Ciepła, rozkoszna, słodko nieporadna i odważna - taka właśnie jest mała (chyba) świnka Mela, bohaterka dwóch książek Evy Eriksson „Mela na zakupach” i „Mela na rowerze”.
Świat, w którym Mela dorasta, jest bezpieczny, swojski, trochę archaiczny. Na sto procent w kuchni pachnie drożdżowym ciastem i gęstą domową zupą. Jak to u babci, takiej klasycznej, wręcz archetypicznej, w fartuchu i chustce na głowie. Takiej, która pilnuje, by Mela założyła kask, gdy wybiera się na rower, a jednocześnie pozwala małej na pierwsze próby dyskretnie kontrolowanej samodzielności podczas zakupów.
Mela to bowiem dziecko, które czuje się takie duże, takie dorosłe. Niestety, w zetknięciu z rzeczywistością okazuje się, że wielu rzeczy jeszcze nie potrafi, nie radzi sobie. Złości się więc, frustruje, a nawet próbuje nieporadnie kłamać (przemilczać pewne fakty). Babcia nie moralizuje, nie denerwuje się, cierpliwie wczuwa się za to w sytuację wnuczki, prowadzi, nie za rączkę, ale z bezpiecznym dystansem. A przede wszystkim robi to, co babcie potrafią najlepiej na świecie. Po prostu ufa dziecku, że da radę. Może nie od razu, ale da. Może nie do końca kupi to, co trzeba, ale czy to ważne? Nie, istotne, że dziecko cieszy się z tego, co udało mu się osiągnąć teraz w tej chwili, nawet jeśli efekt miał być odrobinę inny. Szczególnie że dorośli opiekunowie także popełniają błędy (patrz babcia na rowerze!).
Książki ujmują humorem sytuacyjnym, przedstawieniem prostych, zabawnych wydarzeń, które mogą wydarzyć się każdemu dziecku. Mimo zwierzęcych postaci świat przedstawiony jest bardzo zwykły, wręcz realistyczny, dzięki temu bliski dziecięcym doświadczeniom.
W obu przypadkach tekst napisano prostym językiem. Dominują krótkie zdania, często równoważniki i - co powinno ucieszyć rodziców czytających dzieciom na głos - zgrabne dialogi. Dzięki temu przygody świnki przyciągną uwagę nawet dwulatka. Przyznaję się bez bicia, był czas, gdy Melę znałam niemal na pamięć, a kilka tekstów z książek wzbogaciło na stałe nasz rodzinny idiolekt.
Pastelowe barwy, oldschoolowy rys ilustracji przywołują klimat starych książek dla dzieci, które nawet gdy ja byłam mała, trochę już trąciły myszką. Szczerze zdziwiłam się, że seria o Meli powstała na przełomie XX/XXI wieku. Obstawiałam lata 60., szczególnie że odwzorowane elementy świata przedstawionego także zdają się przynależeć do bardzo bardzo dawnej epoki. Zwróćcie uwagę na stroje, klasyczną wagę, miskę, w której odmaczają się brudne naczynia. Nie jest to wadą, wręcz przeciwnie doskonale oddaje ciepły, bezpieczny nastrój panujący w opowiadaniach. Tak jakby czas się zatrzymał specjalnie dla Meli.
Na koniec zagadka. Mela to świnka. Kim jest babcia Meli? Panuje tu bowiem pewien genetyczny chaos. Część mojej rodziny obstawiała psa, część dziwną niedźwiedzicę.
Przygody Meli znajdziecie w bibliotekach. Pojedyncze egzemplarze pewnie błąkają się po małych księgarniach.
MELA NA ZAKUPACH
Tekst i ilustracje: Eva Eriksson
Tłumaczenie: Agnieszka Stróżyk
Wydawnictwo: Zakamarki
Data wydania: 2009
Oprawa: twarda
Liczba stron: 28
Format/forma: midi
Rekomendowany wiek: 2+
MELA NA ROWERZE
Tekst i ilustracje: Eva Eriksson
Tłumaczenie: Agnieszka Stróżyk
Wydawnictwo: Zakamarki
Data wydania: 2009
Oprawa: twarda
Liczba stron: 28
Format/forma: midi
Rekomendowany wiek: 2+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz