15 czerwca

„Mój dom”, czyli wewnętrzne życie pewnej nieruchomości


Gdy byłam dzieckiem uwielbiałam wizyty u 'kogoś', zwłaszcza gdy ten ktoś mieszkał w  jakimś dziwnym miejscu. Te kamienice, stare i nowe domy z mnóstwem nieoczywistych poziomów, werandy, składziki, garaże. Wszystko to, o czym człowiek mieszkający w standardowym małym bloku z wielkiej płyty mógł tylko pomarzyć. Nieznane bowiem po prostu fascynowało. Eksploracja starych szuflad i skrzypiących szaf, wędrówki po strychach i piwnicach, penetrowanie tajemniczych zakamarków choćby w domu dziadków czy rzadko odwiedzanej ciotki budziło ekscytację niemal taką jak odkrywanie nowych lądów.
„Mój dom”  Delphine Durand

Podobne uczucia wywołała we mnie książka „Mój dom”, której autorka Delphine Durand zaprasza czytelnika do zwiedzania pewnej dość specyficznej nieruchomości pełnej zagadek, dziwnych miejsc, niespotykanych i dość ekscentrycznych mieszkańców. Pokazuje dużo, pozwala wejść niemal wszędzie i poznać prawie każdego. Sama narratorka nieco przewrotnie stwierdza na wstępie, że jej dom nie rzuca na kolana. Oswojony i poznany nie jest naprawdę niczym specjalnym. Z jej punktu widzenia może i owszem. Z perspektywy zaintrygowanego czytelnika wygląda to zgoła inaczej.
„Mój dom”  Delphine Durand

Kluczowe wydaje się tu być słowo 'zaprasza'. Autorka przedstawia, pokazuje czytelnikowi mikroświat swojego domu, ale nie opowiada żadnej historii. Jedyne, co spaja poszczególne kadry, to adres. To odbiorca może, jeśli tylko chce, stworzyć własną narrację. Może, ale nie musi. Nie jest to także książka obrazkowa w rodzaju świetnej serii o miasteczku Mamoko Aleksandry i Daniela Mizielińskich, w której quasi-narrację, punkt zaczepienia do snucia opowieści stanowi czas i działanie bohaterów. Tutaj otrzymujemy jedynie scenografię i aktorów. Brakuje scenariusza. No może poza poszukującym buta panem Mustafą i panem Bławatkiem próbującym odnaleźć kota.

„Mój dom”  Delphine Durand

Domostwo, które odwiedzamy, nie przypomina zwykłego bloku. To istny labirynt pięter i półpięter, pokojów o dziwnym przeznaczeniu, zakamarków i mnóstwa szuflad. W tym otoczeniu toczy się powoli życie specyficznych mieszkańców, humanoidalnych stworów, które oglądają telewizję, gubią trzewiki, wymądrzają się, obchodzą urodziny, cierpią z powodu niskiego poczucia własnej wartości. Typowo, jak w każdej trochę przypadkowej społeczności.

„Mój dom”  Delphine Durand

Autorka obdarzyła większość bohaterów znaczącymi nazwiskami, stanowiącymi trafną i skrótową ich charakterystykę. Johnny Groza rzeczywiście budzi powszechne przerażenie, pani Rybka nie może żyć bez kąpieli, a pan Cowieto wie wszystko najlepiej. Potarganiec nic sobie nie robi z wielkiej nieuporządkowanej czupryny. Zgadnijcie jakiego koloru jest twarz pana Bławatka? Mieszkają tu także zwierzęta i te dziwne, i te zupełnie normalne, a także najbardziej pokręcone stwory zwane Gluciami.

„Mój dom”  Delphine Durand

Strony wypełniają „różne różności i klamoty”, rzeczy stare i nowe, notatki, reklamy, karteluszki, zabawki, jakieś urządzenia. Słowem przydasie maści wszelakiej. Jak w typowej szufladzie w komodzie, w której gromadzimy wszystko to, co niby dziś nie jest potrzebne, ale może kiedyś okaże się niezbędne. Ba, istnieje tu nawet specjalne miejsce do przechowywania rzeczy, z którymi nie wiadomo co zrobić, i pokój, w którym zamknięto potwory.

Wreszcie tę bajkową, surrealistyczną scenerię uzupełniają tak oczywiste urządzenia jak wrota międzywymiarowe, wehikuł czasu czy drabina do samego końca nieba. Niezbędne wyposażenie każdego dziecięcego pokoju



Cały ten niesamowity mikroświat przedstawiono głównie w formie wizualnej. Tekst pojawia się tylko jako uzupełnienie, podpis i dopowiada, interpretuje to, co czytelnik widzi na poszczególnych kadrach. Prawie każda rozkładówka przypomina kolaż komiksowych kadrów, malarskich ujęć parazdjęciowych, scenek rodzajowych. Wszystkie smaczki znaczeniowe, humor ukryto na szczegółowych, pełnych detali rysunkach w ciepłych, stonowanych barwach. Między innymi dzięki temu pozornie pełna bałaganu sceneria jest przyjazna, choć czasami może budzić niepokój. W całym otoczeniu dominuje obłość, nigdzie nie ma wystających kantów, wszystko jest bezpiecznie zaokrąglone, nawet szuflady. Słowem - to oswojona kraina dzieciństwa.

Nie ma tu jednak żadnej regularności, przewidywalności. Jednocześnie czytelnik nie pozostaje z poczuciem, że na kolejne strony wrzucono przypadkowe pod względem treści, wielkości czy kształtu formy. Rządzi tu bowiem nieposkromiona wyobraźnia, więc superbohater może współistnieć w jednej społeczności z syreną, dziecięce bazgroły nie gryzą się z dopracowanymi ilustracjami, a wielkie, paskudne ogry mogą wyleźć poza stronę. 

„Mój dom”  Delphine Durand

„Mój dom” nie od razu odkryje wszystkie swoje tajemnice, to książka, która aż woła, by czytać, oglądać, wertować ją wciąż i wciąż. Każda lektura to nowe doświadczenie, przygoda, której ważnym współtwórcą jest czytelnik. Co więcej, autorka sama zaprasza go do twórczej aktywności, zostawiając miejsce na jego własne kreatywne rozwiązania, puste kadry, które można zapełnić indywidualnymi rozwinięciami historii.


„Mój dom”  Delphine Durand

Można traktować przedstawiony dom dosłownie jako pełną absurdalnego humoru prezentację (to chyba najlepsze określenie), fantastyczną wizytę u dziwnego sąsiada. Dobra zabawa w snucie domysłów, grzebanie w szpargałach, podglądanie gwarantowana. Jednak ten pozorny chaos, bogactwo różnych typów postaci reprezentujących niemal wszystkie emocje, te zapomniane szufladki, pokoje, w których schowane są lęki, ta przestrzeń pełna wyobraźni, momentami konkretna, w innej chwili oniryczna, to wszystko sprawia, że dom ten przestaje być po prostu domem, a w warstwie symbolicznej odsyła do zupełnie innej rzeczywistości. Gdzie tak naprawdę został zaproszony czytelnik? Co pokazuje autorka? Jej dom? Jej świat? Jej wnętrze i wyobraźnię? Jej umysł? Podejmiecie wyzwanie i wyruszycie na wyprawę po tej nieoczywistej nieruchomości? Bez względu na to, ile macie lat, będzie to niezapomniane doznanie.  


MÓJ DOM
Tekst i ilustracje: Delphine Durand
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Wydawnictwo: Entliczek
Data wydania: 2012
Oprawa: twarda
Liczba stron: 46
Format/forma: kwadratowe midi
Sugerowany wiek: 3+, dla każdego

1 komentarz:

Copyright © 2017 Mamobab czyta