Kapie krew, kapie krew - O duchu, który się bał

31 lipca

Kapie krew, kapie krew - O duchu, który się bał


„O duchu, który się bał” Sanny Töringe to niepozorna książka o nocnych lękach. I to nie tylko dzieci - Kruszynki i wampirka, ale i ducha bez głowy, kościotrupa, przeraźliwego potwora przypominającego Frankensteina. Każdy się czegoś boi. Jedyną ostoją bezpieczeństwa jest mama Kruszynki. Ojciec wampir na ilustracji minę ma nietęgą. O strachach nękających małą mysz narrator po prostu nie wspomina.
 „O duchu, który się bał” Sanna Töringe, Zakamarki


Szkatułkowa konstrukcja - opowieść w opowieści - pozwala dziecku zbudować dystans do przedstawianych wydarzeń. Szczególnie że zakotwiczenie jest tu podwójne, podkreślone nie tylko poprzez identyczną strukturę nawiązującą do baśni, ale i przez niemal analogiczną sytuację narracyjną. Leżymy w łóżku, przytuleni do rodzica, który zaczyna snuć opowieść... Różni się tylko jej rozwinięcie. Historia, którą słyszy Kruszynka, to historia potworów, zaś ta opowiadana przez tatę wampirka dotyczy Kruszynki.
horror dla dzieci, picture book „O duchu, który się bał” Sanna Töringe, Zakamarki

Lęk oswajany jest także przez humor - mimo że nastrój grozy budowany jest na wszystkich poziomach (narracja, język, same postaci), wszystko zostało wzięte w nawias. „Kapie krew, kapie krew” - brzmi złowieszczo, nieprawdaż? A to tylko rozlany dżem truskawkowy. Ilustracje jedynie z pozoru są makabryczne, wystarczy przyjrzeć się choćby berecikowi kościotrupa i kolejnym minom ducha bez głowy.
horror dla dzieci, picture book „O duchu, który się bał” Sanna Töringe, Zakamarki

W książce tej ukryto jeszcze jeden paradoks świata wyobraźni dziecka. Kruszynka sama prosi mamę o straszną opowieść o potworach. Dziewczynka chce, a może lubi się bać. Potrzebuje dreszczyku emocji. Wszystko jest w porządku, dopóki lęk jest kontrolowany i umieszczony w sferze opowieści. Problem pojawia się, gdy potwory stają się elementem rzeczywistości, gdy zaburzona zostaje granica pomiędzy tym, co wyobrażone, a tym, co prawdziwe, gdy sen miesza się z jawą. Mama poprzez pokazanie poszczególnych elementów opowieści w rzeczywistym świecie (sprawdzanie, czy nie ma potworów) porządkuje świat. Przywraca mu właściwy porządek. Tata wampirka też próbuje w ten sposób uspokoić syna. Niestety, w tym przypadku ten zabieg się nie udaje, gdyż przynależą oni do świata wyobrażonego, w którym kościotrup w szafie istnieje i ma się dobrze. I gdy na koniec ucieczki trafiają do zamku jak z horroru, wreszcie są na właściwym miejscu. Scenografia się zgadza - tu każdy znajdzie swoją komnatę. Potwory przecież powinny żyć w nawiedzonym zamku, dom Kruszynki musi być od nich wolny.
 „O duchu, który się bał” Sanna Töringe, Zakamarki

horror dla dzieci, picture book „O duchu, który się bał” Sanna Töringe, Zakamarki

O duchu, który się bał czytałam już 4-letniej córce, ale ona, jak Kruszynka, uwielbiała się bać, prosiła o wszystko, co straszne, „wampirzaste” i „czarownicowate”. Syn dorósł do tej pozycji dopiero w okolicach 6 urodzin. Wcześniejsze próby czytania kończyły się stanowczym veto już po zerknięciu na okładkę. Duch bez głowy skutecznie go odstraszał. Za to później zaśmiewał się do łez - no bo przecież nocne strachy to tylko wyobraźnia.
horror dla dzieci, picture book „O duchu, który się bał” Sanna Töringe, Zakamarki


O DUCHU, KTÓRY SIĘ BAŁ
Tekst: Sanna Töringe
Ilustracje: Kristina Digman
Tłumaczenie: Katarzyna Skalska
Wydawnictwo: Zakamarki
Data wydania: 2010
Oprawa: twarda
Liczba stron: 28
Format/forma: maksi
Sugerowany wiek: 3+
Gdy kolor jest tylko ideą - Czarna książka kolorów

24 lipca

Gdy kolor jest tylko ideą - Czarna książka kolorów


Jak wytłumaczyć pojęcie koloru osobie, która nie widzi nic? Coś, co dla większości z nas jest oczywiste, fizycznie namacalne, a nagle staje się pełną abstrakcją, jedynie ideą? Taką próbę podejmują  Menena Cottin (tekst) i Rosana Faria (ilustracje) w „Czarnej książce kolorów”. Na kolejnych kartach tej pozycji czytelnik poznaje sposób postrzegania koloru przez Tomka, niewidome dziecko.
picture book Czarna książka kolorów Menena Cottin, Rosaria Faria, Widnokrąg

Kolor w jego świecie to smak, dotyk, zapach, dźwięk, czyli szeroko rozumiana kinestetyka. Żółty smakuje jak musztarda i jest mięciutki jak piórka kurczątek". Czerwony może być zarówno kwaśny, jak i słodki, czerwień boli. Brązowy szeleści, pachnie czekoladą i odchodami, itd. Każdy kolor definiowany jest poprzez doświadczenie bliskie dziecku, czytelne dla każdego. Przy czym nie są to jedynie doznania przyjemne. Ich cechą wspólną jest raczej wyrazistość i zapamiętywalność.

Książka operuje kontrastem pomiędzy czernią a srebrem (szarością), płaskim a wypukłym. Świat Tomka jest czarny i nawet na kartach książki możliwy do poznania przez dotyk (alfabet Braile’a, ilustracje), świat narratora, pełniącego funkcję tłumacza opowiadającego nam o sensualnym świecie Tomka, to płaska szarość liter. Tomek określiłby to jako byle jakie, jak woda bez słońca, która „nie ma ani koloru, ani smaku, ani zapachu”. Ciemność świata ludzi niewidomych została symbolicznie oddana również przez kolor papieru, okładki – wszechobecną czerń. Cała książka to zaproszenie do zanurzenia się w tym świecie, jednak zgodnie z jego potocznym wyobrażaniem przez ludzi widzących. Ludzie niewidomi przecież nie widzą koloru, czerń też jest tylko wyobrażeniem. Podobno… 

W „Czarnej książce kolorów tekst nie istnieje bez ilustracji (w tym właściwości edytorskich książki), a ilustracje bez tekstu. Na najprostszym poziomie pozycja ta może być nawet traktowana jako zwykła zabawka, książka dotykowa wykorzystująca fakturę papieru, która rośnie, nabiera znaczeń i nowych perspektyw interpretacyjnych wraz z czytelnikiem.

Trudno więc określić wiek potencjalnego odbiorcy, śmiało można zaliczyć ją do kategorii crossover fiction. Tak też klasyfikuje „Czarną książkę kolorów samo wydawnictwo i rekomenduje ją czytelnikom od 5. do 99. roku życia.

Książka otrzymała New Horizons Award 2007 na Targach Książki Dziecięcej w Bolonii.

Niestety, nakład jest wyczerpany. Wielka szkoda, ale jeśli traficie na tę pozycję w bibliotece, antykwariacie, na półce u znajomego - kupujcie, pożyczajcie. Warto!

CZARNA KSIĄŻKA KOLORÓW

Tekst: Menena Cottin
Ilustracje: Rosana Faria
Tłumaczenie: Marta Jordan
Wydawnictwo: Widnokrąg
Data wydania polskiego: 2012
Oprawa: twarda
Liczba stron: 22
Format/forma: mini wysokość, maksi szerokość
Rekomendowany wiek: 5+, dla każdego




Narodziny pasji - Lalo gra na bębnie

20 lipca

Narodziny pasji - Lalo gra na bębnie

Zaczęło się niewinnie. Niepozorna książka w pomarańczowej okładce i mniej więcej roczne dziecko. I nagle pojawiła się jak grom z jasnego nieba ona - pasja, miłość. Do bębnienia, do rytmu. „Lalo gra na bębnie" Evy Susso niezwykle skutecznie wprowadziło mojego syna w świat muzyki.
książka dla dzieci „Lalo gra na bębnie" Eva Susso, Benjamin Chaud, Zakamarki

Historia jest prosta. Oto rodzina i zwykły poranek. Mama, tata, Ajsza, Binta, malutki Babo i wreszcie nasz perkusista - Lalo. Gdy wszyscy powoli się budzą, Lalo ze swoim nieodłącznym werbelkiem odkrywa piękno świata i nadaje mu rytm. Bo wokół dziecka wszystko ma swoją regularną powtarzalność, takt. Rytuał wstawania bliskich, sposób jedzenia śniadania. „PIM PIM POM / PIM PIM POM / Lalo gra na bębnie // KAP KAP KAP / KAP KAP KAP / pada deszcz.”
książka dla dzieci „Lalo gra na bębnie" Eva Susso, Benjamin Chaud, Zakamarki


Ta rytmiczność znajduje swoje odzwierciedlenie w tekście, który wbrew pozorom nie jest prostą rymowanką. Podczas lektury nawet nie zauważałam, gdy moje zwykłe czytanie przemieniało się w melorecytację, a dłoń jakoś tak sama  z siebie zaczynała wybijać rytm.
książka dla dzieci „Lalo gra na bębnie" Eva Susso, Benjamin Chaud, Zakamarki
Rytualna wręcz powtarzalność zwykłych czynności zostaje jednak przełamana, co wbrew pozorom jeszcze bardziej ją podkreśla. Wyłamuje się z niej niemowlak Babo. Wszyscy śpią, Babo puszcza bąki, wszyscy się budzą, Babo płacze, wreszcie cała rodzina je, tylko Babo paćka. Moje dzieci zawsze czekały na te momenty.

Rytm nadają również -  świetne do ćwiczenia mowy, poznawania nowych sylab - powtarzane onomatopeje, dodatkowo wyróżnione inną czcionką, a nawet grafiką.

Kolorytu książce dodają niezwykle klimatyczne, a przede wszystkim bajecznie kolorowe ilustracje Benjamina Chauda. Ranek, wschód słońca, zaczyna się nowy dzień, przez ciemność poranka przebija się więc optymistyczny pomarańczowy blask.
książka dla dzieci „Lalo gra na bębnie" Eva Susso, Benjamin Chaud, Zakamarki
książka dla dzieci „Lalo gra na bębnie" Eva Susso, Benjamin Chaud, Zakamarki

Ostrzegam jednak, jeśli nie jesteście gotowi, by wspierać pasję małego perkusisty, zachowajcie ostrożność i umiar w dawkowaniu tej książki. Ja chyba przesadziłam, gdyż  Lalo zamieszkał na stałe w moim domu i marzy, oj marzy, i bębni, oj bębni.


W tej serii ukazały się również: „Binta tańczy” oraz „Babo chce”.

LALO GRA NA BĘBNIE

Tekst: Eva Susso
Ilustracje: Benjamin Chaud

Tłumaczenie: Katarzyna Skalska

Wydawnictwo: Zakamarki
Data wydania polskiego: 2009
Oprawa: twarda
Liczba stron: 28
Format: kwadratowe mini 
Rekomendowany wiek:
1+


Amulet - komiksowa jazda bez trzymanki

17 lipca

Amulet - komiksowa jazda bez trzymanki


Pierwsze dwa tomy serii komiksowej autorstwa Kazu Kibuishiego „Amulet” - „Strażniczka” i „Klątwa strażniczki” to miszmasz wielu znanych toposów, schematów fabularnych zdawałoby się wyzyskanych już do cna przez literaturę, komiks, film.
komiks „Amulet. Strażniczka”, „Amulet. Klątwa strażniczki” Kazu Kibuishi Planeta Komiksów

Historia zaczyna się jak u Hitchcocka - od trzęsienia ziemi. Wypadek samochodowy, śmierć ojca.  Po dwóch latach Emily, jej młodszy brat Navin wraz z matką przeprowadzają się do starego, opuszczonego domu, który należy do rodziny od pokoleń i z pewnością skrywa straszną tajemnicę. Jak każda stara, opuszczona rodzinna rezydencja. Klasyka. Czytelnik spodziewa się komiksu grozy, porządnego horroru.

Jednak schemat zostaje przełamany. Zazwyczaj atmosfera grozy budowana jest stopniowo, strach narasta powoli, zaczyna się niewinnie od drobnych, pozornie nic nieznaczących wydarzeń, znaków. Mistrzowie gatunku operują niedopowiedzeniem, sugestią. Kibuishi nie bawi się z czytelnikiem, tylko od razu przechodzi do ataku. Bliżej niezidentyfikowane zło ujawnia się zaraz po przybyciu rodziny do Norlen. Pierwszy dzień w nawiedzonym domu i już Emily znajduje tytułowy amulet. Pierwsza noc i mamy kolejne trzęsienie ziemi. Mamę porywają dalecy krewni Cthulhu, a dzieci trafiają do tajemniczej krainy, w której wita ich straszny gość rodem z powieści noir. Schronienie znajdują w jeszcze (z pozoru) straszniejszym domu.
komiks „Amulet. Strażniczka”, „Amulet. Klątwa strażniczki” Kazu Kibuishi Planeta Komiksów

Drugi tom przynosi nowe odniesienia - wyprawa po lek strukturą przypomina klasyczny bajkowy motyw, znany choćby z opowieści o żywej wodzie. Próby okiełznania mocy amuletu przez Emily jednoznacznie kojarzą się ze scenami z „Gwiezdnych wojen”. Sam amulet to skrzyżowanie Tolkienowskiego pierścienia z mieczem świetlnym rycerzy Jedi. Kusi, namawia, przekonuje Emily, by sięgnęła po przeznaczoną jej moc. Trudno się oprzeć pokusie, wymaga to wielkiej siły. Skądś to znamy, nieprawdaż?

Kwestia przeznaczenia wydaje się przy tym być kluczowa dla dalszego rozwoju wydarzeń. Główna bohaterka  wcale bohaterką być nie chce, Emily początkowo ma jeden cel - uratowanie matki. Jednak wszyscy dookoła - od umierającego wuja Silasa poprzez rebeliantów po łowcę nagród - próbują jej uświadomić, że nie ma wyjścia, że rodzinne dziedzictwo predestynuje ją do zbawienia świata. Oczywiście, może być ono zarówno klątwą, jak i wybawieniem. I znowu skądś to znamy. Dość wymienić kolejne zagubione w galaktyce dzieci w „Gwiezdnych wojnach”, Harrego Pottera i wiele, wiele innych postaci. A jak sobie radzi ze swoim zadaniem Emily, sprawdźcie sami.
komiks „Amulet. Strażniczka”, „Amulet. Klątwa strażniczki” Kazu Kibuishi Planeta Komiksów

Elementy świata przedstawionego także zdają się pozornie należeć do różnych światów. Psychodeliczne grzyby, steampunkowe domostwo jak ze snu szalonego wynalazcy, personifikowane zwierzęta, a raczej animalizowani ludzie, roboty, Leon Rudobrody będący skrzyżowaniem Tolkienowskiego Obieżyświata, mistrza Obi-Wan Kenobiego i Yody. Dodajmy do tego jeszcze elfy i ich króla, ucieleśnienie zła.

Niezły bigos. Wbrew pozorom wszystkie składniki tworzą spójną, w miarę logiczną całość. Nie grozi nam niestrawność. Wręcz przeciwnie, historia toczy się wartko, akcja ani na chwilę nie zwalnia. Kibuishi nie pozwala się nudzić, przy czym lekkość scenariusza, łatwość i swoboda narracji, a także dystans do historii sprawiają, że to naprawdę dobra lektura dla młodszego czytelnika.

Komiks narysowany jest prostą, cartoonową kreską, która świetnie pasuje szczególnie do postaci zwierzęcych - Miskit i Leon to najlepsze przykłady. Kolorystyka i klimat rysunku zmieniają się jednak na bardziej mroczne, monochromatyczne i nabierają odrobiny mangowego sznytu w scenach z udziałem elfów.
komiks „Amulet. Strażniczka”, „Amulet. Klątwa strażniczki” Kazu Kibuishi Planeta Komiksów

Z punktu widzenia dorosłego historia jest zbyt przewidywalna i schematyczna. Warto jednak pamiętać, że napisano go dla czytelników w wieku od 8 do mniej więcej 12 lat. „Amulet” przetestowany został właśnie na 8-latku i przeszedł próbę zwycięsko. Jedyne, co wzbudziło niepokój, to prolog i śmierć ojca. Co ciekawe, pewne schematy fabularne, dzięki temu że były tak oczywiste, małoletni z satysfakcją dostrzegł, przeanalizował i w końcu zadał właściwe pytanie o rozwój wydarzeń w kolejnych częściach. Czekamy więc na nie z niecierpliwością.


AMULET. STRAŻNICZKA
AMULET. KLĄTWA STRAŻNICZKI

Scenariusz i rysunki:
Kazu Kibuishi
Tłumaczenie: Maria Lengren
Wydawnictwo: Planeta Komiksów
Seria: Amulet
Data wydania: 2016 (T. 1), 2017 (T.2)
Oprawa: miękka
Liczba stron: 188, 224
Format: midi
Sugerowany wiek:
8+


To, co najważniejsze - Płatki

17 lipca

To, co najważniejsze - Płatki



Zima. Wszechobecny śnieg, bezkresna biel, pozbawione liści drzewa. Pusty, srogi i nieprzyjazny krajobraz. W tym wszystkim dwa lisy, z których jeden choruje, a drugi, dziecko jeszcze, próbuje zapewnić rodzinie ciepło - przetrwanie. I dziwny ptak, magik trochę z innej rzeczywistości. O tym, jak skrzyżowały się ich losy i co z tego wyniknęło, opowiada komiks „Płatki” brazylijskiego duetu. Gustavo Borges odpowiada za rysunki i scenariusz, a Cris Peter za kolory.

komiks „Płatki” Cris Peter, Gustavo Borges, timof


Od kilku dni próbuję przełożyć tę historię na słowa, opisać, o czym jest tak naprawdę ten komiks, i nie umiem, poddaję się. Za każdym razem tworzę jakiś patetyczny bełkot, używam pojęć zbyt wzniosłych, które wydają się puste. Ze wszystkich zdań wyziera banał, szczerzy zęby i mówi mi, że wszystko to, co napisałam, jest z gruntu fałszywe. I ma rację. Gdyż siła opowieści Borgesa tkwi w prostocie, w opisaniu zwykłych zachowań, postaw, które powinny być naszą codziennością. To nie jest wzniosły epos o wielkiej przyjaźni na śmierć i życie, to kameralny komiks o zwykłej przyjaźni, która w efekcie okazuje się być przyjaźnią na śmierć i życie.

Borges zręcznie unika wyświechtanych frazesów, pustych pojęć dzięki rezygnacji ze słów. „Płatki” to komiks niemy, wszystko, co ważne, pokazano poprzez działanie bohaterów, ich decyzje i ich konsekwencje. Znaczenie ukrywa się w obrazie i oszczędnie stosowanej, czytelnej symbolice.

Symbol to choćby czerwony kwiat noszony przez ptaka na piersi. Napar z jego płatków ma niezwykłą, uzdrawiającą moc. Nawet jego kolorystyka - czerwień - kojarzy się jednoznacznie. W warstwie symbolicznej rozpatrywany być może również sam ptak, o którym nie wiemy nic. Skąd pochodzi, dlaczego w środku zimy znalazł się sam w lesie. Znamy tylko jego profesję - to iluzjonista, postać niejednoznaczna. Jego dziwny wygląd może budzić lęk, ale na jednym z kadrów ujęty od tyłu wygląda jak strach na wróble zagubiony na zaśnieżonym polu. Paradoksalnie strach, który w prawdziwym świecie chroni zasiewy właśnie przed ptakami, tu odgania lęki małego lisa. Okazuje się być przy tym prawdziwym czarodziejem, odkrywającym magię w codzienności i przyjaźni, a nie tylko zręcznym sztukmistrzem.

komiks „Płatki” Cris Peter, Gustavo Borges, timof

„Płatki" w magiczny, subtelny sposób opowiadają o sile zwykłej empatii, ale i o zaufaniu, otwarciu się na drugiego człowieka, które wcale nie przychodzi łatwo. Wręcz przeciwnie.
komiks „Płatki” Cris Peter, Gustavo Borges, timof

Opowieść nie jest sielankowa, baśniowość skontrastowano tu z tematyką przemijania. Jednak śmierć nie oznacza u Borgesa jedynie smutku, ostatecznego końca. Motyw nasiona, kwiatów, płatków pokazuje wartość życia, podczas którego udało się „zasiać” najważniejsze wartości.
komiks „Płatki” Cris Peter, Gustavo Borges, timof

Klimatu całości oprócz charakterystycznej zmiękczonej kreski nadają kolory - zgaszone, pastelowe, kojarzące się ze starymi animacjami. Dominują błękit, biel i jasna purpura. Filmowej dynamiki dodają nierównomiernie rozłożone kadry, często przenikające się wzajemnie, potęgujące wrażenie ruchu.

„Płatki” to jedynie pozornie komiks przeznaczony tylko dla dzieci. To pozycja bardzo dojrzała, dotykająca tego, co na co dzień nam - dorosłym - umyka, aż dziw, że autor ma tylko dwadzieścia dwa lata. Co więcej, magia tej prostej historii sprawia, że będę do niej nie raz i nie dwa wracać - po płatki, po ziarno.

PŁATKI  

Scenariusz i ilustracje: Gustavo Borges
Kolor: Cris Peter
Wydawnictwo: timof comics
Data wydania: 2017
Oprawa: twarda
Liczba stron: 48
Format: midi
Sugerowany wiek: 7+, dla każdego



Copyright © 2017 Mamobab czyta