11 lipca

„Klara. Proszę tego nie czytać” i „Klara. Słowo na »Szy«”, czyli typowa polska rodzina w szkole i na wakacjach


Marcin Wicha. Dziś to nazwisko coś oznacza w literackim świecie. W końcu to laureat Paszportu Polityki, autor nominowany do Nike. „Jak przestałem kochać design” i „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” to książki ważne, nagradzane, a przede wszystkim po prostu świetne (ktoś, kto powoduje słowem, że płynnie przechodzę od śmiechu do płaczu, jest mistrzem i tyle). Jednak felietonistyczne zacięcie autora i jego niezwykłą zdolność do wyłapywania absurdów, śmieszków i heheszków w codzienności widać już w jego debiucie literackim. To właśnie te cechy sprawiają, że przygody pewnej rezolutnej 9-latki opisane w dwóch książkach „Klara. Proszę tego nie czytać” i „Klara. Słowo na »Szy«”, bawią (i to różne grupy wiekowe), wciągają bez reszty i czytają się w mig.

„Klara. Proszę tego nie czytać”, „Klara. Słowo na »Szy«” Marcin Wicha

W roku pańskim 2013 na pewnym forum internetowym poświęconym literaturze dziecięcej inne wcielenie Mamobaba napisało tak:

Dzieciaki dorwały się dziś do Klary (pierwszej części). I bardzo się podobała. Oczywiście nie łapały smaczków, każde śmiało się w innym miejscu (4-latek i 6-latka), czasami musiałam coś dopowiedzieć, ale syn stwierdził, że to najśmieszniejsza książka, jaką im czytałam, bo pani kazała zbierać kupy i "ten brat jest taki podobny do mnie, bo nie próbuje niczego poza kotletem mielonym". Jedynie pierwszy rozdział (o pamiątkach po dziadku) był dla nich zupełnie nieczytelny. Za to przy jasełkach rechotali wszyscy. I tak, jak miałam wątpliwości, teraz nie mam. Dla 6-latki to będzie po prostu inna książka - trochę o świecie z jej punktu widzenia, dla 10-latka - jeszcze inna, a dla mnie starej baby - ech, dawno się tak nie uśmiałam.
I nawet 4-latka, który przeżywa właśnie kryzys czytelniczy i wszystko, co ma więcej niż dwie strony i nie jest o dinozaurach, omija, Klara powaliła. Właśnie sobie uświadomiłam, że dawno nie czytałam im nic wspólnie, w trójkę. To jeszcze jeden plus tej książki.

Dziś, pięć lat później, po kolejnej lekturze, już spokojniejszej, z niezbędnym dystansem, zdanie swe podtrzymuję.

„Klara. Proszę tego nie czytać”, „Klara. Słowo na »Szy«” Marcin Wicha

Klara to typowa dziewięciolatka, z typowymi problemami, z typowym krytycznym spojrzeniem na świat. Typowo nie przepada za szkołą, marzy o golden retriverze i jeszcze bardziej typowo niezbyt się dogaduje z młodszym bratem.

Rodzice Klary codziennie zmagają się z typowymi absurdami codzienności ludzi wychowujących dzieci wczesnoszkolne i przedszkolne. Część z nich oczywiście wynika ze specyfiki systemu szkolnego, część to po prostu efekt zderzenia dziecięcego widzenia świata z rzeczywistością dorosłych. Kto z tej konfrontacji wychodzi zwycięsko? Ano nikt, gdyż satyra Wichy równo traktuje i tych starszych, i tych młodszych. Każdemu przygotowano jego własne zwierciadło, w którym może się przejrzeć i uśmiechnąć, bo autor mimo krytycznego spojrzenia przez cały czas traktuje swoich bohaterów z sympatią.
„Klara. Proszę tego nie czytać”, „Klara. Słowo na »Szy«” Marcin Wicha
Świat przedstawiony został tu z perspektywy Klary, gdyż to właśnie ona jest narratorką tej opowieści. Czytamy bowiem jej dziennik, który, o zgrozo, musi biedna prowadzić w zeszycie, gdyż rodzice nie zapewnili jej podstawowego narzędzia pracy - komputera. I tą dziecięca naiwność, branie świata takim jaki jest udało się autorowi dobrze oddać. Z drugiej strony Wicha także daje prztyczek w dorosłe nosy, w nasze zapominanie, że to, co dla nas  oczywiste, z punktu widzenia dziecka wcale takie być nie musi. Babcia przecież może pamiętać chrzest Polski. 

„Klara. Proszę tego nie czytać”, „Klara. Słowo na »Szy«” Marcin Wicha
W pierwszym tomie poznajemy rzeczywistość typowej trzecioklasistki, w tym jasełka, w których brakuje pierwszoplanowych ról żeńskich, i zawody pływackie, które jakoś tak same z siebie chyba trochę nie wyszły. W drugim tomie wyjeżdżamy wraz z rodziną Klary na wakacje, na których straszne słowo na "szy" powinno być prawnie zakazane. Śmieszy zarówno wyjazd zorganizowany z walką na śmierć i życie o śniadanie (ach ten szwedzki stół) i konkursem na piaskowe rzeźby, jak i agroturystyczne gospodarstwo, które nie do końca zgrywa się z wyobrażeniami mieszczuchów o sielskiej wsi. W końcu wracamy znów w szkolne progi, do strasznej czwartej klasy. A tu „żarty się skończyły”. Dosłownie. Nawet czytać trzeba ze zrozumieniem.
„Klara. Proszę tego nie czytać”, „Klara. Słowo na »Szy«” Marcin Wicha
Czasami Wicha dość ryzykownie gra stereotypami, na szczęście zanim czytelnik zorientuje się, że ma do czynienia z prostą kliszą, pojawia się refleksja. To o mnie / o nas / o moim dziecku / o mojej sąsiadce / nauczycielce itd. itp. Każdy spotkał na swojej drodze mędrka, który myślał, że na samochodach to on się zna jak mało kto, na wczasowych turnusach z reguły znajdzie się jakiś urodzony kaowiec. Moje dzieci też bardzo wcześnie poznały najbardziej egzotyczne kuchnie świata, a w każdej z nich daniem sztandarowym były oczywiście kotlety z piersi kurczaka. I to słynne, budzące we mnie żądzę mordu, a na jutro do szkoły potrzebuję .... (wstawić to, czego akurat w domu nie ma). 
„Klara. Proszę tego nie czytać”, „Klara. Słowo na »Szy«” Marcin Wicha
Autorowi udało się również wykreować wyraziste postaci, z którymi łatwo się zidentyfikować, nawet jeśli ich zachowania nas śmieszą. Dżunior jest dokładnie taki, jaki bywa młodszy brat, szczególnie, że zawsze charakteryzowany jest z perspektywy tej mądrzejszej starszej siostry. Babcie jak to babcie gdzieś w tle stanowią ostoję bezpieczeństwa i ratunek w sytuacjach kryzysowych (choć daleko im do stereotypowych babć). Rodzice - trochę przemądrzały ojciec i mama o inklinacjach feministycznych - nawet nie próbują udawać idealnych.  Panna Spoksik, wujek o innych poglądach politycznych, nauczyciele i inni rodzice, koleżanki i koledzy i wielu innych - każdy z nich jest jakiś, łatwo zapada w pamięć. 

„Klara. Proszę tego nie czytać”, „Klara. Słowo na »Szy«” Marcin Wicha

Treść dopowiadają dość oszczędne ilustracje stworzone przez samego autora, trochę tylko szkoda, że jest ich tak mało. Niestety, forma wydania obu tomów nie jest równa. Choć zarówno pierwszy, jak i drugi mają utrzymaną w podobnej stylistyce twardą okładkę i identyczny format, to w środku „Klary. Proszę tego nie czytać” czytelnik znajdzie brzydki, błyszczący, kredowy papier. Ściśnięty tekst, zbyt małe interlinie mogą utrudniać lekturę młodszym czytelnikom. Na szczęście w drugim tomie poprawiono te niedociągnięcia.
„Klara. Proszę tego nie czytać”, „Klara. Słowo na »Szy«” Marcin Wicha

Nie wiem, czy przygody Klary wytrzymają próbę czasu i za kolejne pięć lat będą równie aktualne. Mikołajkowi, którego  dziewczynka odrobinę przypomina, się udało. Obiecuję, że sprawdzę. Niestety, jak w przypadku każdej książki mocno zakorzenionej w rzeczywistości, w naszym tu i teraz, ryzyko braku czytelności kontekstu, konkretnych odwołań do otoczenia znacznie wzrasta. A w tych satyrycznych opowiadaniach Wicha garściami czerpie inspiracje z tego, co wokół nas. Z reklam, z nazw własnych, z telewizji. Z wszystkiego. Nie wprost. Autor bawi się, przekształca i przeinacza, raczej czytelnie (choć nie zawsze będzie to łatwe dla dzieci). Warszawiak bez trudu zlokalizuje plac Rembeka, nazwa płatków Cukrowa lawina oddaje w pełni istotę płatkowatości śniadaniowej. I tyle przykładów, gdyż odnajdywanie tych tropów to czysta przyjemność czytelnicza.

Książki te mają jednak jedną jedyna wadę. Błąd krytyczny. Ich nakład się wyczerpał. Dlatego apeluję do wydawców. Wznówcie Klarę jak najszybciej, póki Wicha na fali, a kontekst się nie zestarzał. Warto. To propozycja nie tylko dla dzieci, ale i - jak słusznie zauważono na okładce - także dla dorosłych. 

KLARA. PROSZĘ TEGO NIE CZYTAĆ
Tekst i ilustracje: Marcin Wicha
Wydawnictwo: Czarna Owieczka
Data wydania: 2011
Oprawa: twarda
Liczba stron: 108
Format/forma: midi
Sugerowany wiek: 9+ (według wydawcy), choć Mamobab czytał z 4-latkiem i 6-latką. Dzieci śmiały się w różnych momentach

KLARA. SŁOWO NA SZY
Tekst i ilustracje: Marcin Wicha
Wydawnictwo: Czarna Owieczka
Data wydania: 2012
Oprawa: twarda
Liczba stron: 168
Format/forma: midi
Sugerowany wiek: 9+ (według wydawcy), choć Mamobab czytał z 4-latkiem i 6-latką. Dzieci śmiały się w różnych momentach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2017 Mamobab czyta