Niby czarno-biało, a jednak kolorowo! Ponadczasowo. Oto sztuka, która bezbłędnie udała się Bohdanowi Butence (oczywiście rysunek) i Krystynie Boglar (oczywiście scenariusz). Komiksowa wersja „Gucia i Cezara” nadal bawi, zaskakuje i wciąga. I wcale, ale to wcale człowiek (także ten mały) nie ma wrażenia, że czyta pozycję sprzed ponad pół wieku, choć wprawne oko zauważy pewne tropy wskazujące na czas powstania historii.
„Gucio i Cezar” to pierwsza książka, którą samodzielnie, na głos przeczytała moja córka. I do tego zacnemu audytorium w postaci młodszego brata. Internet donosi, że nie ona jedna zdobywała pierwsze czytelnicze szlify właśnie na tym komiksie. Historia ta jest bowiem do tego niemal idealna. Intrygujące przygody przesympatycznych bohaterów, krótkie, zabawne teksty i duża, wyraźna czcionka. Nic więcej nie trzeba.
Przygody gapowatego, pociesznego hipopotama o imieniu Gucio i inteligentnego, ułożonego psa Cezara przypominają nieco slapstickową komedię z Flipem i Flapem. Ciągle głodna niezdara ładuje się wciąż i wciąż w kłopoty. Z kolei ten mądrzejszy, spokojniejszy zawsze znajduje wyjście z opresji. Akcja ani na chwilę nie zwalnia. Katastrofa goni katastrofę.
W wykreowanym przez autorów świecie dominuje absurd, humor. Wydarzenia układają się jednak w spójną całość zgodnie z poetyką dziecięcego marzenia sennego, w którym wszystko jest możliwe. Ktoś przed kimś ucieka, ktoś gdzieś się chowa. Ktoś przez cały czas myśli wyłącznie o jedzeniu, inne ktosie myślą, jak zjeść apetycznego, tłuściutkiego ktosia. Większość wydarzeń koncentruje się wokół szeroko rozumianych kwestii gastronomicznych. Nie tylko tych słodkich, lizakowych, ale i wytrawnych, parówkowo-musztardowo-marchewkowych. Przetworzone są także inne wciąż aktualne problemy najmłodszych - tabliczka mnożenia nadal przecież budzi grozę, Wielki Zatruwacz do dziś sieje spustoszenie (choć współcześnie to raczej armia małych zatruwaczy).
Dzieci odnajdą w komiksie wiele znanych i lubianych motywów z literatury dla najmłodszych (i nie tylko): pełne niebezpieczeństw wyprawy, nawet tam, gdzie pieprz rośnie, gang wilków-rozbójników inspirowany westernem, piratów, baśniowe tropy z klasycznym odzyskaniem uprowadzonej księżniczki, lustra spełniające życzenia, tajemniczego szpiega, a nawet wątek prawie kosmiczny.
Prosta, wyrazista kreska - znak rozpoznawczy mistrza Butenki - doskonale pasuje do klimatu opowieści. Autor w kadrach umieszcza tylko naprawdę niezbędne elementy scenografii, klucze umożliwiające zbudowanie historii. I wystarczy. Dzięki temu od dynamicznej akcji nie odciągają żadne graficzne fajerwerki. To czytelnik dopowiada sobie resztę, dodaje kolor (mimo próśb nie pozwoliłam na potraktowanie czarno-białych konturów jakimkolwiek kolorem) i skupia się przede wszystkim na perypetiach bohaterów. A tu fajerwerków jest aż nadto.
Ponadczasowość przygód Gucia i Cezara wynika przede wszystkim ze specyfiki świata przedstawionego. To odporna na upływ czasu, zawsze aktualna kraina fantazji, w której rządzi absurd i humor. Pierwsze komiksowe opowieści o sympatycznej parze bohaterów, które ukazywały się cyklicznie w „Świerszczyku”, bawiły dzieci już w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Potem wydano zeszyty z poszczególnymi historiami i wyprodukowano serię filmów animowanych. (Niestety, tych ostatnich nie pamiętam 😟)
Wreszcie w 2011 roku wydawnictwo Dwie Siostry udostępniło czytelnikom zbiorczy tom zawierający takie historie jak: „Gucio i Cezar na tropie tabliczki mnożenia”, „Gucio i Cezar tam gdzie pieprz rośnie”, „Gucio i Cezar budują rakietę”, „Gucio i Cezar ratują Felicję”, „Gucio i Cezar w walce z Zatruwaczem”. I był to strzał w dziesiątkę. Klasyka komiksu dla najmłodszych w najlepszym wydaniu - i dla czterolatka, i dla starszego rodzeństwa. I - sentymentalnie - dla rodziców.
GUCIO I CEZAR
Scenariusz: Krystyna Boglar
Rysunki: Bohdan Butenko
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Data wydania: 2011
Oprawa: twarda
Liczba stron: 268
Format/forma: długie niskie komiksowe midi
Sugerowany wiek: 4+, idealne dla początkujących czytelników
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz