Pewnego dnia rodzi się dziecko. Frank (to znaczące nawiązanie) mu na imię. Chłopiec ciemnowłosy, drobny jak zapałka i zafiksowany na punkcie kwadratów. W jego wizji świata mogły istnieć tylko one, w jego otoczeniu nie było miejsca na trójkąty, koła i prostokąty. Bo tak. Oto punkt wyjścia doskonałej książki obrazkowej o wszystko mówiącym tytule „Dyktator”, którą słowem i grafiką opowiedział hiszpański (to również ważne) twórca Ximo Abadia.
Jak już pewnie się domyśliliście, historia inspirowana jest postacią generała Franco, ale tak naprawdę nie ma to znaczenia. Autorowi udało się nadać tej opowieści symboliczny, uniwersalny wydźwięk, co podkreśla również polska wersja tytułu (w oryginalnej i anglojęzycznej pojawia się imię). Postać tego konkretnego Franka to uosobienie wszystkich tyranów tego świata. Tych, którzy byli, tych, którzy żyją dziś i tych, którzy dopiero się narodzą.
Symbole, znaki, które wykorzystuje Abadia, i w warstwie słownej, i w obrazie, są proste jak budowa cepa, nieprzeładowane, minimalistyczne. Dzięki temu jak ten cep młócą mózg odbiorcy doskonale, mocno, trafiają w czuły punkt. Pokazanie istoty dyktatury, jej przyczyn i - co uderzyło mnie najbardziej - jej efektów na zaledwie kilkunastu stronach, w tylko kilkunastu zdaniach i grafikach to naprawdę mistrzowska umiejętność.
Co więcej, dzięki tej prostocie przekaz zrozumieją nie tylko starsi, dojrzali odbiorcy. Mimo obrazkowej formy nie jest to pozycja dla maluchów, ale już ciekawe świata i zadające multum pytań o to, co się dzieje i w Polsce, i na świecie, siedmiolatki nie będą miały problemów ani z interpretacją przedstawionej w książce historii, ani z jej oceną. A jeśli nawet? Cóż, to książka, która stanowi doskonały punkt wyjścia do rozmowy, do dyskusji, impuls do przemyślenia pewnych spraw, a przede wszystkim do uważniejszego przyglądania się światu. Potencjalni dyktatorzy nie przylatują do nas z kosmosu, żyją dookoła nas, spotykamy ich w szkole i na podwórku, w pracy, a może i w domu. Tylko splot okoliczności, czasami przypadek decydują, czy dyktatorskie zapędy w pełni się rozwiną.
Geometryczne metafory znajdują swoje odbicie w równie zgeometryzowanym obrazie. Abadia wykorzystuje proste kształty, linie, figury, symetrię i kontrast. Multiplikuje, powiela, przetwarza. Efekt momentami uzyskuje wręcz wstrząsający. Spójrzcie choćby na rozkładówkę, na której przedstawiono tysiące ludzi, którzy poszli do ziemi. Tysiące nienormatywnych, zakazanych postaci zobrazowanych w formie wykluczonych ze społeczeństwa trójkątów, kół i prostokątów. Zakopanych. Za każdym razem, gdy na nią patrzę, mam dreszcze. Przejmujące.
Podobne wrażenie wywiera na mnie przedstawienie dyktatora jako bawiącego się chłopca, przez całe życie niedojrzałego i okrutnego do końca, aż zabrała go śmierć.
Kompleksy, lęk przed tym, czego nie znamy, przekonanie o własnej nieomylności i jeden cel - świat urządzony na własną modłę - to to, czym żywi się dyktatura. Każda. Zawsze. Zastraszanie, eliminowanie inności, strach i zniewolenie to środki, by utrzymać się u władzy. W tej książce jednak jest coś więcej, moment, w którym dyktator odchodzi. Nie ma go i już. Czy na pewno? Zostają bowiem ludzie, część z nich jednak tkwi w stanie zbiorowej amnezji. W tym kontekście opowieść ta może być odczytana jako przestroga, jako przypomnienie tego, co chciałoby się ze wstydu lub ze strachu przed odpowiedzialnością gdzieś głęboko zakopać.
Tak się nie da. Jeśli chcemy żyć w świecie pełnym kwadratów, prostokątów, kół i trójkątów, ciekawym, rozwijającym, różnorodnym i tolerancyjnym, musimy być czujni. Mówić, pamiętać. Niestety, wolność to krucha idea, delikatna wartość. Trzeba o nią dbać, gdyż bez niej nie ma nic. Im wcześniej zaczniemy mówić o tym dzieciom, tym lepiej. Wspólna lektura „Dyktatora” to dobry, mocny i poruszający początek.
DYKTATOR
Tekst i lustracje: Ximo Abadia
Tłumaczenie: Tomasz Pindel
Wydawnictwo: Format
Data wydania: 2020
Oprawa: twarda
Liczba stron: 56
Format / forma: klasyczny A4
Sugerowany wiek: 7+ (według wydawcy 5+)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz