Leży przede mną „Lotte piratka” - picture book napisany przez Sandrine Bonini i zilustrowany przez Audrey Spiry. Patrzę od kilku dni na okładkę tej książki i nie mogę przestać się uśmiechać. Aż wylewa się z niej szczera, nieograniczona radość dziecka, w rozwianych włosach kryje się wolność, a głęboka zieleń zdaje się aż wychodzić poza kadr. To zapis chwili absolutnego szczęścia. Zazdrość mnie zżera. Czy słusznie?
Właśnie o swojej wizji najlepszego życia na świecie opowiada nam narratorka, mała Lotte, (potencjalnie) dzika mieszkanka (skraju) dżungli. A raczej odważne, pełne temperamentu dziecko o niesamowitej wyobraźni, które chce być jak Pippi, Mowgli i Tarzan w jednym. Niezależna dziewczynka, która najlepiej czuje się sama ze sobą i ze swoimi zwierzęcymi przyjaciółmi, a przede wszystkim bawi się w bycie dziką piratką. Taką piratką bez własnego statku i - co kluczowe - bez zbędnej ludzkiej załogi.
Zachowanie Lotte przypomina teatr, co zresztą wielokrotnie jest w tekście sugerowane. Teatr co prawda totalny, ale mimo wszystko mamy do czynienia z przedstawieniem, w którym mała dzikuska nie tylko odgrywa główną rolę, jest także scenografem, kostiumologiem, kształtuje egzotyczną przestrzeń, reżyseruje ten specyficzny spektakl. W sumie jak każde zwykłe dziecko nawet podczas najprostszej zabawy. Różnią się tylko dekoracje. Co więcej, teatr to teatr, zabawa to zabawa, ale życie to życie, więc zawsze w odwodzie czekają rodzice i bezpieczny dom na farmie na skraju dżungli. I wentylator.
W swojej inscenizacji Lotte miesza rekwizyty i zachowania z różnych znanych jej światów - tworzy własne muzeum (równie eklektyczne), przebiera się za damę, eksploruje dżunglę, oswaja zwierzęta, buduje domek na drzewie, tańczy wśród drzew. Istny misz-masz, który łączy jedno. Dziewczynka nie potrzebuje, wręcz nie chce publiczności. Gdy potencjalni widzowie się pojawiają, zaczyna się jej bunt. Dziecinny, płynący prosto z jej dzikiej natury. A wraz z nim do bezpiecznego świata zabawy wkracza żywioł, zagrożenie, niebezpieczeństwo i strach. Lęk przed tym obliczem natury, którego nie jest w stanie okiełznać i oswoić, i jeszcze większa obawa przed wpuszczeniem do własnej sielankowej krainy innych ludzi, których nie rozumie, nie zna i nie chce poznać.
„Lotte piratka” to bowiem opowieść o wartości i potrzebie przyjaźni, która dotyczy nawet największych „dzikusów”. Pozornie Lotte przypomina najsłynniejszą dziecięcą buntowniczkę - Pippi, jednak gdy przyjrzymy się bliżej, okazuje się, jak wiele dzieli te postaci. Pippi bowiem kontestuje świat dorosłych, ale wchodzi z nim w relacje, choć poddaje w wątpliwość rządzące nim reguły, a przede wszystkim jest otwarta na rówieśników. Lotte po prostu ucieka od jakiegokolwiek kontaktu z drugim człowiekiem, tworzy własną niedostępną dla innych przestrzeń, w której rzeczywistość miesza się z fantazją, egzotyka z codziennością.
Zachowanie Lotte przypomina teatr, co zresztą wielokrotnie jest w tekście sugerowane. Teatr co prawda totalny, ale mimo wszystko mamy do czynienia z przedstawieniem, w którym mała dzikuska nie tylko odgrywa główną rolę, jest także scenografem, kostiumologiem, kształtuje egzotyczną przestrzeń, reżyseruje ten specyficzny spektakl. W sumie jak każde zwykłe dziecko nawet podczas najprostszej zabawy. Różnią się tylko dekoracje. Co więcej, teatr to teatr, zabawa to zabawa, ale życie to życie, więc zawsze w odwodzie czekają rodzice i bezpieczny dom na farmie na skraju dżungli. I wentylator.
W swojej inscenizacji Lotte miesza rekwizyty i zachowania z różnych znanych jej światów - tworzy własne muzeum (równie eklektyczne), przebiera się za damę, eksploruje dżunglę, oswaja zwierzęta, buduje domek na drzewie, tańczy wśród drzew. Istny misz-masz, który łączy jedno. Dziewczynka nie potrzebuje, wręcz nie chce publiczności. Gdy potencjalni widzowie się pojawiają, zaczyna się jej bunt. Dziecinny, płynący prosto z jej dzikiej natury. A wraz z nim do bezpiecznego świata zabawy wkracza żywioł, zagrożenie, niebezpieczeństwo i strach. Lęk przed tym obliczem natury, którego nie jest w stanie okiełznać i oswoić, i jeszcze większa obawa przed wpuszczeniem do własnej sielankowej krainy innych ludzi, których nie rozumie, nie zna i nie chce poznać.
„Lotte piratka” to bowiem opowieść o wartości i potrzebie przyjaźni, która dotyczy nawet największych „dzikusów”. Pozornie Lotte przypomina najsłynniejszą dziecięcą buntowniczkę - Pippi, jednak gdy przyjrzymy się bliżej, okazuje się, jak wiele dzieli te postaci. Pippi bowiem kontestuje świat dorosłych, ale wchodzi z nim w relacje, choć poddaje w wątpliwość rządzące nim reguły, a przede wszystkim jest otwarta na rówieśników. Lotte po prostu ucieka od jakiegokolwiek kontaktu z drugim człowiekiem, tworzy własną niedostępną dla innych przestrzeń, w której rzeczywistość miesza się z fantazją, egzotyka z codziennością.
Dość prostą w sumie opowieść doskonale uzupełniają malarskie, niezwykle świeże ilustracje pędzla Audrey Spiry. Niesamowicie nasycone, żywe, momentami wręcz nienaturalne, przerysowane kolory oddają teatralność dżungli. Zieleń aż wylewa się z poszczególnych kadrów, natura kipi od nadmiaru. Wszystko cechuje maksymalna intensywność, jakby dzikość mogła stać się jeszcze bardziej dzika.
Wkomponowanie poszczególnych ilustracji w tekst chwilami przypomina typowo filmowe, dynamiczne kadrowanie, w niektórych scenach mamy wręcz złudzenie ruchu. W innych miejscach widać wyraźnie inspiracje estetyką komiksu, pojawiają się nawet dymki.
Oprawa graficzna książki oszałamia i jednocześnie swą intensywnością odrobinę przytłacza, ale paradoksalnie ujmuje w niej także skupienie się na rzeczach niewielkich, drobiazgach. Istotne szczegóły, w których kryje się piękno świata, Lotte dostrzega bez problemu. Uważna, skoncentrowana na eksploracji natury we wszystkich jej przejawach - tych dużych, i tych mikroskopijnych, uczy się dopiero zauważać wartości płynące z relacji z drugim człowiekiem, z przyjaźni, przejawiającej się nawet w drobnych gestach.
W kontraście do rozbuchanych ilustracji stoi tekst - skromny, niedługi, w sam raz nadający się dla wszystkich początkujących czytelników, nie tylko dla samowystarczalnych piratów, którzy żyją samotnie we wspaniałych światach swojej wyobraźni.
LOTTE PIRATKA
Tekst: Sandrine Bonini
Ilustracje: Audrey Spiry
Tłumaczenie: Jakub Jedliński
Wydawnictwo: Polarny Lis
Data wydania: 2017
Oprawa: twarda
Liczba stron: 36
Format/forma: maksi
Format/forma: maksi
Sugerowany wiek: 5+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz