to także stawienie czoła niemożliwemu, przekraczanie siebie. Dosłownie, gdyż trasa wiedzie i pod wodą, i na Księżyc, i w nieskończoności.

„Lis i rower”, „Lis, sąsiad i nasza planeta” FibreTigre, Floriane Ricard, Format, recenzja powieści graficznych nie tylko dla dzieci

Abstrakcyjna, metaforyczna opowieść wykorzystuje i w warstwie tekstu, i obrazu absurd i symbolikę. Niby czytelną, ale raczej dla starszego czytelnika. Skojarzenia, aluzje także odnoszą się do świata dorosłych. To nawet nie jest zwykłe puszczanie oczka, jakieś drobnostki tu i ówdzie upchane, to osadzenie akcji w rzeczywistości, którą zrozumie raczej wyrobiony odbiorca. Bardzo to cenię. Dzięki temu zyskujemy głęboką, wciągającą przypowieść.
Wielki plus przyznaję za lekkie obśmianie motywacyjnych hasełek i coachingowych sztuczek. Oddychanie jest dla mięczaków. Yee!


„Lis i rower”, „Lis, sąsiad i nasza planeta” FibreTigre, Floriane Ricard, Format, recenzja powieści graficznych nie tylko dla dzieci


Główny bohater, Lis, różni się od pozostałych uczestników wyścigu. Jednocześnie zauważa oraz rozumie i mniej, i więcej. Gdy czegoś nie pojmuje, w przeciwieństwie do innych kolarzy pyta, nie pędzi na oślep. Dziwi się niektórym ludzkim zachowaniom. Postrzega świat prosto, świeżo, dzięki temu widzi rozwiązania, które inni pomijają. Słowem nie filozofuje, działa, choć nie odbiera świata bezrefleksyjnie, a wręcz przeciwnie. Jego refleksja o świecie, obdarta z ludzkich schematów, wpływu życia w takim właśnie ciągłym wyścigu, w automatycznym pędzie ku nie wiadomo czemu, zyskuje bowiem inny wymiar. To perspektywa dziecka, który nie rozumie, dlaczego kurier sam sobie nie może przywieźć przesyłki, dla którego wszystko jest jednocześnie proste i skomplikowane.

„Lis i rower”, „Lis, sąsiad i nasza planeta” FibreTigre, Floriane Ricard, Format, recenzja powieści graficznych nie tylko dla dzieci


Fabuła kolejnej części - „Lis, sąsiad i nasza planeta” - nie koncentruje się na metaforze, tu pojawia się konkret, świat, który trzeba uratować, wyzwanie, które znów wymaga działania. Nie gadania, nie filozofowania, a po prostu czynu. W trzech krótkich opowiastkach autorzy rozprawiają się bowiem z trzema bolączkami współczesnego świata - jednorazowością rzeczy, ludzkim konsumpcjonizmem i zanieczyszczeniem środowiska. Ekologiczne przesłanie przedstawiono w czytelny sposób, bez zbędnego moralizowania, wartościowania. Nikt tu nie grozi paluszkiem, ale czytelnik i tak wie, co jest właściwe, a co raczej nie.

„Lis i rower”, „Lis, sąsiad i nasza planeta” FibreTigre, Floriane Ricard, Format, recenzja powieści graficznych nie tylko dla dzieci


Lis po raz kolejny dziwi się światu, dostrzega absurdy ludzkiego zachowania.  Po co wyrzucać rower, który choć zepsuty, może zostać naprawiony? Dlaczego ludzie wcale nie są szczęśliwsi, gdy koncentrują się na dobrach materialnych? Czy nadmiar rzeczy może przytłoczyć? Wreszcie - czy piękno jednego ogrodu jest warte zatrucia środowiska gdzieś dalej? Czy możemy bezkarnie dbać tylko o to, co tuż przy nas?   

„Lis i rower”, „Lis, sąsiad i nasza planeta” FibreTigre, Floriane Ricard, Format, recenzja powieści graficznych nie tylko dla dzieci


To dziś jedne z najważniejszych tematów i cieszę się, że coraz częściej pojawiają się także w książkach przeznaczonych dla młodszych czytelników. Szczególnie ujął mnie pierwszy rozdział, na przykładzie którego łatwo pokażemy dzieciom, jak istotna z punktu widzenia środowiska jest trwałość rzeczy, że prawdziwy problem to nie tylko segregacja śmieci (o tym pisano już wielokrotnie), ale ich ilość (to wielu pomija). Jednorazowość wszystkiego - od sprzętu AGD po zabawki - to zmora współczesności. A wystarczy „leczyć je (rzeczy), by mogły dalej żyć”. Lis przywdziewa pelerynę superbohatera, który ratuje zepsute przedmioty, daje im drugą szansę, a planecie oddech. 

„Lis i rower”, „Lis, sąsiad i nasza planeta” FibreTigre, Floriane Ricard, Format, recenzja powieści graficznych nie tylko dla dzieci


W drugiej opowiastce Sąsiad dostaje górę pieniędzy. Za nic. Okazuje się, że ta góra pieniędzy może zmienić każdego, także Sąsiada, który przecież jest bardzo inteligentny. Ogarnia go konsumpcyjny szał. Im więcej kupuje, tym mniej potrzebnych rzeczy wśród tych zakupów się znajduje. Lisa pieniądze jednak nie uszczęśliwiają. Nie da się za nie kupić przyjaciół. Okazuje się, że na dłuższą metę ludzie także nie znajdują radości w ciągłym wydawaniu. Czy świat wróci do równowagi? Nie zdradzę. Sprawdźcie sami.

W trzeciej części Lis i Sąsiad muszą uratować przyrodę przed zabójczymi konsekwencjami działania Sąsiada. Bezmyślnymi, egoistycznymi, choć oceny takie w tekście się nie pojawiają wprost. Lis jednak lepiej niż jego ludzki przyjaciel rozumie, że przyroda to jeden ekosystem, w którym wszystko wpływa na wszystko. Boi się, że super środek naprawdę zabije wszystko prócz kamieni, tak jak w instrukcji. Rusza więc przyrodzie na ratunek.

W trzeciej części Lis i Sąsiad muszą uratować przyrodę przed zabójczymi konsekwencjami działania Sąsiada. Bezmyślnymi, egoistycznymi, choć oceny takie w tekście się nie pojawiają wprost. Lis jednak lepiej niż jego ludzki przyjaciel rozumie, że przyroda to jeden ekosystem, w którym wszystko wpływa na wszystko. Boi się, że super środek naprawdę zabije wszystko prócz kamieni, tak jak w instrukcji. Wszystko, czyli inne lisy

Zdawałoby się, że to człowiek powinien być tym mądrzejszym, przewidującym, świadomym konsekwencji swoich działań. Nic z tego. To Lis prowadzi Sąsiada za rękę, pokazuje mu to, co jest ważne, jest przewodnikiem po świecie. To Lis wykazuje empatię, wie, że podstawą jest równowaga i spójność pomiędzy tym, co deklarujemy, a co tak naprawdę realizujemy. Przecież jesteśmy inteligentni. Podobno. Tak mówi Lis.


„Lis i rower”, „Lis, sąsiad i nasza planeta” FibreTigre, Floriane Ricard, Format, recenzja powieści graficznych nie tylko dla dzieci

Obie pozycje łączy absurdalny humor i oryginalna, charakterystyczna kreska - spójna, lakoniczna jak tekst. To niby tylko ulotne maźnięcia markerem, plamy akwareli, trzy kolory, mnóstwo przestrzeni i światła, a gdzieniegdzie czytelne symbole, które dzięki minimalistycznemu tłu jeszcze bardziej znaczą. W pierwszej części klimatu dodaje czcionka imitująca ręczne pismo. Jako że to właśnie Lis pełni funkcję narratora, mamy wrażenie, że czytamy jego własne zapiski, rodzaj pamiętnika. 


„Lis i rower” nie należy do opowieści oczywistych i przewidywalnych, w których na pierwszy plan wysuwa się akcja. Tytuł mnie zmylił, ale lubię takie zaskoczenia. Tę książkę się kontempluje, analizuje, szuka w niej sensu i drugiego dna. Zatapia się w niej jak w poezji. Przesiąka się emocjami. Ze względu na złożoność metaforyki, emocjonalny ładunek polecam ją raczej dojrzalszym czytelnikom - starszym nastolatkom, dorosłym. To artbook, filozoficzna powiastka z niebanalną grafiką i trafiającym w punkt, lakonicznym, ale bogatym w treść, poruszającym tekstem. Przypomina mi jedną z moich ulubionych książek obrazkowych „A ja czekam” (tekst: Davide Cali, ilustracje: Serge Bloch). Ten sam kaliber, ta sama jakość wykonania. Nawet format zbliżony.

„Lis, sąsiad i nasza planeta” trafi za to i do młodszych. Ciekawa kreska, zabawny tekst, wciągająca narracja i mądre, niezwykle aktualne przesłanie. Czy można chcieć czegoś więcej? Tak. Kolejnych opowieści z życia Lisa i Sąsiada. Dla różnych grup wiekowych.

LIS I ROWER
Tekst:
FibreTigre
Ilustracje: Floriane Ricard
Tłumaczenie: Dorota Hartwich
Wydawnictwo: Format
Data wydania: 2020
Oprawa: twarda 
Liczba stron: 248
Format/forma: prostokąt w poziomie
Sugerowany wiek: 10+

LIS, SĄSIAD I NASZA PLANETA 
Tekst:
FibreTigre
Ilustracje: Floriane Ricard
Tłumaczenie: Dorota Hartwich
Wydawnictwo: Format
Data wydania: 2020
Oprawa: twarda
Liczba stron: 100
Format/forma: klasyczna książka
Sugerowany wiek: 6+
„Mądra Wasylisa i inne baśnie”  kontra „Baśnie, których nie czytano dziewczynkom”, czyli moc kobiet

04 listopada

„Mądra Wasylisa i inne baśnie” kontra „Baśnie, których nie czytano dziewczynkom”, czyli moc kobiet



Początek listopada. Zwyczajowo czas strachów, horrorów. Ten dziwny okres, gdy myślimy o śmierci i przemijaniu. Dni wspomnień i rozmyślań. Cóż, w tym roku mam serdecznie dość apokaliptycznej atmosfery, niepokojów, zawirowań. Potrzebuję stabilizacji, wytchnienia. Wokół jest dostatecznie strasznie, duszno i przytłaczająco. Wyjątkowo więc odwracam wzrok od historii z dreszczykiem, w których kryje się mrok, unikam tych niejednoznacznych, w których trzeba się zmierzyć z różnymi odcieniami szarości. Zanurzam się w świecie, w którym granice między złem a dobrem są wyraźne, w którym oceny moralne są proste i jednoznaczne. Zło jest złem, dobro dobrem i to ono zawsze zwycięża. Wracam do baśni.

„Mądra Wasylisa i inne baśnie” K. Forsyth, L. Carrington, Tadam, baśnie z silną bohaterką

Dodatkowo, zważywszy na okoliczności, w tym roku wybieram nie te ulubione klasyczne i zaczytane do cna tomy, ale dwie szczególne propozycje: „Mądrą Wasylisę i inne baśnie o odważnych młodych kobietach” i „Baśnie, których nie czytano dziewczynkom”. Łączy je jedno - kryterium doboru historii, czyli główna postać. We wszystkich opowieściach jest nią kobieta, najczęściej młoda dziewczyna, która znajduje w sobie siłę, by zmierzyć się ze światem i zwyciężyć. Krzepiący, budujący przekaz, w dodatku dziś tak potrzebny. 

„Mądra Wasylisa i inne baśnie” K. Forsyth, L. Carrington, Tadam, baśnie z silną bohaterką

Pierwsza propozycja, „Mądra Wasylisa i inne baśnie o odważnych młodych kobietach”, to siedem klasycznych opowieści na nowo opowiedzianych przez Kate Forsyth. Tom rozpoczyna rosyjska historia o Mądrej Wasylisie, moja ukochana baśń z dzieciństwa, którą poznałam dzięki tomikowi „Piórko Finista Jasnego Cud-Sokoła” z magicznymi ilustracjami Iwana Bilibina (kiedyś na pewno zagości na blogu). Już sam tytuł sugeruje przesunięcie akcentów - u Forsyth najważniejsza jest mądrość Wasylisy, w klasycznej wersji, na której się wychowałam, to, że Wasylisa jest pięknolica.   

Podobnie jest w pozostałych baśniach. Nie znajdziecie tu bezwolnych księżniczek, biernych królewien czekających na rycerza, który je ocali. Tu kobieta przejmuje stery i podejmuje z pełną świadomością decyzje. Inteligentna, mądra, sprytna, odważna ma tak wielką sprawczą moc, że zmienia porządek świata, który bywa okrutny. Jak w tradycyjnych ludowych baśniach rzeczywistość nie została tutaj bowiem polukrowana, wygładzona jak w wersjach Disneya, ale choć pojawia się groza, choć autorka nie stroni od drastycznych opisów, zło zawsze zostaje ukarane. Ta prosta, ludowa sprawiedliwość przynosi ukojenie.

Wiele klasycznych baśni wykorzystuje prastary schemat opowieści inicjacyjnej, opisuje, wykorzystując fantastyczne elementy, dojrzewanie bohatera. Najsłabszy, ostatni w szeregu okazuje się tym, który w końcu wygrywa. Najczęściej temu rytuałowi przejścia podlega chłopiec. Wśród baśni przypomnianych przez Forsyth także znajdziemy ten archetypiczny wzorzec, z tym że tutaj to dziewczynka staje się kobietą, przykładem choćby tytułowa Wasylisa, niechciana pasierbica, słowiański Kopciuszek, która przeobraża się w silną, mądrą i odważną kobietę. 

„Mądra Wasylisa i inne baśnie” K. Forsyth, L. Carrington, Tadam, baśnie z silną bohaterką

Każda z opowieści pochodzi z innego kraju, choć autorki ograniczają się do europejskiego kręgu kulturowego. Oprócz wspomnianej już rosyjskiej Wasylisy przeczytamy o orzeszkowej Kasi z Orkadów, poznamy norweską baśń o dziewczynie, która poślubia węża, by uratować swojego przyjaciela. We francuskim „Tęczowym Królewiczu” to księżniczka ratuje i siebie, i królewicza. „Śpiewający, szybujący skowronek” to wariacja na temat klasycznego motywu z Pięknej i Bestii. Z kolei w „Skradzionym dziecku” przedstawiono miłość matki do dziecka, jej determinację, poświęcenie i kreatywność. 

„Mądra Wasylisa i inne baśnie” K. Forsyth, L. Carrington, Tadam, baśnie z silną bohaterką

Ostatnia z baśni - „Królewna lalka” - wywarła na mnie największe wrażenie. W znakomity, przejmujący i wstrząsający sposób pokazuje ona społeczne, zakodowane w kulturze wymogi względem roli kobiety i kontrastuje to z tym, jakie chcemy być lub jesteśmy naprawdę. Ta lektura wręcz boli, świat w niej przedstawiony przeraża. Najbardziej jednak dotknęła mnie trafność diagnozy i, niestety, jej aktualność.
 
„Mądra Wasylisa i inne baśnie” K. Forsyth, L. Carrington, Tadam, baśnie z silną bohaterką

Ujmuje piękny, miejscami poetycki, niezwykle melodyjny język. Opowieści nieśpiesznie się snują, płyną jak rzeka, zatapiamy się w wir wydarzeń

Dodatkowo każdą baśń poprzedza krótka notka o powstaniu opowieści, źródle, z którego została zaczerpnięta. Kończy zaś odautorski komentarz, w którym zarówno twórczyni tekstu, jak i ilustratorka dzielą się z czytelnikami swoimi przemyśleniami, interpretacją lub motywacją umieszczenia danej historii w tomie. 

„Mądra Wasylisa i inne baśnie” K. Forsyth, L. Carrington, Tadam, baśnie z silną bohaterką


Mroczne ilustracje Lorene Carrington świetnie oddają atmosferę baśni, w których świat realny, konkretny, namacalny żyje w symbiozie z elementami fantastycznymi, z innego, ulotnego porządku. Czuć w nich grozę, tajemnicę, niedopowiedzenie. Ten efekt odrealnionej rzeczywistości, głębi uzyskano poprzez samą metodę twórczą. Obrazy powstały bowiem poprzez nałożenie na siebie kilkunastu pojedynczych zdjęć i grafik. Autorka wykorzystuje zaskakujące przedmioty: znalezione w lesie patyki, zwierzęce kości, przetwarza fotografie własnych córek. Magiczny klimat wzmacnia kolorystyka jak z opowieści gore, jak z horroru - czerń, biel i szarość wzbogacona wyrazistymi plamami innych barw. 

   

„Baśnie, których nie czytano dziewczynkom” M. Sayalero, M. Rejs, Dwukropek, baśnie o silnych kobietach

Przesłanie kolejnej pozycji autorka, Myriam Sayalero, zdradza już w tytule - to „Baśnie, których nie czytano dziewczynkom”. Nie jest to tylko chwyt marketingowy, nośne hasełko, także w tym przypadku wszystkie opowieści łączy postać silnej, mądrej i świadomej kobiety (w różnym wieku), która nie boi się świata. 
Bohaterki dokonują samodzielnych wyborów, na własny sposób kierują się rozumem, sprytem i inteligencją. Odkrywają swoje talenty, gdy trzeba, korzystają z magii i pomocy innych. Zawsze po to, by osiągnąć cel. Taka jest Masza, która potrafi rozwiązać każdy problem, Śnieżynka, która poradziła sobie z samym diabłem, swoim ojcem, księżniczka, która walczy z przeznaczeniem, by ocalić swego męża. 
 
„Baśnie, których nie czytano dziewczynkom” M. Sayalero, M. Rejs, Dwukropek, baśnie o silnych kobietach

W wielu baśniach na pierwszy plan wysuwa się niezależność przeciwstawiona bierności, praca nad sobą, rozwój skontrastowane z gnuśnością i lenistwem. Piękny przykład stanowi indyjska opowieść o dwóch siostrach Kupti i Imani oraz baśń, która najbardziej zapisała się w mojej pamięci, o ormiańskiej dziewczynie Anait. Mądra, rozsądna nie pada na kolana przed księciem, który - zachwycony jej wyjątkowym charakterem - prosi ją o rękę. Zadaje mu za to kluczowe pytanie: czy książę ma jakiś zawód, czy książę coś umie? Nie zdradzę zakończenia historii, powiem jedynie, że warto, by płynące z niej przesłanie przyswoił sobie każdy z nas, niezależnie od płci.

„Baśnie, których nie czytano dziewczynkom” M. Sayalero, M. Rejs, Dwukropek, baśnie o silnych kobietach

Największy atut tego tomu stanowi wybór piętnastu baśni z bardzo różnych kręgów kulturowych. Znajdziemy tu tradycyjne historie z Europy (Hiszpania, Rosja, Anglia, Szkocja, Francja, Niemcy), Indii, Egiptu, Chin, Afryki, Armenii, Persji. Te raczej znane (w mniejszości), i całkowicie egzotyczne, oryginalne. Lubię odkrywać kulturę nieznanych mi rejonów świata poprzez ludowe opowieści, szukać podobieństw i różnic w baśniowej topice, magicznych rekwizytach, kreacji świata, sprawdzać, co może być uniwersalnym archetypem, a co zwyczajem właściwym jedynie konkretnemu miejscu. 

„Baśnie, których nie czytano dziewczynkom” M. Sayalero, M. Rejs, Dwukropek, baśnie o silnych kobietach


Oprawa graficzna, za którą odpowiadał Mikołaj Rejs, przypomina klasyczne zbiory baśni z mojego dzieciństwa. Taki jest już sam format tomu (jak w słynnej Bajarce lub Śpiewającej lipce), zastosowana duża czytelna czcionka i wreszcie interesujące surrealistyczne ilustracje utrzymane według naszej domowej terminologii w stylistyce dixitowej (no wiecie, taki uwspółcześniony Chagall). Przed każdym utworem umieszczono także zdobioną specjalną kartę tytułową, na której znajduje się krótka informacja o pochodzeniu baśni.

„Baśnie, których nie czytano dziewczynkom” M. Sayalero, M. Rejs, Dwukropek, baśnie o silnych kobietach

Niestety, trochę przeszkadzał mi język - zbyt prosty, miejscami nieporadny. Momentami czułam się, jakbym czytała instrukcję obsługi. Zabrakło magicznego klimatu, rytmu, baśniowej melodyki, która pozwala zatopić się bez reszty w przedstawionym świecie. Z drugiej strony - w książce znajdziecie mnóstwo mądrych zdań, trafnych podsumowań, takich bon motów, idealnych haseł do pamiętnika i na transparenty. 

Kobiety najbardziej pragną wolności, żeby móc o sobie decydować. 
Masz takie samo prawo do decydowania o swoim życiu jak ptak, który może wzbić się do lotu albo dalej siedzieć na gałęzi.

„Baśnie, których nie czytano dziewczynkom” M. Sayalero, M. Rejs, Dwukropek, baśnie o silnych kobietach


Który tom wybrać? 

Mój faworyt to „Mądra Wasylisa”, do której nie mam prawie żadnych zastrzeżeń. Urzeka i sama treść, i język, i oryginalna, klimatyczna oprawa graficzna. Odautorskie komentarze stanowią dodatkowy kontekst interpretacyjny, pozwalają skonfrontować własne odczucia, interpretacje z innymi. To uczy, otwiera oczy, inspiruje. Czuję, że to książka, do której będę wracać nie raz i nie dwa. Jedyny zarzut to objętość. Ja chcę jeszcze.

W drugiej propozycji autorka opowiedziała o wiele więcej historii, nie ograniczyła się do naszego europejskiego ogródka, więc jest naprawdę ciekawie. Oryginalne, egzotyczne baśnie z Azji i Afryki wciągnęły mnie bez reszty i dały najwięcej satysfakcji. Dobrze wypadają także magiczne, oniryczne ilustracje Mikołaja Rejsa, na których baśniowa kraina przyjmuje lekko naiwny, inspirowany ludowością klimat. Jedyny mankament to język, który mógłby być bardziej dopracowany. 
 
Wbrew zwodniczym tytułom oba tomy nie są wcale przeznaczone tylko dla dziewczyn. Wręcz przeciwnie -  wszystkie te baśnie dotykają uniwersalnych wartości, w większości przypadków ponadczasowych i przekraczających granice płci. I chłopcy, i dziewczyny bowiem wyruszają w inicjacyjną wędrówkę, i mężczyźni, i kobiety walczą ze złem, stawiają czoła niesprawiedliwości, upominają się o swoją podmiotowość. W rzeczywistości od zawsze, dziś po prostu kobiety wychodzą z cienia,  walczą o siebie głośniej, wyraźniej i skuteczniej. Może w dzieciństwie czytano im właściwe baśnie, pokazujące silne kobiety, które sprawiały, że świat urządzony przez mężczyzn najpierw drżał w posadach, a potem stawał się lepszym miejscem? Może słuchały z zapartym tchem magicznych opowieści, w których i mężczyźni, i kobiety byli po prostu sobie RÓWNI? Kto wie.

 
MĄDRA WASYLISA I INNE BAŚNIE O ODWAŻNYCH MŁODYCH KOBIETACH
Tekst:
Kate Forsyth
Ilustracje: Lorena Carrington
Tłumaczenie: Wojciech Górnaś
Wydawnictwo: Tadam
Data wydania: 2019
Oprawa: twarda
Liczba stron: 112
Format / forma: po prostu książka
Sugerowany wiek: 8+

BAŚNIE, KTÓRYCH NIE CZYTANO DZIEWCZYNKOM
Tekst: Myriam Sayalero
Ilustracje: Mikołaj Rejs
Tłumaczenie: Barbara Bardadyn
Wydawnictwo: Dwukropek
Data wydania: 2019
Oprawa: twarda
Liczba stron: 248
Format / forma: nostalgiczna, jak tomy baśni z dawnych lat
Sugerowany wiek: 8+
Copyright © 2017 Mamobab czyta