Gdyby z „Niezwykłych przygód latającej myszy” i „Armstronga. Niezwykłej mysiej wyprawy na księżyc” Torbena Kuhlmanna usunąć wszystkie słowa, historie tylko by na tym zyskały. Otrzymalibyśmy niezwykle klimatyczne picturebooki o dzielnych gryzoniach, które zadziwiły swoimi wynalazkami i determinacją cały świat. A tak mamy dwie książki, w których zaledwie poprawny tekst do pięt nie dorasta niesamowitym ilustracjom. Ich jedyna wada (a może zaleta) to trochę zbyt jednoznaczne skojarzenia z twórczością Shauna Tana.
Obie pozycje wykorzystują bardzo podobny schemat fabularny. Oto mała mysz wszystkimi możliwymi sposobami dąży do realizacji swojego zdawałoby się nierealnego marzenia. Metodą prób i błędów, wielkich porażek i drobnych sukcesów dzięki wyjątkowej determinacji osiąga cel. Krzepiące i motywacyjne przesłanie. W sam raz, by ośmielić małych marzycieli do działania.
To także historie o przekraczaniu własnych ułomności, ograniczeń, o poszukiwaniu niestandardowych rozwiązań. Dzieli je jedno - motywacja. Pierwsza bohaterka z konieczności musi odnaleźć sposób, by pokonać ocean, druga to typowy naukowiec, chce dotrzeć na księżyc z ciekawości, by udowodnić swoje racje. Na pierwszą czyha niebezpieczny świat - złośliwe koty, złowrogie sowy. Ilustracje świetnie oddają atmosferę zagrożenia, osaczenia. Druga mierzy się raczej z niezrozumieniem przez własną społeczność żyjącą tu i teraz, skupioną na konsumpcji, która za nic ma marzycieli. I jak to w Ameryce przełomu lat 50. jej działania przyciągają uwagę tajemniczych ludzi w kapeluszach.
Obie pozycje czarują szatą graficzną. Wzrok przyciągają bogate w mnóstwo smakowitych detali ilustracje, w formie realistycznych obrazów, pocztówek, znaczków, fragmentów gazet, roboczych szkiców. Wszystko utrzymano w tonacji sepii, dzięki czemu książki przypominają stare albumy ze zdjęciami, pożółkłe, miejscami już wypłowiałe, poplamione od wielokrotnego przeglądania kart. Szkoda tylko że nie zachowano konsekwencji w tłumaczeniach, niektóre wycinki z prasy są w wersji polskiej, inne w oryginale, na co zwrócił uwagę 8-letni czytelnik, którego irytował fakt, że nie wszystko może zrozumieć.
Wielowymiarowe obrazy jak dawne fotografie dość wiernie oddają rzeczywistość ze wszystkimi jej elementami charakterystycznymi dla obu epok. Czytelnik czuje wszystkimi zmysłami, że spogląda na ponury świat z początku XX wieku. Zatłoczone dworce, opary, mroczne kanały ściekowe, brudne, zapyziałe hamburskie doki. Nowy Jork lat 50. wygląda zupełnie inaczej, pojawia się przestrzeń, światło. Wszystko zdaje się być bardziej optymistyczne, czyste, także dzięki zmianie kolorystyki. W pierwszym tomie dominują przytłumione, przygaszone barwy, w drugim stają się one żywsze, bardziej wyraziste, błyszczą, przedmioty zyskują wyraźniejsze kontury. Różnica subtelna, ale zauważalna.
Kuhlmann z aptekarską dokładnością dba o zachowanie realiów przedstawianego świata i to nie tylko pokazując przestrzeń, miasto, budynki, wnętrza, stroje, samochody i inne elementy otoczenia. Projekty obu myszy, mimo że oczywiście fantastyczne, są spójne z epoką. Steampunkowe realizacje pierwszego gryzonia wyglądają rzeczywiście jak spod ręki szalonego wynalazcy. Oglądaliście kiedyś bardzo stary film science fiction? Taki z lat 50, 60? Druga spokojnie mogłaby pełnić w nich funkcję scenografa.
Wielowymiarowe obrazy jak dawne fotografie dość wiernie oddają rzeczywistość ze wszystkimi jej elementami charakterystycznymi dla obu epok. Czytelnik czuje wszystkimi zmysłami, że spogląda na ponury świat z początku XX wieku. Zatłoczone dworce, opary, mroczne kanały ściekowe, brudne, zapyziałe hamburskie doki. Nowy Jork lat 50. wygląda zupełnie inaczej, pojawia się przestrzeń, światło. Wszystko zdaje się być bardziej optymistyczne, czyste, także dzięki zmianie kolorystyki. W pierwszym tomie dominują przytłumione, przygaszone barwy, w drugim stają się one żywsze, bardziej wyraziste, błyszczą, przedmioty zyskują wyraźniejsze kontury. Różnica subtelna, ale zauważalna.
Kuhlmann z aptekarską dokładnością dba o zachowanie realiów przedstawianego świata i to nie tylko pokazując przestrzeń, miasto, budynki, wnętrza, stroje, samochody i inne elementy otoczenia. Projekty obu myszy, mimo że oczywiście fantastyczne, są spójne z epoką. Steampunkowe realizacje pierwszego gryzonia wyglądają rzeczywiście jak spod ręki szalonego wynalazcy. Oglądaliście kiedyś bardzo stary film science fiction? Taki z lat 50, 60? Druga spokojnie mogłaby pełnić w nich funkcję scenografa.
Ilustracje niosą w obu przypadkach więcej treści niż schematyczny, ubogi w kontekst i szczegóły tekst przeładowany infantylnymi zdrobnieniami. Ileż znaczeń kryje się w tej jednej przejmującej scenie przedstawiającej niekończącą się kolejkę niemal takich samych szarych ludzi z prawie identycznymi walizkami, którzy właśnie spełniają swoje marzenie o lepszym świecie, a pośrednio pierwotne dążenie małej myszy do odnalezienia pobratymców. Naprawdę, jakiekolwiek słowa są tu zbędne.
Autor przy tym sprawnie, zmieniając wielkość kadrów i ich rozmieszczenie na stronie, buduje dynamikę historii. Niektóre obrazy wypełniają całą rozkładówkę, w innych miejscach wykorzystano typowo komiksowy układ scen, najczęściej stylizując stronę na galerię starych fotografii.
Uprzedzam jednak wrażliwych, że niektóre obrazy epatują naturalizmem, np. mysz złapana w pułapkę w pierwszej części.
Każda z książek dotyka także na swój sposób problemów weny, twórczego podejścia do rozwiązywania problemów. Pomysły znaleźć można wszędzie - w bibliotece, w naturze, w najbliższym otoczeniu. Czasami świadomie, innym razem przez przypadek. Ale najbardziej inspirują inni, ci, którym się udało osiągnąć zamierzone cele, zdeterminowani odważni pionierzy. Jak ta mysz, która pokonała siły grawitacji, i ta, która jako pierwsza żywa istota postawiła nogę (a raczej łapkę) na księżycu.
Warto zwrócić również uwagę na sposób przedstawienia porażek, które zawsze towarzyszą pionierskim odkryciom. Myszy nie poddają się, wyciągają z niepowodzeń wnioski, uczą się i próbują innych rozwiązań. Tylko tyle i aż tyle.
Autor przy tym sprawnie, zmieniając wielkość kadrów i ich rozmieszczenie na stronie, buduje dynamikę historii. Niektóre obrazy wypełniają całą rozkładówkę, w innych miejscach wykorzystano typowo komiksowy układ scen, najczęściej stylizując stronę na galerię starych fotografii.
Uprzedzam jednak wrażliwych, że niektóre obrazy epatują naturalizmem, np. mysz złapana w pułapkę w pierwszej części.
Każda z książek dotyka także na swój sposób problemów weny, twórczego podejścia do rozwiązywania problemów. Pomysły znaleźć można wszędzie - w bibliotece, w naturze, w najbliższym otoczeniu. Czasami świadomie, innym razem przez przypadek. Ale najbardziej inspirują inni, ci, którym się udało osiągnąć zamierzone cele, zdeterminowani odważni pionierzy. Jak ta mysz, która pokonała siły grawitacji, i ta, która jako pierwsza żywa istota postawiła nogę (a raczej łapkę) na księżycu.
Warto zwrócić również uwagę na sposób przedstawienia porażek, które zawsze towarzyszą pionierskim odkryciom. Myszy nie poddają się, wyciągają z niepowodzeń wnioski, uczą się i próbują innych rozwiązań. Tylko tyle i aż tyle.
Obie książki to nie tylko opowieści fantastyczne, ale i spora dawka konkretnej wiedzy na temat początków lotnictwa i pionierskich lotów w kosmos. W głównej narracji nawiązania do wydarzeń historycznych są bardzo subtelne, ale na końcu autor umieścił krótkie encyklopedyczne notki.
Pomińcie tekst, skupcie się na obrazie. Przynajmniej ten pierwszy raz. Spróbujcie wraz z dziećmi potraktować przygody myszy jako nostalgiczny, wyjątkowo spójny pod względem stylistycznym niemy komiks, pełen rozmachu picture book. Historia zapisana w ilustracjach naprawdę może zafascynować i zainspirować. Wszystko jest przecież możliwe, nawet jeśli marzycielem okazuje się zwykły szary gryzoń albo niepozorny mały ktoś.
NIEZWYKŁE PRZYGODY LATAJĄCEJ MYSZY
Tekst i ilustracje: Torben Kuhlmann
Tłumaczenie: Marta Krzemińska
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal
Data wydania: 2014
Oprawa: twarda
Liczba stron: 80
Format/forma: maksi
Rekomendowany wiek: 6+
ARMSTRONG. NIEZWYKŁA MYSIA WYPRAWA NA KSIĘŻYC
Tekst i ilustracje: Torben Kuhlmann
Tłumaczenie: Marta Krzemińska
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal
Data wydania: 2016
Oprawa: twarda
Liczba stron: 128
Format/forma: maksi
Rekomendowany wiek: 6+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz