„Atlas miast” Georgie Cherry obiecuje wiele. Spójrzmy chociaż na kuszący podtytuł „Podróżuj po świecie z przewodnikiem po 30 miastach”. I rzeczywiście siedząc wygodnie na kanapie (lub dywanie), czytelnik może udać się na błyskawiczną wędrówkę po metropoliach rozsianych niemal po całym globie. Całkiem przyjemna to wycieczka, choć pozostawia duży niedosyt.
W tym przypadku nie jest on w żadnym razie wadą książki, a raczej dość ciekawym celowym zabiegiem. Atlas przypomina bowiem trochę folder biura podróży z propozycjami niezwykle atrakcyjnych tras zwiedzania. Zachęca, ma zaintrygować, ale jeśli mały czytelnik chce dowiedzieć się czegoś więcej, musi skorzystać z oferty i pojechać na wycieczkę realną bądź wirtualną z tym właśnie przewodnikiem w dłoni.
Oferta obejmuje prawie cały świat. Zwiedzamy miasta europejskie (Lizbona, Barcelona, Londyn, Amsterdam, Paryż, Rzym, Berlin, Helsinki, Oslo, Kopenhaga, Sztokholm, Ateny, Praga, Budapeszt, Moskwa) i azjatyckie (Stambuł, Hongkong, Tokio, Seul, Mumbaj). Nie pominięto obu Ameryk (Montreal, Toronto, Chicago, Nowy Jork, San Francisco, Meksyk, Rio de Janeiro, Buenos Aires) i dalekiej Australii (Sydney). Chwała wydawcy za to, że w polskiej wersji językowej znalazło się miejsce dla Warszawy całkiem trafnie opisanej przez Annę Grabal. Szkoda zaś wielka, że nie ma tu ani jednego reprezentanta Afryki. Czyżby mało atrakcyjna destynacja?
Oferta obejmuje prawie cały świat. Zwiedzamy miasta europejskie (Lizbona, Barcelona, Londyn, Amsterdam, Paryż, Rzym, Berlin, Helsinki, Oslo, Kopenhaga, Sztokholm, Ateny, Praga, Budapeszt, Moskwa) i azjatyckie (Stambuł, Hongkong, Tokio, Seul, Mumbaj). Nie pominięto obu Ameryk (Montreal, Toronto, Chicago, Nowy Jork, San Francisco, Meksyk, Rio de Janeiro, Buenos Aires) i dalekiej Australii (Sydney). Chwała wydawcy za to, że w polskiej wersji językowej znalazło się miejsce dla Warszawy całkiem trafnie opisanej przez Annę Grabal. Szkoda zaś wielka, że nie ma tu ani jednego reprezentanta Afryki. Czyżby mało atrakcyjna destynacja?
Prezentacja każdej z metropolii obejmuje całą rozkładówkę. W rogu zawsze umieszczona jest wizytówka miasta zawierająca naprawdę podstawowe informacje, bo ile ich może się zmieścić w dwóch, trzech zdaniach. Oprócz tego czytelnik dowie się, w jakim kraju dana miejscowość się znajduje, jakim językiem posługują się jej mieszkańcy i ilu ich jest. Nie zabrakło również flagi. Flaga w każdym porządnym atlasie nie tylko dla dzieci po prostu musi być!
Reszta strony to obrazkowy przegląd największych atrakcji turystycznych danego miejsca. Nie zawsze tych najbardziej oczywistych, czasami zaskakujących, ale za każdym razem ciekawych z punktu widzenia dziecka. Dlatego obok muzeów, galerii, zabytków, autorzy pokazują zaczarowany las, magiczne fontanny, miejsca, w których można spotkać obce formy życia, wikingów czy policzyć gargulce. Dodajmy do tego cykliczne wydarzenia, których wręcz nie wolno przegapić, dziecięce muzea i teatry, statki i kolejki, dinozaury, pokazy uliczne i ogrody, rolki, deskorolki i deski, puszczanie latawców i błogie lenistwo. Wakacyjny raj najmłodszych.
Autorzy nie pomijają atrakcji kulinarnych. Rządzą wszechobecne lody i pizza. Kuszą bagietki, gorąca czekolada, cynamonowe bułeczki i tarty. Przyznam szczerze, że na skosztowanie ślimaków i żabich udek raczej moich dzieci bym nie namówiła. Za żadne skarby. Orientalne potrawy także byłyby co najmniej podejrzane, skandynawskie zresztą też.
To nie wszystkie niespodzianki. Każda strona to również prosta wyszukiwanka konkretnego symbolu, rzeczy kojarzącej się jednoznacznie z danym miejscem. Przykładowo w Barcelonie ukryły się czerwone byki, w Rzymie kawałki pizzy, w Oslo renifery, a w Warszawie wiewiórki.
Aktywizująca z założenia jest również forma zwracania się do czytelnika. Z wszystkimi omawianymi propozycjami wiąże się jakieś zadanie, dlatego opisano je w formie poleceń. Poznaj, pojedź, wybierz się, oszalej, obejrzyj, skosztuj. I tyle. Nic więcej.
Oprawa graficzna książki, autorstwa Martina Haake, jest całkiem przyzwoita, momentami tylko zbyt monotonna. Na ilustracjach odnajdziemy charakterystyczne dla właśnie opisywanego miasta budowle, zabytki, potrawy, przedmioty i ludzi, nie tylko wielkie sławy. Niestety, nie wszystkie graficzne elementy mające symbolizować dane miasto, jego kulturę są podpisane. Choćby matrioszka. Dla nas to oczywistość, dla młodszych już niekoniecznie. Ot, jakaś laleczka.
Z tego też względu mój ośmioletni syn, który kupił „Atlas miast” za własne oszczędności, poczuł się trochę rozczarowany. To nie jest książka do samodzielnej wielokrotnej eksploracji także dla dzieci już czytających jak jego ukochane „Mapy” Mizielińskich.
Za to przedszkolaki, które będą poznawały poszczególne miasta wraz z rodzicami dopowiadającymi to i owo, powinny być w pełni zadowolone. A po lekturze ich potencjalny wkład w planowanie rodzinnych wypraw może okazać się zaskakujący. Zacznijcie już zbierać fundusze na wycieczkę do Hongkongu lub Nowego Jorku 😁
Stawiam dodatkowego wielkiego plusa za opis Berlina. W tym przypadku to miasto Einsteina. Po prostu.
ATLAS MIAST. PODRÓŻUJ PO ŚWIECIE Z PRZEWODNIKIEM PO 30 MIASTACH
Tekst: Georgia Cherry
Tekst o Warszawie: Anna Garbal
Ilustracje: Martin Haake
Tłumaczenie: Anna Garbal
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2017
Oprawa: twarda
Liczba stron: 64
Format/forma: maksi
Sugerowany wiek: 4-8 (według wydawnictwa 6-10)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz