14 stycznia

„A królik słuchał” kontra „Kolorowy potwór”, czyli emocje do kwadratu

Dwie książki dla najmłodszych o emocjach i uczuciach. Podobne, ale każda z nich przekazuje trochę inne treści. „A królik słuchał” Cori Doerrfeld to pozycja bardziej do czytania, „Kolorowy potwór” Anny Llenas - bardziej do działania. Obie - do wspólnej rozmowy, do nauki trudnej sztuki rozpoznawania naszych stanów emocjonalnych i sposobów radzenia sobie z nimi, głównie z tymi kłopotliwymi i niechcianymi. Choć te chciane, pożądane także mogą zadziwić i trochę przerazić, szczególnie gdy pojawiają się pierwszy raz. W książce Doerrfeld dzieci znajdą także ciekawą i wciągającą historię, a w drugiej zabawne, nieoczywiste ilustracje.

„A królik słuchał” Cori Doerrfeld. „Kolorowy potwór” Anny Llenas, Wydawnictwo Mamania

Najprościej rzecz ujmując, „A królik słuchał” to książka o frustracji. Wyobraźcie sobie kilka sytuacji. Piszecie ważnego maila, ślęczycie kilka godzin, mozolnie wpisując liczby w tabele, cyzelujecie cały dzień wykresy w prezentacji, dodajecie ostatni składnik do ciasta i następuje krach. Totalna katastrofa. Mail ginie gdzieś pomiędzy serwerami, zamiast zapisać tabelę niechcący wciskacie klawisz 'delete', wyłączają prąd i slajdy wracają do stanu z wczoraj, a jajko okazuje się zbukiem. W takiej chwili niektórzy z nas mają ochotę siąść i płakać, inni z wściekłości zaraz eksplodują, jeszcze inni wyżywają się na najbliższej rzeczy lub siarczyście klną. Repertuar możliwych reakcji jest wręcz nieograniczony.

„A królik słuchał” Cori Doerrfeld


W takim właśnie dziwnym, niepokojącym stanie emocjonalnym znalazł się mały chłopiec. Taylor miał plan i konsekwentnie go realizował. Klocek po klocku, warstwa po warstwie budował swoje dzieło. Już kończył, już podziwiał, gdy stało się to, co najgorsze. Tragedia. Niemal idealna konstrukcja runęła.
„A królik słuchał” Cori Doerrfeld

Przychodzą zwierzęta. Takie mądre, takie doświadczone. Każde z dobrą radą, wiedzą przecież, co należy teraz czuć, zrobić, itd. Żadne nie dopuszcza Taylora do głosu. Stoją i gadają, wygłaszają. Nie słuchają. I dziwią się, że chłopiec jakoś nie wyraża zainteresowania oferowaną (niby)pomocą. Odchodzą więc po kolei i zostawiają osamotnione dziecko mierzące się z sytuacją, z którą nawet dorosły często nie potrafi sobie poradzić.


Dopiero Królik po prostu słucha, tylko i aż jest tuż obok. Pojawia się przestrzeń na myśli Taylora, na rozładowanie napięcia, na wyrzucenie z siebie emocji. Królik bowiem rozumie. Nie naucza, nie poucza i nie ocenia. Pozwala na samodzielne przeżycie wszystkich uczuć. Po kolei.
„A królik słuchał” Cori Doerrfeld


W tej krótkiej, napisanej bardzo prostym i konkretnym językiem historii, autorka doskonale oddała wszystkie najczęstsze sposoby emocjonalnego radzenia sobie z frustracją, gniewem, zwątpieniem. Te pozytywne, konstruktywne, i te, które niekoniecznie pochwalamy, ale z ich istnienia zdajemy sobie sprawę. Podoba mi się delikatne przemycenie tego problemu, nieoceniające, lecz tylko sugerujące, że odwet na bogu ducha winnym 'innym' to tak naprawdę żadne rozwiązanie.

„A królik słuchał” Cori Doerrfeld


Niezwykła relacja pomiędzy chłopcem a Królikiem pokazuje samą istotę prawdziwej przyjaźni, uczy, jak my - rodzice, opiekunowie, koledzy, będący obok, powinniśmy zachowywać się w takich momentach. Recepta jest prosta, zrozumiała już dla najmłodszych. Wystarczy być obecnym, wysłuchać, pozwolić samodzielnie przeżyć, przytulić (gdy druga strona na to pozwala) i w żadnym wypadku nie oceniać. Kluczem zawsze będzie bezwarunkowa akceptacja i zwykła, ludzka empatia.

„A królik słuchał” Cori Doerrfeld


Czytelne, dopowiadające historię ilustracje nie wyróżniają się niczym szczególnym, są po prostu sympatyczne, za to dobrze spełniają swoją funkcję i w punkt oddają emocje bohaterów. Jedynym odstępstwem - niezwykle wyrazistym na tle klasycznych w formie obrazów - są ptaki. Dziwne, niepokojące, niszczycielskie. Oszczędnie rozmieszczono na stronach zarówno tekst, jak i rysunki. Puste miejsca, strony pełne światła pozwalają zatrzymać się na chwilę, przemyśleć. Dzięki temu prostemu zabiegowi historia, choć dynamiczna, nie pędzi do przodu bez chwili przerwy. Pojawia się czas na skupienie.


„Kolorowy potwór” Anna Llenas


Kolejna pozycja „Kolorowy potwór” zgodnie z tytułem aż kipi od różnorodnych barw, aż buzuje od emocji. Nie znajdziemy tu wciągającej opowieści, to książka-wyliczanka, w której po prostu poszczególnym uczuciom przypisane są konkretne kolory. Symbolicznie, zgodnie z naszymi kulturowymi przyzwyczajeniami. Radość żółta jak słońce, smutek błękitny jak morze, złość czerwona jak ogień, strach czarny jak ciemność, spokój zielony jak natura. I to ostatnie uczucie, jeszcze nienazwane, dopiero rozpoznawane. Różowe. Koncept prosty, czytelny i dający naprawdę wiele możliwości do rozmowy, do działania, do rozmyślań o splątanym potworze, który mieszka gdzieś w nas.
„Kolorowy potwór” Anna Llenas


Pozornie w warstwie narracyjnej niewiele się tu dzieje. Dziewczynka spotyka tytułowego potwora, kłębek kolorowych nitek, miszmasz kolorowych plam. Stwór się pogubił we własnych uczuciach. Nie potrafi ich ani zidentyfikować, ani tym bardziej nazwać. Cóż, trzeba mu pomóc. 

„Kolorowy potwór” Anna Llenas


Ciekawie wygląda również warstwa graficzna książki. Plamy, kolaże, wyklejanki, nierówne kreski, mazaje, bazgroły - wszystko to przypomina prace przedszkolaków. W pozornym bałaganie panuje jednak duży porządek. Gdy pojawia się konkretne uczucie, wszystko przybiera właściwy mu kolor.

„Kolorowy potwór” Anna Llenas


Siła tej książki tkwi w jej warsztatowym potencjale. Aż się prosi, by wziąć kolorowe kredki i rysować, kreślić, poprzez barwę wyrażać to, co tkwi gdzieś w środku nas. Można również podążać za radami bohaterki książki, odnaleźć w kuchni zwykłe słoiki, mozolnie rozdzielać plątaninę nitek-uczuć i wkładać je do odpowiednich pojemników. Pomysłów na twórcze wykorzystanie koncepcji uczuć-kolorów jest mnóstwo. Nie bez powodu pozycja ta zawojowała rynek hiszpański i jest bardzo chętnie wykorzystywaną szczególnie w przedszkolach pomocą dydaktyczną. Nie dziwię się. Autorka na co dzień zajmuje się arteterapią. 

„Kolorowy potwór” Anna Llenas


Tytułowa 'kontra' w przypadku tych dwóch książek nie ma racji bytu. To różne pozycje, odpowiadające na odmienne czytelnicze i wychowawcze potrzeby. Obie traktują o emocjach, obie edukują, każda w właściwy sobie sposób. „A królik słuchał” skupia się na konkretnym uczuciu. W atrakcyjny sposób pokazuje metody jego oswojenia. To także intymna opowieść, która odkrywa przed najmłodszymi siłę pewnej szczególnej relacji - przyjaźni opartej na empatii i zrozumieniu.
Barwny, pełen życia i ekspresji „Kolorowy potwór” pozwala za to spojrzeć na emocje ogólniej, rozpoznać je, zdefiniować. A przecież odczytanie tego, co czujemy, to pierwszy, niezbędny krok do zrozumienia siebie i świata. Warto postawić go jak najwcześniej. Dzięki prostej formie zarówno językowej, jak i graficznej obie pozycje nadają się już dla najmłodszych mniej więcej 2-letnich czytelników, choć zaciekawią także dzieci w wieku przedszkolnym.


W ofercie wydawnictwa Mamania znajduje się jeszcze jedna świetna pozycja poświęcona uczuciom. To „W moim sercu. Księga uczuć” Jo Witek i Christine Roussey, nietypowy leksykon emocji, o którym pisałam już na blogu o tu

A KRÓLIK SŁUCHAŁ
Tekst i ilustracje: Cori Doerrfeld
Tłumaczenie: Zofia Raczek
Wydawnictwo: Mamania
Data wydania: 2018
Liczba stron: 40
Oprawa: twarda
Format/forma: kwadratowe midi
Sugerowany wiek: 1,5+




KOLOROWY POTWÓR
Tekst i ilustracje: Anna Llenas
Tłumaczenie: Jowita Maksymowicz-Hamann
Wydawnictwo: Mamania
Data wydania: 2018
Liczba stron: 48
Oprawa: twarda
Format/forma: kwadratowe midi
Sugerowany wiek: 1,5 +


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2017 Mamobab czyta