Dziś czysta rozrywka. Wciągająca, trzymająca w napięciu historia kryminalna, którą czyta się w mig. Akcja „Złodzieja kanapek” - zabawnej powieści graficznej - osadzona jest w pewnej szkole, w której dochodzi do potwornej zbrodni. Serii zbrodni. Ktoś dzień w dzień (z małym wyjątkiem) podkrada ze śniadaniówki jednego z uczniów kanapki. I to nie byle jakie, ale wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju - pyszne, zdrowe i z domowym majonezem, przygotowane przez mamę, królową kuchni.
Opowieść stworzył duet. Intrygę wymyślił i w słowa ubrał Andre Marois, kanadyjski autor popularnych kryminałów, opowieść zaś rozrysował w przypominających serial kadrach Patrick Doyan, ilustrator, scenarzysta nominowany do Oscara za film animowany „Niedziela".
Intryga nie jest skomplikowana, ot klasyczne, całkiem profesjonalne śledztwo, które z wielkim zaangażowaniem prowadzi sam poszkodowany, mały Marcel. Chłopiec analizuje sytuację jak rasowy detektyw, typuje podejrzanych, zbiera dowody, stawia hipotezy i mając nowe dane je obala. A przestępcą może być każdy. Wreszcie wraz z mamą zastawia pułapkę, prawdziwą prowokację, z którą ma związek tajemnicza kuchnia molekularna.
Dochodzenie uczy jeszcze jednego, pokazuje bowiem, że nie można sądzić po pozorach, z góry zakładać, że ktoś jest winny, bo jest grubszy (więc łakomy), biedniejszy (więc głodny), zazdrosny (więc złośliwy). Prawdziwy motyw wcale nie jest łatwy do odkrycia, oczywisty. Prawdziwy detektyw musi na bok odłożyć stereotypy, by złapać złoczyńcę.
Teoretycznie książkowe kanapki mogłyby zainspirować niejedną mamę, niejednego tatę do własnych eksperymentów kulinarnych. Oryginalne, zdrowe bułki orkiszowe z krewetkami, pastą tofu czy kiełkami lucerny, z całą pewnością rewelacyjne w smaku, cudownie mogą urozmaicić nudną dietę, wzbogacić zawartość standardowych śniadaniówek. Pod jednym warunkiem - otwartości dziecka na nowe smaki. A z tym jest z reguły największy kłopot. Być może książka i sam główny bohater zachęcą młodszych czytelników do zdrowszego jedzenia. Reakcja Marcela na świństwa, które w dobrej wierze serwuje mu dyrektor szkoły, to świetny motywator.
Książkę wyróżnia także oryginalna oprawa graficzna. Wyraziste, często krwiste kolory (czerwień, pomarańcza) tworzą kryminalny klimat, akcja dzieje się tak naprawdę na kolejnych rozkładówkach przypominających filmowe kadry. Jest ciekawie, dynamicznie, czuć emocje.
Wciągająca intryga, dreszczyk emocji, lekki język, forma powieści graficznej z minimalną ilością tekstu sprawiają, że to świetna książka dla początkujących czytelników. Pochłonięcie w jeden wieczór ponad 150 stron daje wielką satysfakcję i ośmiela do sięgnięcia po coraz grubsze lektury.
I ta bezcenna duma, że dałem/dałam radę.
Nie ma nic lepszego na (prawie) wakacyjny czas niż kryminał, do tego gastronomiczny. A że w tle jest szkoła? Cóż, w dzisiejszej rzeczywistości większość dzieci chyba tęskni za szkolnymi murami. Polecam nie tylko początkującym czytelnikom.
ZŁODZIEJ KANAPEK
Tekst: Andre Marois
Ilustracje: Patrick Doyon
Tłumaczenie: Paweł Łapiński
Wydawnictwo: Polarny Lis
Data wydania: 2018
Liczba stron: 168
Oprawa: miękka
Format / forma: klasyczna powieść graficzna
Sugerowany wiek: 6+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz