Czuję się niezręcznie. Zakłopotana i onieśmielona. Bo jakże to tak pisać o książce, o której chyba już wszystko napisano, którą prześwietlono w każdej możliwej interpretacyjnej formule. Mickiewicza recenzować? Nie godzi się. Analizy, próby zrozumienia, przedstawiania w kontekście historycznoliterackim to i owszem, ale wpis na blogu? O kamieniu milowym polskiej literatury?
Na szczęście Emilia Kiereś zdjęła zakurzony tom z półki, odświeżyła i udowodniła, że wybitna literatura za nic sobie ma upływ czasu. Wystarczy dać jej szansę. Wyjaśnić to i owo. Wytłumaczyć. Pokazać w kontekście. „Ballady i romanse” Adama Mickiewicza z jej komentarzami wydane przez Egmont w jednej z moich ulubionych serii Art to książka bardzo potrzebna, pokazująca, że klasyka nadal może być atrakcyjna.
Zadanie nie było łatwe. Jak sprzedać często niezrozumiałe teksty współczesnemu młodemu czytelnikowi, jak go oswoić z nieco archaiczną frazą, z rzadko dziś spotykanym obrazowaniem? Jak przybliżyć dalekie, odmłodzić trochę zmurszałe? Wreszcie - jak pozbawić szkolną lekturę etykietki nuda? Emilia Kiereś znalazła swój sposób na Mickiewicza. Bez fajerwerków, bez nadęcia, za to ze zrozumieniem specyfiki dwóch odległych epok - romantyzmu i współczesności. Czasów różnych, pozornie do siebie nieprzystających, ale z drugiej strony mających wiele punktów wspólnych. Bo czyż dreszczyk emocji nie jest tym, czego wciąż poszukujemy w sztuce, nie tylko literaturze? Bo czyż romantyzm nie stanowi jednego z kluczy do zrozumienia współczesności?
Barierą może być jedynie język sprzed dwustu lat, często niezrozumiały, momentami brzmiący dziwnie, archaicznie. Na szczęście tekst trafił na warsztat tłumacza czujnego jak mało kto, więc każde nawet potencjalnie niezrozumiałe słowo zostało wyłapane i wyjaśnione. Czy to wystarczy, by zainteresować dzisiejszego odbiorcę? Nie wiem, ale w książce kryją się jeszcze inne niespodzianki.
Do nich należą barwne, napisane z pasją komentarze, pokazujące różne sposoby czytania, interpretowania tekstu. Niekiedy ich autorka bardziej naświetla kontekst historyczny, innym razem skupia się na otoczeniu kulturowym lub sytuacji politycznej. W opowieść wplata wiele faktów, wydarzeń z życia samego wieszcza, bliskich mu osób, litewski i nie tylko folklor i legendy. Udowadnia, że Mickiewicz to nie pomnikowy twórca, trochę nieobecny, odrealniony, patrzący z piedestału w siną dal, ale człowiek z krwi i kości, który żył, kochał, czuł. I te uczucia, to życie, te emocje czytelnik do dziś może odnaleźć w jego dziełach.
Trzon każdego omówienia stanowi przełożenie poszczególnych zdarzeń, elementów narracji i świata przedstawionego na język zrozumiały dla współczesnego odbiorcy. Kiereś prowadzi czytelnika krok po kroku za opowieścią narratora, poprzez użycie bezpośredniego, bliskiego gawędzie stylu wciąga go wręcz w samą historię. Pokazuje emocje, odczucia towarzyszące bohaterom, odkrywa ich sekrety, motywacje. Słowem uczy czytać literaturę, tłumaczy, jak ją interpretować, jak znaleźć odpowiedź na typowe szkolne pytanie, co autor miał na myśli.
Dodatkowo Kiereś świetnie wydobywa z utworów wieszcza te elementy, cechy, które mogą być atrakcyjne z punktu widzenia współczesnego czytelnika. Lubicie kryminały? A może gustujecie w horrorach? Preferujecie historie miłosne? A może sięgacie raczej po książki przygodowe? Wszystko to (i nie tylko) znajdziecie zdaniem komentatorki w „Balladach i romansach”. A ja się z nią w stu procentach zgadzam.
Romantyczny klimat współtworzą nastrojowe ilustracje Marianny Sztymy. Nieoczywiste, lekko rozmazane, momentami wręcz impresjonistyczne dopowiadają i komentują tekst. Znajdziemy na nich i grozę (przetworzoną), i humor. Dosłowność i metaforę. Świat duchów, świtezianek i świat ludzi. Wszystko w odpowiednich proporcjach. To rzeczywistość i tajemnica, która skrywa się gdzieś w mgle. Baśniową atmosferę zagadki artystka uzyskała stosując w swych kolażach zgaszoną kolorystykę szarości i błękitów. W niej, jak kontrapunkt, wyróżniają się intensywne, najczęściej krwistoczerwone elementy i żółć użyta i na obrazach, i jako tło rozdziałów interpretacyjnych. Dodajcie do tego twardą oprawę, płócienną zakładkę i duży format. Edytorski cymes.
Autorka opracowania sama deklaruje, że to nie jest podręcznik ani praca naukowa. Nie jest to także poważne wydanie krytyczne, choć przypisów tu mnóstwo. To po prostu przystępny, odrobinę osobisty przewodnik po klasycznej już dziś pozycji, nie tylko świetne uzupełnienie szkolnego podręcznika, ale przede wszystkim dobra literatura. I wzór, gotowa wciągająca instrukcja, jak opowiadać o dziełach, które zniknęły ze zwykłego obiegu czytelniczego (drodzy nauczyciele - to kopalnia inspiracji). Czy dzięki temu na szkolnych przerwach dzieciaki będą z wypiekami na twarzy pochłaniały klasyków romantyzmu? Nie sądzę. Bądźmy realistami. Wystarczy, by choć przestały podchodzić do nich jak do jeża.
Dodatkowo prosimy wraz z córką, by szanowne wydawnictwo pokusiło się o równie udane wydanie „Dziadów”. Szczególnie części drugiej.
BALLADY I ROMANSE
Tekst: Adam Mickiewicz
Tekst komentarzy i opracowanie: Emilia Kiereś
Ilustracje: Marianna Sztyma
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Art
Data wydania: 2018
Liczba stron: 208
Oprawa: twarda
Format/forma: grube maksi
Sugerowany wiek: 10+, dla każdego
BALLADY I ROMANSE
Tekst: Adam Mickiewicz
Tekst komentarzy i opracowanie: Emilia Kiereś
Ilustracje: Marianna Sztyma
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Art
Data wydania: 2018
Liczba stron: 208
Oprawa: twarda
Format/forma: grube maksi
Sugerowany wiek: 10+, dla każdego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz