„Aciumpa” Catariny Sobral ujęła mnie od pierwszej sceny - dość abstrakcyjnej i wręcz fantastycznej z punktu widzenia przedszkolaka, pochodzącej niemal z równoległej rzeczywistości. Rzędy stołów w czytelni, badacz prowadzący naukowe poszukiwania, stary, rozpadający się słownik i niesamowite odkrycie. Słowo. Nowe słowo. Nie takie, które powstało tu i teraz dzięki jakiejś słowotwórczej wenie. Nie takie, które odnosi się znaczeniowo do istniejącego zasobu leksykalnego języka. To słowo zagadka, zupełnie abstrakcyjne, oderwane od wszystkiego. Niegdyś istniejące, dziś tak zapomniane, że bardziej zapomnianym być się nie da.
Cóż robią ludzie? Próbują je zrozumieć, jakoś włączyć w znane sobie schematy. Słowo musi się bowiem dostosować. Przybrać odpowiednią formę gramatyczną, koniugować, deklinować lub trwać w jednej formie, mieć znaczenie lub znaczenia, wpasować się jak najbardziej precyzyjnie w strukturę mowy. Autorce świetnie udało się w krótkiej historii pokazać podstawową właściwość każdego języka - jego systemowość.
To nie jedyne zagadnienie językoznawcze, które bez użycia żadnej trudnej terminologii poruszono w tej książce. Aciumpa staje się słowem modnym, na czasie, słowem wytrychem, które może oznaczać i wszystko, i nic. Każda moda, nawet leksykalna, z definicji swej wcześniej czy później przemija. Czy ten smutny los spotkał również aciumpę?
Jedno jest pewne, przez jakiś czas aciumpa jest dosłownie na ustach wszystkich. Używana czasem z sensem, innym razem trochę bezmyślnie. Nad poprawnym włączeniem jej w system czuwa trochę niezdecydowany językoznawca, który co i rusz ogłasza kolejną teorię na temat właściwości gramatycznych tej formy. Niestety, zostaje pokonany przez językowy uzus.
O aciumpie przecież nie wiadomo nic. Czy to czasownik? Czy rzeczownik? Czy może perliśnik? Rozważania na ten temat to naprawdę udana próba krótkiego scharakteryzowania najważniejszych części mowy. Ich nazwy stanowią jedyne terminy naukowe pojawiające się w książce, nie towarzyszą im jednak drętwe definicje. Czasownik, rzeczownik, przymiotnik, przysłówek przedstawione zostały w czytelnych, bardzo zabawnych kontekstach. Poszukiwania desygnatu, który odpowiadałby rzeczownikowemu wcieleniu aciumpy, naprawdę śmieszą.
Tekst uzupełniają charakterystyczne proste, trochę jednowymiarowe ilustracje kojarzące się z dziecięcymi rysunkami i kolorowankami. Świetnie dobrana kolorystyka dobrze oddaje niedzisiejszy, oldschoolowy świat wyglądający jakby ktoś go namalował kredkami Bambino, czasami niezbyt mocno dociskając świecówkę do kartki. Rozczulające.
Aciumpa to pozycja lekka, zabawna, a przy tym przekazująca dość sporo całkiem poważnej wiedzy, nie tylko z zakresu elementarnej gramatyki, ale i podstaw językoznawstwa. Bez zbędnej terminologii, bez przynudzania, prosto, konkretnie na dobrze dobranych przykładach dzieci poznają pewien sposób myślenia o języku jako o żywym organizmie, wciąż ewoluującym, w którym wszystkie elementy tworzą spójny, logiczny system. To także humorystyczna opowieść o strażnikach trwałości i czystości tego mechanizmu - językoznawcach, gramatykach, którzy toczą nierówną walkę z niepowstrzymanym żywiołem językowych zmian. Dodajmy do tego stary słownik jako źródło leksykalnej inspiracji i biblioteczne śledztwa. Ech. Dawno, dawno temu Mamobab kochał ten niepowtarzalny klimat, ten dreszczyk emocji, gdy sam znajdował zakurzone leksemy.
Aciumpnie aciumpuję więc Aciumpę wszystkim przedszkolakom i dzieciom w wieku wczesnoszkolnym. Warto!
ACIUMPAAciumpnie aciumpuję więc Aciumpę wszystkim przedszkolakom i dzieciom w wieku wczesnoszkolnym. Warto!
Tekst i ilustracje: Catarina Sobral
Tłumaczenie: Tomasz Pindel
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Data wydania: 2017
Liczba stron: 34
Oprawa: twarda
Format/forma: midi
Sugerowany wiek: 5+
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Data wydania: 2017
Liczba stron: 34
Oprawa: twarda
Format/forma: midi
Sugerowany wiek: 5+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz