„Jestem Życie” i „Jestem Śmierć” autorstwa Elisabeth Helland Larsen (scenariusz) i Marine Schneider (obraz) to dwie poruszające opowieści obrazkowe, które - choć wydane w odrębnych tomach - stanowią nierozerwalną całość. Czytane oddzielnie są po prostu w porządku, ot, całkiem ciekawe historie o ważnych sprawach w wersji dla młodszych. Na rynku księgarskim znajdziecie mnóstwo tego typu pozycji i lepszych, i gorszych. „Jestem Śmierć” jest przy tym głębsza, bardziej przejmująca.
Jednak te zwykłe opowieści czytane w duecie, jedna po drugiej, razem zyskują dodatkowy sens, rezonują, dają w kość i emocjonalnie, i intelektualnie. Dopiero wtedy stają się dziełem skończonym.
Zacznijmy od Życia, które wprawia wszystko w ruch. W postaci czerwonego jak krew stworka trochę przypominającego leniwca wędruje po świecie, doświadcza i daje innym doświadczać, czuje i powoduje, że inni czują. Jest wszędzie. Trwa krótko bądź przez wieki. Lata, pływa, wspina się. Widzi ludzi, ich ciała - różne, stare i młode, piękne i interesujące, odważne i chowające się kącie. Jest zawsze. W każdym z nas. Podoba mi się ta wciąż podkreślana różnorodność, to, że autorki nie lukrują rzeczywistości, ale gdy trzeba sygnalizują też trudniejsze zagadnienia, jak choćby samotność, strach, czy wojnę.
Momentami może się wydawać, że tekst niebezpiecznie zbliża się do banału, ale to tylko pozór. Wystarczy spojrzeć na towarzyszące mu obrazy, by to wrażenie się oddaliło. To właśnie na ulotnych, poetyckich, niemal baśniowych ilustracjach toczy się historia życia, jest ono przedstawione we wszystkich swych przejawach, a my czytelnicy możemy podglądać, tak jak i ono, świat ożywiony. Ujmuje czułość, z jaką artystka portretuje wszystkich bohaterów, zadziwia trafność dobrania scenek, w których uczestniczą. Prostych, codziennych, a jednak w tym kontekście wręcz symbolicznych. To naklejanie plastra na zranione miejsce, rój motyli i pszczół, dzieci beztrosko doświadczające zimy wszystkimi zmysłami, te cienie innych, to celebrowanie każdej chwili. Któż w dzieciństwie nie czuł się panem świata, próbując smakować padający śnieg? Chyba tylko ten, kto wybierał życie na krawędzi, lubił dreszczyk emocji i dotykał językiem zmrożonego metalu.
Zapowiedź istnienia Śmierci, jej wiecznej więzi z Życiem znajdziemy już w pierwszej części. Bez Życia nie ma Śmierci, bez Śmierci Życie nie miałoby szansy zyskać prawdziwego znaczenia, nie miałoby sensu. Brzmi jak truizm? Owszem, ale prawdy podstawowe wypowiedziane na głos często przecież wydają się banalne. Autorki jednak śmierć pokazują w rzadko spotykany w kulturze sposób, odczarowują ją, prezentują jako część cyklu, któremu wszyscy podlegamy. Przede wszystkim zaś zdejmują z niej grozę. Śmierć w tym ujęciu jest czuła, przyjacielska, empatyczna. Rozumie uczucia tych, po których przychodzi, nawet jeśli sama nie jest rozumiana. Stara się otoczyć odchodzących dobrem, zagwarantować im spokój, bezpieczeństwo, ukoić ich ból. I obiecuje im to, co najważniejsze. Wiedzę, odpowiedzi na te wszystkie pytania, co będzie po.
Już samo graficzne przedstawienie śmierci - dziewczyna o długich włosach przemierzająca świat a to na rowerze, a to w łodzi - przywodzi bardziej na myśl łagodną nimfę, niż stereotypową groźną, bezwzględną kostuchę z kosą. Wzruszają obrazy, na których łagodnie otacza ona swym ramieniem tych, po których przychodzi. Czule. I te ilustracje, na których po prostu współtowarzyszy w ostatnich czynnościach, chwilach. Rozumiejąc. Spójrzcie na scenkę, gdy razem ze starszą panią kończą robótkę, symboliczną, czerwoną, długą jak życie staruszki.
Nie oznacza to, że śmierć została tu sprowadzona do banału. Wręcz przeciwnie. Autorki pokazują jej nieuchronność, ale także nieprzewidywalność, nieokreśloność czasu jej nadejścia. I to mnie chyba poruszyło najbardziej. Wprost bowiem w książce przeznaczonej dla dzieci napisano, że śmierć może przyjść i po człowieka, który przeżył już wiele, i po tego w kwiecie wieku, i po dziecko, rówieśnika hipotetycznego czytelnika książki, i po tych, którzy nawet jeszcze się nie urodzili. Śmierć towarzyszy każdemu z nas codziennie, w każdej chwili, w każdym miejscu. Dokładnie tak, jak jej bliźniacza siostra - Życie.
Bądźmy szczerzy. Nawet nam dorosłym trudno jest spokojnie rozmawiać i myśleć o śmierci. Definitywny koniec wciąż przynależy do sfery tabu, którą się wypiera, czasami obśmiewa, najczęściej omija i ignoruje, szczególnie gdy trudne pytania o sprawy ostateczne zadają dzieci. „Jestem Życie” i „Jestem Śmierć” czytane razem, w duecie pozwalają oswoić problem, zmierzyć się z nim. Co więcej, cykl życia i śmierci dotyka tu zgodnie z prawdą wszystkich - i ludzi, i zwierzęta, i rośliny. Każdy żywy organizm, każdy składnik przyrody. Sama Śmierć mówi przecież, że gdyby skończyła wędrówkę, „kto robiłby miejsce wszystkiemu, co rośnie i ma korzenie?”. Takie ujęcie tematu, uniwersalne i poetyckie, ale pozbawione zarówno religijnego, jak i typowo naukowego kontekstu, stanowi dobry punkt wyjścia do rozmyślań, do rozmów dla każdego. Łagodność, piękny, prosty język (brawa dla tłumaczki Katarzyny Tunkiel) i w sumie pozytywny, choć nieunikający trudnych spraw, przekaz sprawiają, że książka trafi nawet do przedszkolaka. Dorosłych z kolei wzruszy, zatrzyma na chwilę. Taką mam nadzieję.
Szczególnie że ważnych, fundamentalnych tematów do dyskusji odnajdziecie wraz z dziećmi w tych dwóch niewielkich tomikach wiele. Wystarczy, że uważnie przyjrzycie się niesamowitym, poetyckim obrazom pełnym znaczących scenek, symbolicznych detali, tropów i smaczków dopowiadających tekst, prowokujących do refleksji, do zadawania dodatkowych pytań.
JESTEM ŻYCIETekst: Elisabeth Helland Larsen
Ilustracje: Marine Schneider
Tłumaczenie: Katarzyna Tunkiel
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Seria: Krótkie Gatki
Data wydania: 2021
Liczba stron: 44
Oprawa: twarda
Format / forma: klasyk
Sugerowany wiek: 4+, dla każdego
JESTEM ŚMIERĆTekst: Elisabeth Helland Larsen
Ilustracje: Marine Schneider
Tłumaczenie: Katarzyna Tunkiel
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Seria: Krótkie Gatki
Data wydania: 2021
Liczba stron: 44
Oprawa: twarda
Format / forma: klasyk
Sugerowany wiek: 4+, dla każdego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz