„Zwierzaki cudaki” mieszkają z nami od dawna, „Zwierzaki zwyklaki” dołączyły do naszej domowej biblioteczki kilka miesięcy temu. Tworzą świetną, uzupełniającą się parę, choć mamy drobny kłopot z adekwatnością tytułów. Nie wszystkie cudaki są aż tak cudaczne, nie wszystkie zwyklaki są aż tak zwykłe. Wszystkie za to są jedyne w swoim rodzaju, po prostu niesamowite.
Przyroda to fascynujący temat, o którym można pisać na tysiąc sposobów. Poważnie lub zabawnie, skupiając się na szczegółach lub kreśląc ogólny rys, systematycznie lub podając przypadkowe fakty, nudno lub wciągająco. Bibi Dumon Tak zdecydowała się na formę gawędy. W każdym z krótkich rozdziałów snuje opowieści o kilku wybranych ciekawostkach dotyczących poszczególnych zwierząt. Taka formuła to strzał w dziesiątkę. Anegdota zawsze jest atrakcyjna, skupia uwagę nawet najbardziej opornego czytelnika, wciąga.
W sumie w obu tomikach znajdziemy aż osiemdziesiąt gatunków mniej i bardziej znanych przedstawicieli fauny scharakteryzowanych w nieoczywisty, zabawny sposób. Autorka nie koncentruje się na ogólnie znanych faktach, ale sięga głębiej. Z całej masy danych wybiera to, co intrygujące, inne. W jej ujęciu nie tylko cudaki zgodnie z nazwą zaskakują. Zwyklaki również. Czy zdajecie sobie sprawę, że stonogi oddychają skrzelami ukrytymi w tylnych odnóżach, a śledzie rozmawiają ze sobą, puszczając bąki?
Ziemska fauna to świat zapierający dech w piersiach. Tak różnorodny, że czasami wydaje się aż niemożliwy. Tutaj rządzi instynkt przetrwania gatunku, czyli miłość, namiętność w różnych wydaniach. Niektórzy na udany związek muszą solidnie zapracować, jak choćby altannik, inni mogą liczyć na bezinteresowną pomoc całego stada (te przemiłe surykatki) lub żyją w społeczności, w której rządzą pieszczoty (te bonobo). Podziw budzi wierność niektórych par i bezgraniczne zaufanie. Któżby bowiem dał się partnerowi zamurować za życia jak samiczka dzioborożca wielkiego. Niestety często zdarza się, że miłość oznacza śmierć. Cóż, życie.
Bywa jednak, że dziwne zwyczaje zwierząt budzą grozę. Opis związku pani matronicy z panem matronicą przyprawia o gęsią skórkę. Nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby spotkać na swojej drodze strzela bombardiera, wampira czy natknąć się w morskich głębinach na wyjątkowo cierpliwego pożeracza czarnego lub w pobliskim jeziorze na pospolitego szczupaka. Węgorza elektrycznego lepiej unikać nawet po jego śmierci. Niby martwy, a wciąż groźny, gdyż może porazić prądem.
Dodajmy również, że autorka nie ucieka od jakże lubianej przez młodszych tematyki fekalnej. Kupa czasami stanowi wręcz fundament życia, a dowody znajdziecie oczywiście w tych książkach.
Autorka próbuje zaangażować czytelnika, zwraca się do niego bezpośrednio, zadaje mu pytania. To duży atut tej pozycji. Prosty, wręcz potoczny język, ogrom humoru sprawiają, że nawet najbardziej trudne zagadnienia wchodzą do głowy same. Dlaczego na moich lekcjach biologii nauczyciele nie opowiadali w ten sposób? Dlaczego? Niestety, w drugim tomiku w kilku miejscach zdarzają się niefortunne sformułowania, na przykład pindrzenie się.
Ciekawym zabiegiem są pojawiające się na kolejnych stronach gdzieś na marginesie dodatkowe informacje o omawianych zwierzakach. Z jednej strony trochę utrudniają one lekturę (to punkt widzenia dorosłej zrzędy), z drugiej jednak uatrakcyjniają ją, pomagają lepiej zapamiętać ciekawostki. Skłaniają do zadawania pytań typu Czy pamiętasz?. Dzieciaki to lubią.
Rzucające się w oczy, wręcz fluorescencyjne okładki nie zapowiadają tego, co kryje się wewnątrz książki. To piękne, minimalistyczne linoryty autorstwa Fleur van der Weel. Czarno-białe, na pierwszy rzut oka przypominają ilustracje w starych atlasach przyrodniczych. Przyjrzyjcie się jednak dokładniej, a dostrzeżecie pełne humoru scenki rodzajowe z opisywanymi zwierzakami w roli głównej.
Wydawca rekomenduje obie pozycje czytelnikom powyżej 7. roku życia. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by eksplorować świat niezwykłych i zwykłych zwierząt ze starszymi przedszkolakami, jeśli wiedzą już to i owo o rozmnażaniu i łańcuchu pokarmowym, nie boją się potworów, a ich rodzice nie rumienią się, czytając o seksualności ślimaka czy słysząc straszne słowo siusiak. Na przykład ze szczoteczkami. Do wymiatania. Zdziwieni? Takich ciekawostek znajdziecie w tych książkach naprawdę sporo.
ZWIERZAKI CUDAKI
Tekst: Bibi Dumon Tak
Ilustracje: Fleur van der Weel
Tłumaczenie: Jadwiga Jędryas
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Data wydania: 2011
Liczba stron: 88
Oprawa: twarda
Format/forma: mini
Sugerowany wiek: 7+ (według wydawnictwa), Mamobab czytał z 5-latką i był szał
ZWIERZAKI ZWYKLAKI
Tekst: Bibi Dumon Tak
Ilustracje: Fleur van der Weel
Tłumaczenie: Jadwiga Jędryas
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Data wydania: 2019
Liczba stron: 92
Oprawa: twarda
Format/forma: mini
Sugerowany wiek: 7+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz