„Ale auta! Odjazdowe historie samochodowe” i „Ale jazdę! Historię samochodu” łączy nie tylko niemal identyczny tytuł, ale także treść - z założenia fascynujące dzieje motoryzacji. Na tym jednak podobieństwa się kończą, gdyż każda z tych książek jest zupełnie inna. Różni je ujęcie tematu, klimat, ilustracje. Po prostu pierwsza z nich rzeczywiście opowiada HISTORIE o samochodach, pojawia się narracja. Druga z kolei to nic innego jak trochę podrasowane kompendium wiedzy o HISTORII transportu i to od samego początku, gdy nikomu jeszcze nie śniło się tak dziś oczywiste koło. Niby drobiazg, a zmienia wszystko.
Tytuł zresztą, aż nazbyt podobny i w konstrukcji, i (pomijając semantyczne niuanse) w treści, to główny zarzut, jaki mam wobec jednej z książek. Zacznijmy więc od tej pozycji, która ukazała się jako pierwsza.
„Ale jazda! Historia samochodu” Oldřicha Růžički to przede wszystkim zbiór ułożonych w porządku chronologicznym faktów, wydarzeń (tych bardziej i mniej przełomowych) z dziejów transportu. Punkt startowy to oczywiście starożytność, egipskie piramidy i potrzeba szybszego, sprawniejszego przemieszczania ładunków. Potem wszystko potoczyło się w iście rajdowym tempie (z krótkimi postojami, a raczej przestojami na wymyślanie nowych rozwiązań).
Historia to jednak nie wszystko. Dość dużo miejsca autor poświęcił różnym zagadnieniom technicznym. Niektóre z nich, na przykład budowa silnika spalinowego, doczekały się nawet oddzielnych rozkładówek.
Miłośnicy motoryzacji znajdą tu także podstawowe informacje o najsłynniejszych rajdach, rekordy prędkości, kultowe samochody (w tym gronie uwzględniony został nawet Batmobil). Nie zabrakło także wzmianek o ważnych wynalazkach, tych oczywistych, jak silnik parowy, spalinowy, Diesla, kierownica, opona, jak i tych wydawałoby się mniej istotnych (tablice rejestracyjne, układ wspomagania, klimatyzacja, radio, katalizator, ABS).
Historia to jednak nie wszystko. Dość dużo miejsca autor poświęcił różnym zagadnieniom technicznym. Niektóre z nich, na przykład budowa silnika spalinowego, doczekały się nawet oddzielnych rozkładówek.
Miłośnicy motoryzacji znajdą tu także podstawowe informacje o najsłynniejszych rajdach, rekordy prędkości, kultowe samochody (w tym gronie uwzględniony został nawet Batmobil). Nie zabrakło także wzmianek o ważnych wynalazkach, tych oczywistych, jak silnik parowy, spalinowy, Diesla, kierownica, opona, jak i tych wydawałoby się mniej istotnych (tablice rejestracyjne, układ wspomagania, klimatyzacja, radio, katalizator, ABS).
To książka dla dzieci, które lubią konkretne informacje. Wszystko podano w hasłowej formie bez zbędnego „blablania”, rozbudowanej narracji. Każde zagadnienie to najczęściej tylko jedno zdanie, maksymalnie dwa (przyznaję, że złożone). Taka formuła powoduje, że brakuje trochę pogłębienia omawianych treści, bardziej zaawansowani fani czterech kółek mogą poczuć się nieco zawiedzeni. Jednak zupełni laicy i początkujący znawcy tematu znajdą tu wszystko to, co najważniejsze. Samą esencję.
Warstwa graficzna książki, za którą odpowiadali Tomáš Pernický i Kateřina Makaloušová, choć wykorzystuje wiele różnorodnych form, niczym specjalnym nie zaskakuje. Czytelnicy nie będą się jednak nudzić, autorzy stosują dość często dymki komiksowe, infografiki, stylizowane reklamy i ogłoszenia. Na każdej stronie pojawiają się dwie komentujące tekst postaci - mały chłopiec i myszka. Naszkicowane trochę od niechcenia, jak dopisek na marginesie, niby ocieplają tekst, czynią go przyjaznym dzieciom. W efekcie graficznie nie pasują do klimatu książki, wprowadzają niepotrzebny chaos. Pozostałe ilustracje i tak pełne są humoru - bardzo prostego, wyzyskującego komizm sytuacyjny i słowny, czytelnych żartów, które rozbawią przedszkolaka i dzieci w wieku wczesnoszkolnym.
„Ale auta! Odjazdowe historie samochodowe” to z kolei propozycja dla tych automaniaków, którzy preferują dłuższą narrację. I to jaką! Historia samochodów według Michała Leśniewskiego składa się z niezwykle silnie oddziaływujących na wyobraźnię niesamowitych wydarzeń, przypadków, wypadków, zbiegów okoliczności i ciężkiej pracy. Przede wszystkim jednak autor swą opowieść poświęca zdeterminowanym ludziom, fantastom, którzy idą pod prąd i realizują marzenia. Do tego grona należą między innymi Joseph Cugnot, Karl Benz (i jego żona z genialnym wręcz zmysłem marketingowym). Z drugiej strony to także opowieść o ludziach po prostu praktycznych, szukających usprawnień, nowych rozwiązań. Czy wiecie, kto wynalazł opony? Pewien irlandzki weterynarz zainspirowany jeżdżącym na rowerze z metalowymi kołami synem.
Tak jak w poprzedniej pozycji rozwój motoryzacji pokazany został chronologicznie. W tym przypadku za punkt startowy obrano pierwszy pojazd, który do poruszania się nie wykorzystywał siły mięśni zwierzęcia lub człowieka. Tragiczna (i w ujęciu Leśniewskiego nieco komiczna) historia Josepha Cugnota i jego parowego „czajnika” rozwijającego zawrotną prędkość 4 kilometrów na godzinę prowokuje do refleksji, jak rozwinęłaby się motoryzacja, gdyby feralny pokaz zakończył się sukcesem. Jak wpłynęłoby na losy świata pojawienie się protoplasty samochodu tyle lat wcześniej?
Szybciej! Jeszcze szybciej! Historia samochodu nieodłącznie wiąże się z jednym ludzkim pragnieniem - przekraczaniem granic, biciem wciąż nowych rekordów prędkości. Niespełna dziesięć lat dzieli pojawienie się samochodów na świecie i emocje związane z pierwszym (oficjalnym) wyścigiem. W książce uwzględniono więc zagadnienia związane z aerodynamiką, nowinki techniczne (dawne i dzisiejsze), kosmiczne materiały, najszybsze bolidy świata.
Fascynuje także historia samochodów popularnych, przeznaczonych dla zwykłych ludzi. Nie pojawiłyby się, gdyby nie masowa produkcja, a to umożliwiła dopiero linia produkcyjna Forda. Potem ruszyło już z górki - dość wspomnieć o słynnym garbusie czy Citroënie 2CV.
Cieszy uwzględnienie polskich realiów. Poznajemy pierwszego polskiego oficjalnego automobilistę - Stanisława Grodzkiego. Prezentowane są również nasze rodzime marki - Warszawa, Syrenka, duży i mały Fiat. Najbardziej jednak wzrusza historia samochodowej podróży dookoła świata, wyprawy, która w okresie międzywojennym naprawdę musiała rozpalać wyobraźnię tłumu. A takiego wyczynu dokonał Polak, harcerz Jerzy Jeliński.
Wartka narracja Leśniewskiego przypomina gawędę. Autor często zwraca się bezpośrednio do czytelnika, używa raczej prostego języka, a potencjalnie trudne słownictwo na bieżąco tłumaczy. Czyni to jednak na tyle umiejętnie, że tekst nie razi zbytnią infantylnością. Co więcej, książka rozpoczyna się przydatnym mini-słowniczkiem terminów nieco zapomnianych (np. welocyped, automobil, wojaż, trotuar), a kończy bibliografią przeznaczoną dla tych, którzy chcą wiedzieć jeszcze więcej.
Temat ujęto lekko, czasami z przymrużeniem oka. Autor serwuje mnóstwo anegdot, ciekawostek i wiedzy o realiach świata z początków motoryzacji. Uświadamia, że jeszcze nie tak dawno (z punktu widzenia historii człowieka) jazda samochodem wymagała sporej odwagi, krzepy i wcale nie takiej podstawowej wiedzy technicznej. Wyobraźcie sobie benzynę kupowaną w aptece, dziś już pachnące naftaliną (a raczej paliwem) wyposażenie skrzynki z narzędziami, pierwsze światła i dosłownie ręczne kierunkowskazy. Trochę śmieszą dziwni protoplaści dzisiejszych znaków drogowych, automobilowa moda z początku ubiegłego wieku, a także samochodowe gadżety dziś już trącące myszką (trąbki, maskotki, reflektory).
Jak w każdej pozycji z egmontowej serii Art, także w tej nie sposób pominąć wyklejki. To schemat drogi ze znakami. Aż korci, by wykorzystać go do zabawy resorakami. Kolejny stały punkt to samochód-wycinanka - także nadająca pozycji trochę staroświeckiego sznytu. W dalszej części klimat całej pozycji tworzą świetne ilustracje Macieja Szymanowicza. Realistyczne i jednocześnie trochę bajkowe zachwycają stylistyką retro uzyskaną nie tylko dzięki miękkiej kresce i wrażeniu głębi, ale i stonowanej kolorystyce.
-------------------------------
Którą pozycję wybrać?
W naszej domowej biblioteczce na stałe zostaną „Ale auta”. Dłuższe opowieści, wciągające, pogłębione historie stanowią ciekawszą propozycję dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Jednak tym, co skradło nasze serca, jest rzeczywiste i niezwykle sugestywne pokazanie, że rozwój to nie tylko sukcesy, ale i porażki. No i ten klimat retro, który aż czuć. Gdyby tylko tytuł brzmiał nieco inaczej.
„Ale jazda!” to propozycja o zupełnie innym charakterze. To ekspresowy przegląd historii motoryzacji bez wnikania w szczegóły. Okładkowe hasło „dla małych i dużych” nie do końca odpowiada prawdzie. Pozycja sprawdzi się bowiem raczej w przypadku młodszych dzieci i tych, które preferują krótkie, zwięzłe informacje. Duży plus za bardzo szeroki kontekst historyczny i ciekawe przybliżenie podstaw samochodowej techniki. Słowem rzetelna, porządna robota, ale trochę zabrakło nam magii. Tej iskry, która pobudza wyobraźnię.
Obie książki łączy jedno - skupiają się na przeszłości. To dobrze, gdyż takie było zamierzenie autorów i taki też charakter opracowań sugerowały tytuły. To źle. Trochę więcej inspirujących informacji o przyszłości sprawiłoby, że czytelnik miałby poczucie, że historia motoryzacji wciąż na naszych oczach się tworzy, że to, jak będzie wyglądał samochód jutra, może zależeć także od małego człowieka, który dziś po prostu bawi się resorakami.
W naszej domowej biblioteczce na stałe zostaną „Ale auta”. Dłuższe opowieści, wciągające, pogłębione historie stanowią ciekawszą propozycję dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Jednak tym, co skradło nasze serca, jest rzeczywiste i niezwykle sugestywne pokazanie, że rozwój to nie tylko sukcesy, ale i porażki. No i ten klimat retro, który aż czuć. Gdyby tylko tytuł brzmiał nieco inaczej.
„Ale jazda!” to propozycja o zupełnie innym charakterze. To ekspresowy przegląd historii motoryzacji bez wnikania w szczegóły. Okładkowe hasło „dla małych i dużych” nie do końca odpowiada prawdzie. Pozycja sprawdzi się bowiem raczej w przypadku młodszych dzieci i tych, które preferują krótkie, zwięzłe informacje. Duży plus za bardzo szeroki kontekst historyczny i ciekawe przybliżenie podstaw samochodowej techniki. Słowem rzetelna, porządna robota, ale trochę zabrakło nam magii. Tej iskry, która pobudza wyobraźnię.
Obie książki łączy jedno - skupiają się na przeszłości. To dobrze, gdyż takie było zamierzenie autorów i taki też charakter opracowań sugerowały tytuły. To źle. Trochę więcej inspirujących informacji o przyszłości sprawiłoby, że czytelnik miałby poczucie, że historia motoryzacji wciąż na naszych oczach się tworzy, że to, jak będzie wyglądał samochód jutra, może zależeć także od małego człowieka, który dziś po prostu bawi się resorakami.
ALE JAZDA! HISTORIA SAMOCHODU
Tekst: Oldřich Růžička
Ilustracje: Tomáš Pernický, Kateřina Makaloušová
Tłumaczenie: Bogumiła Nawrot
Wydawnictwo: Bajka
Data wydania: 2016
Oprawa: twarda
Liczba stron: 32
Format/forma: midi/maksi
Sugerowany wiek: 4+
ALE AUTA! ODJAZDOWE HISTORIE SAMOCHODOWE
Tekst: Michał Leśniewski
Ilustracje: Maciej Szymanowicz
Wydawnictwo: Egmont
Seria: ART
Data wydania: 2017
Oprawa: twarda
Liczba stron: 88
Format/forma: midi/maksi
Sugerowany wiek: 6+
Tekst: Oldřich Růžička
Ilustracje: Tomáš Pernický, Kateřina Makaloušová
Tłumaczenie: Bogumiła Nawrot
Wydawnictwo: Bajka
Data wydania: 2016
Oprawa: twarda
Liczba stron: 32
Format/forma: midi/maksi
Sugerowany wiek: 4+
ALE AUTA! ODJAZDOWE HISTORIE SAMOCHODOWE
Tekst: Michał Leśniewski
Ilustracje: Maciej Szymanowicz
Wydawnictwo: Egmont
Seria: ART
Data wydania: 2017
Oprawa: twarda
Liczba stron: 88
Format/forma: midi/maksi
Sugerowany wiek: 6+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz