„Jestem Aki” Doroty Kassjanowicz to typowa powieść drogi, inicjacyjna historia o odkrywaniu świata i budowaniu własnego ja, opis wędrówki, podczas której bohater dojrzewa, odkrywa własną tożsamość i przeznaczenie. Nietypowa w tym przypadku jest jedynie główna postać, tytułowy Aki, czyli młody owad, nieokreślony jeszcze, nie wiadomo jaki. Potencjalnie taki albo taki. Albo jeszcze taki. Wypisz wymaluj nastolatek.
Pewnego dnia rodzice Akiego oświadczają, że zgodnie ze starym zwyczajem owadziątko musi opuścić rodzinny dom i wyruszyć w drogę. Na spotkanie. Jakie? Nie wiadomo. Po prostu trzeba iść, by dotrzeć tam, a nie gdzieś indziej. Na tym polega życie.
I jak to w życiu wędrowanie wcale nie zawsze jest łatwe. Autorka dotyka tematów trudnych, zmuszających do refleksji, zatrzymania się, czasami do spojrzenia w głąb siebie, zmierzenia się z własnymi lękami, ograniczeniami, słabościami i wadami. Na pewnym poziomie tekst ten można zinterpretować jako traktat o względności naszego postrzegania rzeczywistości. Oprócz spraw ogólnych, filozoficznych rozważań o sensie życia, naszym miejscu w świecie, zaprezentowano tu całą galerię charakterystycznych typów reprezentujących różne ludzkie ułomności. Między innymi pychę i nieśmiałość, życie w zgodzie ze sobą i bezmyślne spełnianie oczekiwań innych, uleganie presji otoczenia.
W krzywym zwierciadle pokazano również współczesne media. Oj dostało się tabloidom, portalom plotkarskim i całkiem poważnym gazetom. Kreowanie faktów, pisanie o niczym, artykuły takie, jak ten o słynnej Elizie Oblizajek, która we własnej osobie wyszła, a potem poszła. Warto pokazywać dzieciom względność opinii, jej iluzoryczność, uczyć odróżniać fakty od domysłów, prawdziwe życie od medialnej kreacji. Ta opowieść subtelnie uzmysławia, jak ważne jest zadawanie pytań, krytyczne spojrzenie na rzeczywistość.
W niezwykle zabawny sposób autorka oddała także niekonwencjonalny sposób widzenia świata bohatera. Jeszcze dziecka, prawie dorosłego. Uwielbiam receptę Akiego na niezaczynanie się następnego dnia. Bardzo prostą. Wystarczy przecież próbować nie zasnąć. Takich smaczków znajdziecie na każdej stronie mnóstwo.
Rozczulają również nieco naiwne, ale w stu procentach wiarygodne odkrycia Akiego. „Nie miałem pojęcia, że takie słowa siedzą w mojej głowie - pomyślał Aki. - Jeślibym z nikim o niczym nie rozmawiał, tobym się pewnie o tym nigdy nie dowiedział. A gdybym nigdy niczego się nie przestraszył, tobym niczego dobrego o baniu się nie wiedział.” Czyż na tym właśnie nie polega prawdziwe życie, na spotkaniach z innymi ludźmi, na interakcjach, relacjach, które pozwalają nam poznać nie tylko świat, ale przede wszystkim siebie.
Rozczulają również nieco naiwne, ale w stu procentach wiarygodne odkrycia Akiego. „Nie miałem pojęcia, że takie słowa siedzą w mojej głowie - pomyślał Aki. - Jeślibym z nikim o niczym nie rozmawiał, tobym się pewnie o tym nigdy nie dowiedział. A gdybym nigdy niczego się nie przestraszył, tobym niczego dobrego o baniu się nie wiedział.” Czyż na tym właśnie nie polega prawdziwe życie, na spotkaniach z innymi ludźmi, na interakcjach, relacjach, które pozwalają nam poznać nie tylko świat, ale przede wszystkim siebie.
Proste metafory, czasami wręcz oczywiste symbole dzięki plastycznej, pięknej polszczyźnie i niekonwencjonalnym podejściu do leksyki nie nudzą, dzieci (i nie tylko) łatwo odnajdą się w tym owadzim świecie i bez problemu przełożą go na własne doświadczenia. Humor, zabawa słowem, wyzyskiwanie dosłowności i wieloznaczności urozmaicają lekturę, nadają tekstowi lekkości, choć przyznam, że momentami trochę zabrakło dynamiki, zwykłego dziania się.
Ciekawie prezentują się ilustracje autorstwa Patryka Hardzieja. Trochę odrealnione, utrzymane w pięknej, jesiennej kolorystyce dobrze oddają leśną atmosferę i pasują do filozoficznego charakteru książki. Choć czasem zaskakują konkretem. Człowiecza noga robi wrażenie. Z drugiej strony okładkowy portret Akiego trochę nas zwiódł. Internet, malutkie zdjęcie i interpretacyjna pomyłka. Byliśmy przekonani, że główny bohater jest robotem.
Dojrzalszy odbiorca dostrzeże w tej pozycji jeszcze jedno ważne przesłanie skierowane raczej do dorosłych, do rodziców. W życiu każdego Akiego pojawia się moment, gdy musi wyruszyć w świat, odbyć własne spotkania. To jedyny sposób, by dojrzeć. Wymaga to odwagi nie tylko od niego, ale i od tych, którzy wcale nie chcą go puścić, od opiekunów. A tu trzeba się pogodzić z dorastaniem potomka i po prostu pozwolić mu pójść własną ścieżką. To nic, że las jest straszny, poradzi sobie. Szanowni Państwo, bierzmy przykład z mamy i taty Akiego.
„Jestem Aki” to na podstawowym poziomie po prostu opowieść o przygodzie. Taka, jakich wiele. Trochę przegadana, mało dynamiczna, ale mająca swój urok, piękna językowo. Tekst jednak skrywa znacznie więcej i wcale nie trzeba przekopywać się mozolnie przez piętrowe metafory, złożoną symbolikę. Wszystko znajdziemy niemal na wierzchu, podane na tacy. Czasami jednak miałam wrażenie, że aż za gęsto tu od rzucanych niekiedy od niechcenia życiowych prawd. Niestety, młodsze dzieci mogą poczuć się nieco przytłoczone, zagubione. By odkryć wszystkie smaczki, trzeba trochę życiowego doświadczenia raczej niedostępnego dla przedszkolaka, dlatego książkę rekomenduję czytelnikom co najmniej sześcio-, siedmioletnim, choć i w ich przypadku jedna lektura nie wystarczy. To bowiem pozycja do czytania wielokrotnego, do odkrywania. Historia, która rozrasta się wraz z odbiorcą. Tak jak każdy traktat filozoficzny, także ten dla dzieci.
JESTEM AKI
Tekst: Dorota Kassjanowicz
Ilustracje: Patryk Hardziej
Wydawnictwo: Tashka
Data wydania:
Liczba stron: 104
Oprawa: twarda
Format/forma: klasyczne A4
Sugerowany wiek: 6+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz